Międzygatunkowość składa się na nasz styl – Bukowicz

Melancholijnie, lecz dynamicznie, balansujący między shoegazem i post-punkiem, a przede wszystkim dojrzały, nieoczywisty i niebojący się brzmieniowych eksperymentów. Taki właśnie jest najnowszy album Bukowicza, „Zbliżamy się tylko do siebie”, który ukazał się 28 lutego 2025 roku. O tym, jak powstawał ten pełen dusznych brzmień, syntezatorowych tekstur i gitar napędzanych mocnym basem materiał, rozmawiamy z liderem zespołu, Kubą Buczkiem.

Wasza muzyka alternatywna nie boi się romansów międzygatunkowych, co słychać na tej płycie. Czy macie w sobie jakiś opór przed czerpaniem z określonych gatunków, czy jesteście otwarci na wszelkie eksperymenty?

Naszym głównym wyznacznikiem jest niepowielanie tego co już gdzieś słyszeliśmy. To oczywiście czasem nie wychodzi, bo zawsze krąży się wokół tych 12 dźwięków, ale lubimy myśleć, że ta międzygatunkowość to jeden z czynników, które składają się na własny styl. Słuchamy bardzo różniej muzyki, od poważnej po zupełnie niepoważną. Ot, mnogość inspiracji generuje mnogość skojarzeniową.

Album ma duszny, industrialny klimat. Pochodzicie ze Śląska, na płycie znajduje się kawałek Jak Muzeum Śląskie, co tworzy dla mnie silną korelację między nastrojem Waszej muzyki a stereotypowym obrazem Śląska—czarno-białe kadry, szyby kopalniane, industrialny charakter. Czy to, że jesteście z Katowic, wpływa na Waszą muzykę?

Powiem szczerze, że jeśli wpływa, to nie jest to mocno świadome. Najprawdopodobniej fakt, że wychowaliśmy się na Śląsku (w różnych miastach górniczych) jakoś wpływa nas generalnie jako ludzi i to potem słychać w muzyce, ale raczej nie kreślimy tych numerów węglem po familoku. Natomiast najwidoczniej mrok Śląska ukształtował nas tak, że jesteśmy zdolni do tego typu twórczości podświadomie. Jeśli chodzi o Muzeum Śląskie, to od początku swojego istnienia robiło na nas duże wrażenie, zwłaszcza te szklane bryły pięknie oświetlone w nocy i w końcu musiało pojawić się w tekście Anety.

Dużym zaskoczeniem i jednocześnie ekscytacją była dla mnie trąbka Szymona Paciory w utworze Mimo maskarady. Skąd wziął się pomysł na wykorzystanie instrumentu dętego?

Pierwotnie instrument dęty (nie było jasne jaki) miał pojawić się tylko w Odruchach. Ale kiedy zaprosiliśmy koko die do zaśpiewania w Symbolicznie i usłyszał ówczesną wersję Mimo maskarady, podsunął nam pomysł, że może tam też fajnie zagra i okazało się, że Szymon dograł w godzinę świetne partie, które dodały do numeru więcej klimatu, niż się spodziewaliśmy. To tylko nas utwierdza, żeby otwierać się na współprace z innymi muzykami.

Na płycie pojawili się nie tylko Szymon Paciory, ale też Koko Die, Magda Radecka ze Strangers in My House, a także Marcin Pater, który odpowiada za produkcję albumu. Czy od początku planowaliście zaprosić te osoby do współpracy, czy wyszło to spontanicznie w trakcie realizacji?

Jeszcze na etapie zbierania materiału do albumu stwierdziliśmy, że znamy tak wielu świetnych muzyków, a nigdy nie próbowaliśmy wpuścić ich do naszych kawałków. I z racji tego, że studio Marcina jest w Krakowie, oczywistym wyborem byli Konrad i Magda. Szymona polecił Marcin i przypadek chciał, że akurat w momencie kiedy pracowaliśmy nad Mimo maskarady, Szymon podjechał oddać Marcinowi zasilacz do laptopa, miał przy sobie trąbkę i strzelił wszystko, co trzeba było.

W Mimo maskarady słychać przypadkowe skrzypienie drzwi w studiu u Marcina Patera. Jak do tego doszło? To świetny easter egg! Czy na płycie znajdziemy więcej takich ukrytych motywów?

Po prostu przy każdej wizycie przechodziliśmy tymi drzwiami podziwiające te ciekawe alikwoty i naturalnym było, żeby je dograć. Zresztą z tego co Marcin mówił, to nie pierwsza płyta, na której się pojawiają i nie zamierza im smarować zawiasów. Jest kilka innych easter eggów, zapraszam do wsłuchiwania się. Mogę jeszcze powiedzieć, że np. w Kończymy się nagrywaliśmy pianino z zaklejonymi taśmą strunami.

Zbliżamy się tylko do siebie odbieram jako ironiczny komentarz na temat społecznych konwenansów. Widać to nie tylko w warstwie lirycznej, ale też w kontrastach – np. mroczniejsze brzmienia zestawione z jasnym głosem Anety. Czy ta opozycja jest celowa i wynika z wewnętrznej potrzeby?

Wychodzę z założenia, że kontrasty dobrze się sprawdzają, kiedy chcemy coś uwidocznić, ale też wzbogacić. Grzechem byłoby tutaj nie zestawić mroku mojego głosu z anielską barwą Anety – zazwyczaj dobrze sprawdzają się w tandemie. Zatem wspomniana przez Ciebie opozycja jest nawet bardziej intuicyjna niż celowa. I tak generalnie, rozpatruję tę płytę jako zróżnicowaną i kontrastową, choć wiadomo, że ciąży w tę ciemniejszą stronę. 

Powiedzcie, o co chodzi ze Źrenicą? Dotychczas takie motywy kojarzyłem bardziej z intro lub outro albumów. Czy słuchacze powinni traktować ją jako wstęp do utworu Odruchy?

Źrenica to w zasadzie część Odruchów, powstała w tym samym czasie, na bazie eksperymentów ze starym syntezatorem i delayami. Zawsze chciałem mieć na płycie tego typu przerywniki i Źrenica wpasowała się do tego idealnie.

Scena niezależna jest pełna ciekawych artystów. Macie w głowie kogoś, z kim chcielibyście nagrać wspólny utwór?
Chwilowo nie, ale czujemy, że jak zaczniemy ponownie koncertować i zarazem kompletować nowy materiał  to pomysły przyjdą same.

Czy dywagujecie sobie czasem, jakie emocje towarzyszą słuchaczom przy waszej muzyce? 

Czasem się zastanawiam co myślą sluchając tej muzyki. Czy chętnie do niej wracają, czy jest ona jednak na tyle duszna i przyciężkawa, że muszą sobie od niej odpocząć? Emocje są na tyle wsobne, że nawet nie próbuję sobie tego wyobrażać, chociaż pewnie można mieć na to jakiś pomysł, wychodząc od nastroju piosenek. Mam tylko zawsze nadzieję, że nie jest to obojętność.

Zespół Bukowicz powstał w 2015 roku z inicjatywy Jakuba Buczka. Ich debiutancki album „Dyskomfort w głowie” (2018) przyniósł im uznanie na polskiej scenie alternatywnej. Od tego czasu zespół wystąpił na wielu festiwalach, m.in. AlterFest, Ars Cameralis, Ars Independent czy Festiwal Młodych Talentów. W 2024 roku Bukowicz dołączył do Wytwórni Tematy, z którą wydaje swój najnowszy album „Zbliżamy się tylko do siebie”.

Napisz komentarz