Zespół Coast Patrol, znany z energetycznych występów na żywo i autentycznego podejścia do muzyki, powrócił z nową odsłoną swojego hitu „Złoto”. Po udanej trasie koncertowej 2023 roku postanowili przearanżować utwór, nadając mu świeżego, żywego brzmienia, które świetnie sprawdza się na scenie
W rozmowie z nami Kamil i Damo opowiadają o procesie twórczym, swojej pasji do koncertowania oraz o wyzwaniach, przed którymi stają zespoły niezależne. Jakie przesłanie niosą ze sobą ich utwory, co zmieniło się w ich muzycznej wrażliwości, oraz jak reagują na różne rozmiary tłumów pod sceną? O tym wszystkim i więcej w wywiadzie z Coast Patrol!
Wasz utwór „Złoto” zyskał nowe życie dzięki odświeżeniu produkcji. Co zainspirowało Was do powrotu do tego kawałka i nadania mu świeżego brzmienia?
Ten kawałek świetnie buja na koncertach, wszyscy go śpiewają. Wersja elektroniczna, którą wypuściliśmy bardzo dawno temu, nie oddaje tego klimatu. Mieliśmy sygnały od naszych słuchaczy, że wersja live jest dużo lepsza i powinniśmy w to iść, dlatego przearanżowaliśmy ten numer, wszystkie instrumenty zostały nagrane na żywo w naszym studio, nasz basista Damo zmiksował całość i złożył teledysk z urywków trasy koncertowej. Tak powstała nowa odsłona Złota.
Kamil, tekst „Złota” jest pełen motywacji i nadziei. Jakie przesłanie chcielibyście, żeby słuchacze wynieśli z tej piosenki?
Od początku moim zamysłem było stworzenie numeru, który będzie motywować do działania, dawać nadzieję i energię, zmuszać naszego słuchacza do mierzenia się z problemami i zmieniania ich w złot. Piosenka została napisana w 2017 r. i w obliczu dzisiejszych czasów, wojny, pandemii, masy problemów myślę, że zyskała na znaczeniu.
Wasze koncerty to czas, kiedy publiczność często śpiewa razem z Wami refren „Złota”. Jakie emocje towarzyszą Wam, gdy czujecie tę wspólnotę z fanami?
Jesteśmy zespołem bardziej koncertowym, jaramy się każdym graniem i nie przykładamy aż tak dużej wagi do naszych wydawnictw i nagrań, stąd też od 2016 r., wydaliśmy tylko kilka singli, ale w 2025 r. planujemy nadrobić zaległy czas. W każdym razie gramy dlatego, że lubimy energię płynącą od publiczności, lubimy to robić i się tym bawić, bujać całą imprezą. Myślę, że dzięki temu cechuje nas autentyczność, tym bardziej że jesteśmy ze Śląska, nie wstydzimy się naszej gwary, pochodzenia, angielskiego humoru ani tego, że lubimy gitary, eksponujemy to.
Po udanej trasie koncertowej w 2023 roku wróciliście do studia. Jak wyglądała Wasza praca nad nowym materiałem i co zaskoczyło Was w tym procesie?
Zaskoczyło nas przede wszystkim to, że spotkaliśmy się po 6 latach w nowym składzie, nasz perkusista Radek i gitarzysta Paweł grają z nami od 2023 r. Ich obecność wniosła do zespołu całkowicie nową energię, poza tym u mnie i u Damiana (producenta, basisty) sporo zmieniło się od 2016 r. Nasza wrażliwość i gust muzyczny się zmieniły. Zmieniła się też cała branża muzyczna, musieliśmy odświeżyć sporo rzeczy w aranżacji. Od 2013r. jesteśmy zalewani gotowymi produktami w radio i z roku na rok jakość przekazu w muzyce zaczyna sięgać dna, wybijają się ludzie, którzy nie mają z muzyką nic wspólnego. Dlatego postawiliśmy na prawdziwe granie, żywe instrumenty, zrezygnowaliśmy ze sporej ilości elektroniki, która była w naszych starych sesjach projektowych na korzyść gitar, basu, perkusji. Nie chcemy wpaść w wir bylejakości i brzmieć wtórnie jak wszystkie projekty z radio. Mamy już za sobą etap, w którym ścigaliśmy się z trendami, kręciliśmy brzmienia ze znanych produkcji, ten etap był dobry, bo mogliśmy zrozumieć, jak to wszystko jest skomponowane i jak działa. Teraz robimy swoje i uważamy, że prawdziwa, żywa muzyka zawsze się obroni.
W Waszym najnowszym teledysku pokazujecie różne momenty z trasy koncertowej. Jak ważna jest dla Was interakcja z publicznością i jak reagujecie na różne rozmiary tłumów pod sceną?
Ten teledysk ma trochę ukryty przekaz, chcieliśmy pokazać, że zespoły takie jak Coast Patrol, bez wydawcy, dużych budżetów z wytwórni, działające na własną rękę mają ciężko. Raz pod sceną jest 1000 ludzi raz 3, trzeba się sporo namęczyć i wykonać masę telefonów, żeby zorganizować trasę. Później trzeba to ogarnąć logistycznie i technicznie. Wiadomo, że zawsze chcielibyśmy mieć ludzi pod horyzont, ale z tym na tę chwilę jest różnie. Wierzymy w to, że warto jeść powoli małą łyżką i budować swój fanbase. Niezależnie od tego ilu mamy ludzi pod sceną, dajemy z siebie 100% i cenimy każdego ze słuchaczy. Korzystając z okazji, chcielibyśmy podziękować wszystkim tym, którzy byli na naszych koncertach, odwiedzili nasze socjal media i słuchali naszych singli. A tych którzy, jeszcze nie mieli okazji, zapraszamy do odsłuchu i odkrywania naszej muzyki.
Karolina Filarczyk