„Kultura winylowa, to swoiste środowisko, ma własny język, nawet pewne typy osobowości da się w niej zaobserwować”: Pan Winyl

Tomasz Olszewski, czyli Pan Winyl o czarnych płytach wie niemal wszystko. Właśnie rozpoczęła się przedsprzedaż jego „Książki o winylach”, której Muzykoholicy mają zaszczyt być patronem medialnym.

Zdawać by się mogło, że w żyłach Tomka ciekły winyl płynie żyłami. Jego wiedza i pasja można by podzielić na niejednego miłośnika tego nośnika dźwięku. Jak to wszystko się zaczęło? Co jest takiego hipnotyzującego w tych czarnych dyskach, że ludzie znów na jego punkcie poszaleli? O tym wszystkim dowiecie się z naszego wywiadu.

Karolina Filarczyk

Tomasz „Pan Winyl” Olszewski

Muzyka. Ona zawsze stanowiła dla ciebie priorytet?

Priorytet to może za dużo powiedziane, ale muzyka zawsze była dla mnie bardzo ważna. Z biegiem lat, ta ważność się też zmieniała. Na początku była ważna sama muzyka, emocje, które wywoływała. Teraz ważniejsi od samej muzyki są dla mnie ludzie, którzy przy niej pracują. Artyści i artystki, producenci, ludzie ze studiów nagrań, od koncertów, ale też managerowie i managerki, PR, fani i fanki itd. Bez nich muzyka by nie istniała. Ludzie są najważniejsi w tym wszystkim.

Twoich zajęć około muzycznych jest bez liku. Skupmy się jednak na winylach ?. Pamiętasz kto i kiedy pokazał ci, że jest coś takiego jak płyta winylowa?

Mam dwie starsze siostry: Asię i Karolinę – to one mnie wprowadzały w świat muzyczny. Do dziś się śmieję, że nie przyprawiły mnie o „muzyczną schizofrenię”, bo Karola słuchała Metallicy, a Joanna SDM! Moje pierwsze kontakty z winylami były haniebne, z bratem Łukaszem, wtedy kradliśmy im płyty, uciekaliśmy na dwór i puszczaliśmy je w świat niczym frisbi. Mam nadzieję, że będzie mi to wybaczone w Niebie.

Wydawać by się mogło, że lata świetlności płyta winylowa ma za sobą. Jednak od pewnego czasu nośnik ten przeżywa niewiarygodny renesans. Wytłumacz mi proszę, co jest takiego wyjątkowego, co mimo upływu lat powoduje takie zainteresowanie i zadawać by się mogło bezwarunkową miłość audiofili i Muzykoholików?

Zacytuję mojego dawnego przyjaciela Kena, z czasów, gdy mieszkałem w UK: „Człowiek jest istotą analogową, dlatego słucha płyt winylowych”, oraz Maksia z „Seksmisji”: „natury nie da się oszukać!”. W książce jest mnóstwo wywiadów z ludźmi, którzy wspaniale o tym opowiadają, ale dla mnie to przede wszystkim namacalne ciało, w którym zawarta jest dusza muzyki. Winyle to, może już oklepane powiedzenie, ale dla mnie ciągle adekwatne, to wehikuły czasu. Biorę taką płytę do ręki, wyciągam ją z koperty, kładę na talerz gramofonu i zaczyna się niewiarygodna podróż. Nie mogę wtedy robić nic innego, bo przecież, za 20 min muszę zmienić stronę. Brzmienie jest inne, nie mówię lepsze, ale bardziej ludzkie. Format okładki pozwala się cieszyć nią jak dziełem sztuki, którym poniekąd jest! Winyle to jest przygoda życia, w świecie, gdzie nie ma na nic czasu, jest to wręcz rebelia: jak to, zatrzymać się co kilka dni na 20 minut na słuchanie muzyki? Żadnych app, żadnych komunikatorów w międzyczasie, żadnych social mediów? Winyl to rebelia (śmiech)!

Co spowodowało, że winyle zajęły bardzo istotne miejsce w twoim życiu?

To styl życia, a ja zawsze lubiłem życie w otoczeniu piękna. Pięknych ludzi, pięknych dźwięków, smaków i muzyki! Winyl daje to wszystko. Zrobić sobie dobry posiłek, powoli, nie śpiesząc się. Gotując, często słucham soundtracku do filmu „Czekolada” (muzyka Rachel Portman), to świetnie pasuje. Lubię w winylach to, że mają wartość, że są szlachetne. Czy wiecie, że każda igła gramofonowa jest zakończona diamentem, a nacinanie matryc wymaga nie mniejszej precyzji i znawstwa jak szlifowanie diamentów. Winyle to jest pewien prestiż życia. Może brzmi to snobistycznie, ale myślę, że każdy, kto się zetknął z płytą winlową, doskonale to rozumie. Kultura winylowa, to swoiste środowisko, ma własny język, nawet pewne typy osobowości da się w niej zaobserwować. Mamy swoich „idoli”, ludzi, którzy mają ogromną wiedzę i kolekcję. To niezwykły, fascynujący świat czarnego krążka, do którego prowadzą wszystkie drogi muzycznego świata!

Ile winyli liczy twoja prywatna kolekcja?

Jest takie powiedzenie: „jeśli wiesz, ile masz winyli, to znaczy, że masz ich za mało”. Nie liczę, tak na oko parę setek. Gdy prowadziłem sklep, to było ich ok. 20 000, ale po jego sprzedaży postanowiłem mieć w kolekcji tylko „perełki”. Moje kryteria kolekcjonowania są bardzo proste: soundtrcki do filmów, które mi się podobały (choć muzyka nie musi mi się podobać). Płyty niszowych i niezależnych artystów (ostatnio rewelacyjny KOŃ), płyty zaprzyjaźnionych zespołów i artystów (Ania Sama, Cinemon, LaNinia itd.). Ale żeby zaspokoić tych, którzy lubią cyferki, to mam ponad 200 płyt (śmiech).

Niedługo dasz kolejny upust swojej miłości do czarnego nośnika, w przedsprzedaży bowiem znalazła się twoja „Książka o winylach”. Będzie to książka historyczna, leksykon, czy masz zupełnie inny pomysł na tę publikację?

Jest to książka, która opowiada o winylach z bardzo różnych stron. Moim pomysłem na nią było uczczenie ludzi, którzy się przyczynili do powstawania płyty, którzy tworzyli kulturę winyla i którzy ją nadal tworzą. Książka zaczyna się od historii płyty winylowej, ale opowiadam ją życiami ludzi tak sławnych jak Edison czy Berliner, ale też mnie znanymi, a także bardzo znaczącymi postaciami jak Wagemann (pierwszy „inżynier dźwięku”) czy pan Block, który utrwalił dla nas bardzo dużo muzyki z początków rejestracji dźwięku. Następnie są porady dla osób, które chcą kolekcjonować płyty, a także dla tych już kolekcjonujących. Są wywiady z bardzo ciekawymi ludźmi ze świata winyli: Marcinem Bąkiewiczem (Antyradio), Anetą Balik (Pani Kierowniczka), Adam Gałek (kierownik produkcji w tłoczni płyt winylowych), panami z firmy Muarah (hiednowy sprzęt grający) i z firmy Pona Sound (unikalne brzmienie Pona Sound ma szansę zrewolucjonizować rynek winyli), Piotrem Mamcarzem (Chodzą Słuchy Records), Remigiuszem Gotnerem (Winylowy Dziadek), z Pawłem „Bemolem” Ładniakiem i Kamilem Łazikowski (Souyz Studio) zajmującymi się masteringiem i miksem, no i z „Winylowym Papieżem” Dercekiem Higginsem ze Stanów Zjednoczonych. Mamy tutaj ogromne spektrum świata winylowego. Te wywiady naprawdę otwierają głowę, nawet mnie, choć w biznesie winylowym siedzę już ponad 12 lat. Są też rozdziały o sprzęcie, o nowych technologiach i przyszłości winyli oraz kolekcjonerstwa, jest moja „mini autobiografia”. Czyli jak doszedłem od sklepiku z winylami do budowania tłoczni płyt winylowych. Ale chyba najciekawszym, wg mnie, aspektem jest rozdział o tym, jak można zarabiać na winlowej pasji. To temat drażliwy, ale przedstawiłem wszystkie modele biznesowe, jakie w życiu wdrożyłem, które przyniosły mi dochów, a zawsze były połączone jeśli nie tylko z winylami, to z muzyką. Bo z winyli i muzyki da się żyć, ale nie jest to łatwe.

Jak długo trwał proces twórczy? Korzystałeś wyłącznie ze swojej wiedzy, czy przy okazji redagowania tekstu wertowałeś sterty innych publikacji?

Książkę nosiłem w sobie od dłuższego czasu. Samo jej napisanie zajęło mi około 3 miesięcy (dziennie po parę godzin). Korzystałem ze swojej wiedzy i doświadczenia, ale musiałem poszukać źródeł. To też trochę zajęło czasu, ale robiłem to podczas pisania. Najtrudniejszy był rozdział o sprzęcie, bo nie jestem audiofilem. Do tego rozdziału specjalnie zgłębiłem techniczną stronę mojej pasji i postarałem się napisać ten rozdział, tak, żeby każdy zrozumiał, że kalibracja wkładki, czy wymiana igły to nie zadanie dla „specjalistów”, można się tego nauczyć i cieszyć się coraz lepszym dźwiękiem. Bo tajniki sprzętu mogą być zawiłe, ale ja nie lubię dzielić muzycznego włosa na czworo. Ten rozdział na pewno spodoba się tym, którzy chcą się orientować i mieć dobrą bazę do dalszego rozwoju swojego „toru audio”.

Kiedy możemy spodziewać się książki na półkach księgarskich?

Premiera 30 września 2022. Książka jest już dostępna w przedsprzedaży na stronie https://ksiazka.panwinyl.pl/ (dla wszystkich, którzy zakupią przed premierą, mamy fajne bonusy – więcej na www).

Gdybyś miał opisać odbiorcę idealnego twojej „Książki o winylach” to, kto nim by był?

To książka dla kolekcjonerów i kolekcjonerek winyli, ale też dla osób, które chcą zacząć swoją przygodę z tym niezwykłym i pięknym nośnikiem. Dla tych, którzy chcą zgłębić swoją wiedzę na temat winyli, ale też jeśli nie posiadają żadnej, to zdobyć solidną podstawę do dalszego rozwoju. To też świetna książka dla osób, które żyją pod jednym dachem z „winylowcami”, dzięki niej zrozumieją, co stoi za winylową pasją i lepiej zrozumieją swoje drugie połówki, rodzinę czy przyjaciół. dzięki niej zrozumieją, co stoi za winylową pasją. Na końcu, to książka dla tych osób, które myślą o tym, jak przekuć pasję w sposób na życie i zarabianie. Ta książka na pewno nie jest dla Winylowego Dziada!

Napisz komentarz