„Mam nadzieję, że każdy, kto przyjdzie na koncert, będzie zadowolony!” – o nowej płycie, dekadzie na rynku i trasie koncertowej z Tytusem z BTEH

Beyond The Event Horizon, to poznańska grupa, doskonale znana wśród słuchaczy alternatywnego instrumentalnego rocka. Już niebawem zespół zaprezentuje swój najnowszy materiał.


20 marca ma ukazać się ich najnowszy krążek, a z początkiem kwietnia chłopaki z BTEH ruszają w trasę po Polsce, by promować swoje najnowsze wydawnictwo.

Grupa w tym roku świętować będzie swój jubileusz 10-lecia pracy artystycznej. Jak trudno jest się utrzymać na polskim rynku muzycznym? Jak zespół powstawał? Jak wyglądała praca nad najnowszym krążkiem? Tego i wiele więcej dowiecie się z lektury mojego najnowszego wywiadu.

Polecam!


Karolina Filarczyk

Tytus – Beyond The Event Horizon

Poza horyzontem zdarzeń… Dobrze przetłumaczyłam nazwę Waszego zespołu? Poza jaki horyzont chcecie wykraczać?

Cześć, tak, to poprawne tłumaczenie 😉 Najprościej odpowiadając na Twoje pytanie chcemy przekroczyć nasz własny horyzont muzyczny, do którego jeszcze żaden z nas się dotarł. Ta podróż widoczna jest dobrze zestawiając nasz pierwszy album nagrany w 2013 roku (a wydany rok później), „Event Horizon”, a najnowsze wydawnictwo, które ukaże się 20 marca. Mam nadzieję, że słuchacze również zauważą, jaką podróż odbyło BTEH na przestrzeni 10 lat działalności i spodoba im się obrany kierunek.

BTEH w tym roku świętuje 10-te urodziny. Z każdym rokiem jest trudniej, łatwej… czy może jak nastolatkowi, “hormony” mieszają Wam wszystko w głowach? (śmiech)

Haha! Tak, to nie było 10 lat usłanych różami… Czas i kolejne etapy działania zespołu mocno zweryfikowały to, w jakim składzie teraz gramy i co gramy. Pewne rzeczy są znacznie prostsze (jak choćby kwestie logistyki koncertowej) ale jak w każdym „związku” pojawiają się tarcia i dyskusje, na szczęście dobrze dobraliśmy się charakterami i wszelkie niejasności potrafimy sobie szybko wyjaśnić a emocje (często też te negatywne) potrafimy przekuć w nowe dźwięki. I z tego jestem najbardziej dumny.



Pamiętacie jeszcze jak Wasz zespół powstawał? Kto wpadł na pomysł założenia kapeli, kto zdecydował, że w Waszej muzyce nie będzie ani grama tekstu?

Tak, dobrze to pamiętam. Zaczęło się od spotkania Adama i Marka (byłego giatrzysty) po latach i próby wspólnego stworzenia czegoś nowego w stylu post-metalowego. Ja dołączyłem się do chłopaków na pierwszej oficjalnej próbie i tak już zostało. A z post-metalu nic za bardzo nie wyszło (poza pojedynczymi frazami czy riffami). A brak wokalu wyszedł „sam z siebie” – mieliśmy oczywiście epizody z wokalistkami na początku działalności, ale chyba nie mieliśmy do siebie szczęścia i po jakimś czasie nasze drogi się rozchodziły.Wasze utwory, to połączenie muzyki organicznej, pochodzącej z instrumentów i tej mniej “żywej” z syntezatorów. Tekst w tym miksie wydał Wam się zbędny, czy też brak tekstu, to taki “myk”, który ma zmusić Waszych słuchaczy do głębszego zaangażowania w Wasze granie?

Brak tekstu bierze się wprost z braku wokalisty, który by go wyśpiewał. Ale jeśli pytasz o moje własne przemyślenia, to jestem na stanowisku, że BTEH powinno grać muzykę instrumentalną, bo choć to trudniejsze i mniej medialne, to czuję, że udaje nam się jednak przemycić w naszej muzyce coś więcej, co może słuchaczowi zrekompensować brak tekstu.

Tomasz Pauszek, grupa Lebowski – jak blisko Wasza muzyka jest ich poczynaniom?

Z grupą Lebowski poznaliśmy się jeszcze w 2014 roku, gdy występowaliśmy przed nimi na koncercie, podczas którego premierę miała pierwsza płyta „Event Horizon”. Ich kompozycje – przynajmniej z moje perspektywy – są znacznie bardziej rozbudowane i progresywne niż nasze, co nie zmienia faktu, że fakt grania przez nich muzyki instrumentalnej powoduje, że czujemy z nimi swego rodzaju komitywę i bliskość 😉 A z twórczością Tomasza muszę się zapoznać…



Jakie są Wasze inspiracje w tworzeniu własnej muzyki? Którzy artyści są dla Was wzorami, a z muzyką których raczej nie chcecie być identyfikowani?

Tu Ci nie odpowiem, ponieważ od początku chcieliśmy uniknąć porównań czy zaszufladkowania. Nawet uknuliśmy w ostatnim czasie nazwę naszego gatunku: „beyond instrumental rock” i na tym poprzestańmy 😉

Plotka niesie, że już w marcu ukaże się Wasz drugi studyjny album. Kiedy dokładnie możemy spodziewać się Waszego wydawnictwa?

Dobra ta plotka, haha! Tak, to prawda – szykujemy się na 20 marca. Wtedy pojawi się drugi teledysk a płyta będzie dostępna w sprzedaży.

Będzie to tym razem poznańska muzyka regionalna, czy stare, dobre granie w Waszym stylu? (śmiech)

Ani to, ani to! Jak już wspomniałem na początku wywiadu, wraz z najnowszą płytą odmieniła się lekko nasza stylistyka. Postawiliśmy na wpadające w pamięć melodie (żeby je zagwizdać pod prysznicem) i tzw. groove, które spowoduje tupanie nóżką (śmiech). Oczywiście to jest nasza interpretacja nagranego materiału, ale wierzę głęboko, że nie będzie się ona wiele różnić od interpretacji słuchaczy. Znowu mamy dużo dialogów gitary i klawiszy, ale wzmocniliśmy sekcję rytmiczną.

Przy okazji premiery krążka, zaplanowaliście dla swoich fanów całkiem pokaźną trasę koncertową. Usłyszymy podczas koncertów wyłącznie nowe kompozycje, czy dacie także posłuchać utworów z poprzednich krążków?

Ta trasa będzie szczególna, ponieważ podczas jej świętować będziemy 10 lecie działalności. Zaplanowaliśmy niespodziankę, podczas której podkreślimy nasze początkowe dokonania ale oczywiście skupimy się mocno na nowym materiale. Mam nadzieję, że każdy, kto przyjdzie na koncert, będzie zadowolony!


Trasa promująca najnowszy album.

Muzyka, którą gracie nie jest lekka, łatwa i przyjemna. Publika w naszym kraju jest (mówiąc delikatnie) dość specyficzna. Jak Wam się udało przetrwać całą dekadę?

Z tym, że muzyka „nie jest lekka, łatwa i przyjemna” to się nie zgodzę, ale to oczywiście wszystko kwestia subiektywna. Myślę, że, to, że „przetrwaliśmy” te 10 lat to zasługa braku parcia na tzw. sukces. My po prostu przez lata graliśmy, tworzyliśmy muzykę, dawaliśmy koncerty i to nam wystarczało. Jakoś w 2018 roku, po wydaniu EP-ki „FAR” nastąpił mały przełom i od tego czasu dajemy regularnie koncerty i staramy się może nie tyle co zaistnieć, ale po prostu być widocznymi na rynku. Oczywiście rynek muzyki instrumentalnej jest mocno ograniczony, ale z roku na rok mamy co raz szerszą grupę fanów i życzliwych nam osób i to daje nam dużo satysfakcji.

Wchodzicie w okres “nastolatka”… do “osiemnastki” jakie macie plany na tapecie? Jest już coś powzięte, czy żyjecie chwilą?

Plany są i to poważne. Na pewno na jesień pojedziemy w te rejony kraju, gdzie nie udało nam się teraz dotrzeć. Na przyszły sezon chcielibyśmy ponownie pojawić się za granicami kraju. A już teraz cała nasz czwórka odczuwa duży głód twórczy, więc zobaczymy, co przyniosą najbliższe sezony 😉

Dajcie mi słowo, że nie porzucicie swoich nut i będę mogła śledzić Wasze poczynania jeszcze długo! Póki co życzę powodzenia we wszelkich działaniach i do zobaczenia gdzieś w Polsce na koncertach!

Dziękujemy – obiecuję, że będziemy grać nawet po przekroczeniu horyzontu zdarzeń! Do zobaczenia!