Agata Radziszewska: „Pokazywanie słabości publicznie nie jest już dla mnie tak trudne jak kiedyś”


Agata Radziszewska pierwsze teksty i melodie zaczęła układać jeszcze w podstawówce. Chodziła wtedy do szkoły muzycznej na perkusję. Przez długi czas jej piosenki były sekretem, ale w końcu zdecydowała się nimi podzielić ze światem. Chodzi w nich przede wszystkim o emocje i teksty inspirowane zdarzeniami, które przytrafiają się jej rodzinie, przyjaciołom, no i jej samej. Stara się, żeby te słowa nie były oczywiste, tak by słuchacze mogli interpretować je po swojemu. Chce, żeby w jej twórczości, każdy mógł znaleźć coś dla siebie.

Natalia Glinka-Hebel

Agata Radziszewska

Kilka dni temu miała premierę Twoja druga EPka, zatytułowana Spadam. Na swoim fanpage’u piszesz, że opowiada ona o ”bardzo wyczerpującej podróży przeprowadzającej po etapach doła życiowego, zgubienia samego siebie w momencie gdy tempo życia nie pozwala na zatrzymanie się”. Jak się czujesz po premierze i po podzieleniu się tak osobistymi przeżyciami ze swoimi słuchaczami?

Muszę powiedzieć, że bardzo mi ulżyło. Czuje jakbym razem z EPką trochę zamknęła pewien etap mojego życia. Poza tym, jestem bardzo dumna ze wszystkich utworów, które znajdują się na Spadam i cieszę się, że moi słuchacze mogą wreszcie ich posłuchać bo uważam, że zrobiłam duży progres muzyczny i tekstowy od premiery EP Młodzi.

fot. materiały promocyjne

W swoich utworach poruszasz trudne tematy, na przykład zdrowia psychicznego. Jak dużej odwagi wymaga to od Ciebie, zwłaszcza że – jak sama wspominasz – “zawsze miałaś problem z pokazywaniem słabości publicznie”? 

Myślę, że przeszłam długą drogę i pokazywanie słabości publicznie nie jest już dla mnie tak trudne jak kiedyś. Pomogły mi w tym występy na scenie czy nagrania w studio, gdzie musiałam nauczyć się śpiewać i grać przy ludziach, a co za tym idzie – emocjonalnie przekazać to co mam do powiedzenia. Samo podzielenie się materiałem nie było dla mnie zbyt bolesne, bardziej pisanie materiału wymagało ode mnie wyzbycia się wcześniejszego nawyku krycia się za metaforami. Zauważyłam, że słuchacze wcale mnie nie oceniają, a wręcz się z moimi tekstami utożsamiają. Uważam, że poruszanie tematu zdrowia psychicznego jest w obecnych czasach bardzo ważne i warto o tym mówić. Największej odwagi jednak wymagało ode mnie pokazanie tych piosenek bliskim i rodzinie. 

Mimo trudnych tematów Twoje piosenki oprawione są w dość lekką, radosną wręcz warstwę muzyczną. Czy celowo nie chcesz “dobić” słuchacza smutną muzyką, czy po prostu taka forma wypływa z Twojej wewnętrznej twórczej potrzeby?

Trudno jest mi odpowiedzieć na to pytanie, bo nie robię tego świadomie. Dobrym przykładem na radosną muzykę z ciężkim tekstem w moim repertuarze jest utwór O nie!. Muzyka w tej piosence pędzi razem z tekstem by jeszcze bardziej rozjaśnić przekaz piosenki czyli opowiadanie o nieustannym pędzie życia mimo wychodzących na wierzch problemów. Tak wyszło, że piosenka ma raczej pogodny klimat. Uważam to za plus, bo – tak jak mówisz – utwór nie dobija słuchacza ze wszystkich stron i jest to dość ironiczne, że piosenka o tak trudnym temacie ma lekką formę. Nie wiem, czy wciąż nie wynika to z pozostałości moich problemów z “pokazywaniem słabości publicznie”, bo skoczna muzyka trochę odwraca uwagę od tekstu. Mimo tego mojego “nawyku” na EPce znajduje się utwór Weź się w garść, który nie dość, że ma trudny przekaz, to i muzyka jest napisana tak, że mimo durowej tonacji i delikatnego początku utwór “ciągnie słuchacza po podłodze” i pod koniec muzyka nie należy do lekkich i radosnych. 

Agata Radziszewska – O nie! (źródło: Agata Radziszewska)

Dużo osób, na przykład w komentarzach na Facebooku, identyfikuje się z Twoimi utworami. Czy to dla Ciebie nobilitujące, czy bardziej krępujące? Cieszysz się tym, że są ludzie, którzy czują podobne emocje?

Jestem bardzo szczęśliwa, że moi słuchacze identyfikują się z tymi tekstami. Od początku taki był mój cel. Gdy sama słucham utworów, często szukam w nich czegoś o sobie. Bardzo się cieszę, że osoby, które trafiają na moją muzykę, znajdują w niej komfort i nie czują się samotnie, a co za tym idzie, ja również czuję się mniej samotna. Według mnie właśnie to jest piękne w muzyce i innych rodzajach sztuki, że artysta potrafi przekuć swój smutek i cierpienie w coś pięknego, co inni ludzie mogą przeżywać razem z nim, ale każdy na inny sposób. Te utwory pisałam właśnie w głównej mierze dla ludzi, którzy będą tego typu tekstów potrzebowali, by czuli się zrozumieni. 

Początkowo pisałaś do szuflady. Co spowodowało, że zdecydowałaś się podzielić swoją twórczością ze światem?

W sumie moja decyzja dzielenia się muzyką ze światem była spontaniczna i nadal trochę nie wierzę, że wydałam już drugą EPkę. Z początku bardzo się wstydziłam swoich uczuć, nie śpiewałam też za dużo solowo w czasach gimnazjum czy liceum bo zjadał mnie ogromny stres, głównie udzielałam się w chórach i orkiestrze szkoły muzycznej. Gdy zaczęłam pisać piosenki starałam się uczyć pisać teksty wzorując się na takich artystach jak Clinton Kane czy Sleeping At Last. Gdy zaczęłam być zadowolona z tego co piszę, zaczęłam wrzucać utwory na youtube by inni mogli coś z nich wynieść i żeby może komuś pomogły tak jak muzyka pomagała mi w trudniejszych chwilach. Gdybym powiedziała sobie sprzed tych paru lat, że teraz wydaję utwory w wytwórni, to chyba sama bym się wyśmiała. Napisałam do Fonobo Label pod wpływem impulsu, dodając kilka moich piosenek i krótki opis o mnie. Bardzo się wstydziłam tego opisu bo uważałam, że nie mam się czym chwalić. Byłam pewna, że mój mail zginie w gąszczu wielu innych cudownych artystów wysyłających swoje demówki. Tak jednak nie było i ku mojemu ogromnemu zdziwieniu i radości Fonobo odpisało mi już dzień później z chęcią wypuszczenia mojego pierwszego singla Dotknąć nieba.

Agata Radziszewska – Dotknąć nieba (źródło: FONOBO Label)

Jak wspominasz naukę w szkole muzycznej? Czy lekcje gry na perkusji przydają Ci się obecnie? I skąd w ogóle pomysł na ten akurat instrument?

Naukę w szkole muzycznej wspominam bardzo dobrze, bo trafiłam na świetną sekcję perkusji. Przez większość życia moim marzeniem było nawet granie na instrumentach perkusyjnych w filharmonii. Uważam, że szkoła muzyczna dała mi sporo wiedzy na temat muzyki, którą mogę teraz wykorzystywać do komponowania i aranżowania moich utworów, a instrumenty perkusyjne są mi bardzo bliskie i nadal wykorzystuję moje ukochane dzwoneczki w praktycznie każdym moim utworze. Chęć grania na instrumentach perkusyjnych narodziła się już w zerówce, gdzie na drzwiach otwartych szkoły muzycznej zobaczyłam taki instrument jak marimba. Zakochałam się od pierwszego usłyszenia. Finalnie moim absolutnie ulubionym instrumentem został wibrafon, na którym grę kontynuowałam nawet po ukończeniu 1 stopnia szkoły muzycznej. 

Jakie są Twoje dalsze muzyczne plany? Chciałabyś zagrać na przykład na jakimś festiwalu, a może planujesz trasę koncertową?

Bardzo chciałabym zagrać kilka koncertów, nad którymi intensywnie myślę. Niestety obecny materiał byłoby mi trudno wykonać solowo, więc jestem w trakcie organizowania muzyków do zespołu. Mam nadzieję, że wkrótce znów stanę na scenie! 

Jaka byłaby Twoja wymarzona muzyczna współpraca? Z kim chciałabyś wystąpić, nagrać singiel, a może nawet całą płytę?

Bardzo chciałabym wypuścić coś z moim przyjacielem i współproducentem EP Spadam Michałem Wrzosińskim. Mamy z Michałem niesamowity przelot muzyczny i uważam, że warto kontynuować naszą współpracę i wyciskać z naszej dwójki ile tylko się da. Sam Michał jest też niezwykle uzdolnionym wokalistą i tekściarzem. Poza tym, bardzo chciałabym nagrać coś z moim drugim przyjacielem Kamilem Kempińskim, z którym plan na robienie muzyki ciągnie się od początku naszej znajomości i przed wydaniem EPki Spadam słuchał i oceniał każdą moją demówkę. 

Podziel się swoją opinią ;)