Sławomir Grzymek, osobowość niezwykła! Wokalista z głosem, który wgryza się w umysł, gitarzysta, którego instrument wywołuje ciarki na skórze i tekściarz, którzy na swój, charakterystyczny sposób trafia w sedno.
O nowej płycie, o karierze filmowej i serialu „Znaki”… Zapraszam do lektury mojego najnowszego wywiadu z założycielem grupy Lekko Pijani.
Karolina Filarczyk
Sławomir Grzymek
Tekściarz, kompozytor, gitarzysta, wokalista, aktor… Które miano najpełniej Cię określa. Kim jesteś w 100%, a kim przy okazji?
Nie mierzyłbym tego w procentach ani nazywał okazją. Jeśli jest możliwość, to działam i nie zastanawiam się nad tym, jaką w danym momencie pełnie rolę. Dobrze jest być elastycznym w pokrewnych dziedzinach, najważniejszy jest spontan i spokój, bo to nadaje całości właściwy rytm i prowadzi do celu.
Lekko Pijani, to projekt, który tworzy muzykę dla wysublimowanych gustów. Jako że kochamy polskich artystów wszelkiej rasy i maści, czujemy się w obowiązku, by przedstawić Waszą muzykę szerzej. Opowiedz proszę, w telegraficznym skrócie jak powstała grupa „Lekko Pijani” i jaką Ty pełnisz tam funkcję.
Grupa Lekko Pijani powstała w 2013 roku z mojej inicjatywy. Zadzwoniłem wtedy do Marka Garbackiego z zapytaniem, czy chciałby zagrać w projekcie Lekko Pijani. Roześmiał się i zapytał skąd taka nazwa. Powiedziałem mu wtedy, że mam na to pomysł. Oddzwonił za kilka dni i się zgodził. Później doszli Dawid Klimkowski i Karol Nabożny. Weszliśmy na salę prób, a kiedy posypały się pierwsze dźwięki, wiedzieliśmy, że to jest to. Graliśmy późne, pod względem pory dnia, próby, bo koło 22:00 zaczynaliśmy, a kończyliśmy o 01:00 – 02:00 w nocy, ale cieszyliśmy się z tego, że coś się pojawia. Pamiętam, że spotkaliśmy się na sali w październiku, 2013 a w styczniu 2014 już nagrywaliśmy pierwszą naszą Epkę w studio w Boguchwale.
Jak pielęgnuje się taki głos?! Papierosy, wódka, czy gwoździe na przekąskę (śmiech)
Oczywiście, że tak – papierosy, wódka i gwoździe. A jako, że jesteśmy Lekko Pijani to promujemy jeszcze szelest pieniędzy, blask złota i kobiety. (śmiech)
„To tylko muzyka”, to kolejna płyta Waszej formacji. Na płycie czytamy: „Ta muzyka, której ojcem jest człowiek, a matką sztuka, jest siostrą mojej młodości”. Oznacza to, że piosenki tutaj zawarte, to swoiste pocztówki z Twojej młodości?
To prawda napisałem taki wiersz dawno temu i chciałem go umieścić na tej płycie. To ukłon w stronę tych największych artystów, których oglądałem na ekranie telewizora czy słuchałem w radio na listach przebojów jako młody 14 – 15-letni chłopak. Ludzie, którzy tam wtedy występowali byli dla mnie herosami mody, stylu, sztuki i kreowali moją rzeczywistość.
Jak przebiega proces twórczy przy powstawaniu utworów. Masz koncept na piosenkę i dążysz do celu, czy czekasz na przebłysk i działasz pod wpływem impulsu?
Kiedy piszę piosenkę, to biorę pod uwagę dwie sprawy: pierwsza to tonacja, rytm i długość wykonania, druga to temat piosenki zwrotka i refren. Są też takie zagadnienia, jak dur-moll, szybko, wolno, wysoko, nisko, ale jeśli chodzi o utwory muzyczne, to można już się zastanawiać jak je budować. Czy na pewno są to propozycje dla każdej publiczności? Tu mogę się posłużyć przykładem australijskiego Artysty Nicka Cave’a, który w swoich utworach muzycznych wnosi dużo charakteru i tajemniczości.
„Znaki”. Dwie Wasza piosenki trafiły na ścieżkę dźwiękową polskiego serialu kryminalnego, a Ty trafiłeś także na plan zdjęciowy. Jak zaczęła się Wasza przygoda z AXN?
Moja przygoda z telewizją, a później współpraca zaczęła się w 1998 roku. Śpiewałem wtedy w zespole hardrockowym Sui Generis. W tym czasie ekipa produkcyjna z TVP Rzeszów przyjechała, żeby nakręcić z nami teledysk. Jeden z reżyserów zaproponował mi współpracę przy dźwięku. Zgodziłem się, pracowałem tam kilka miesięcy. Później wyjechałem do Wrocławia do ATM GRUPA. Pracowałem tam przy różnych produkcjach filmowych, w różnych pionach produkcji.
Plan zdjęciowy… Już na początku wspomniałam, że oprócz zamiłowania do grania, masz w sobie kroplę krwi zawodowego filmowca. Łączysz z tym jakieś szersze plany?
Chciałbym planować w przyszłości, a jeszcze bardziej to realizować, ale wydaje mi się, że to sztuka zarezerwowana dla najbardziej wtajemniczonych. W 2009r oku dostałem propozycję zagrania epizodu w „Nicola. The Lonelygirl15 Universe” i szybko z tego skorzystałem. Przekonałem się wtedy jakie emocje tworzy plan filmowy z tej drugiej strony kamery. Później przyszły następne propozycje, w 2010 napisałem muzykę ilustracyjną do serialu fabularnego „Licencja na wychowanie”. W 2016 roku dostałem propozycję zagrania recydywisty Bierunia w jednej z części „Ojca Mateusza”, Dwa lata później napisałem piosenkę „Kowadło” do 8. odcinka I sezonu „Znaki”, która weszła na płytę „To tylko muzyka” jako 10. pozycja. W 2019 roku stworzyłem „Znaki na wodzie” do 7. epizodu II transzy projektu AXN, ten utwór także wszedł na krążek. W drugim sezonie także wcieliłem się w postać strażnika sztolni. Teraz, jak tak wspominam pracę na planach w ekipach technicznych, kiedy stałem za scenografią i obserwowałem aktorów, którzy tam grali, to nie myślałem, że będę miał możliwość później występowania z nimi na innych planach filmowych.
COVID znów pokrzyżował wszystkim plany. Miały być koncerty, wyjazdy, uściski rąk prezesów… jest żółta strefa i praktycznie brak możliwości na działalność artystyczną. Jaki jest Twój plan awaryjny?
COVID To dramat zagadka i polityka. Jest mi przykro, że człowiek niszczy wszystko, co ma. Można o tym mówić w nieskończoność. Jesteśmy ludźmi, a to nakłada na nas obowiązki i czyni nas za nie odpowiedzialnymi. Nie mam planów na przyszłość jeszcze w takim zamrożonym okresie. Jesteśmy zdani na łaskę publiczności, to od nich zależy czy będą kupować nasze płyty, czy będą przychodzić na nasze koncerty i czy radia będą grały nasze piosenki, Ale musimy być dobrej myśli, bo jak śpiewał Tomasz Lipiński „Jeszcze będzie normalnie”…