„#niedoczas to zapis wrażliwej kobiecej obserwacji świata, uchwycenie ulotnych myśli i emocji, które eterycznie, ale też często pod prąd płyną tu na wznoszącej fali popowej alternatywy oraz piano rocka” – PiNuta

W wywiadzie rozmawiamy z artystką, która łączy muzykę, teatr i sztukę wizualną w unikalny sposób. Jej najnowszy album #niedoczas to osobista opowieść o relacjach, emocjach i ulotnym czasie. PiNuta, czyli Joanna Cholewa opowiada o procesie twórczym, współpracy z Tomaszem Baselem oraz o połączeniu muzyki z wizualnym światem Małgorzaty Matuszewskiej. Dowiedz się, jak te różne elementy współgrają w jej twórczości i co czeka publiczność podczas premierowego koncertu.

Twoja najnowsza płyta to ważny krok w Twojej karierze. Jakie inspiracje towarzyszyły Ci przy tworzeniu tego albumu?

Dziękuję, to faktycznie ważny moment w mojej muzycznej podróży, sporo pracy, ale przede wszystkim duża przyjemność z tworzenia. Mam fantastyczny team, zaprosiłam do współpracy profesjonalistów i dzięki temu efekty są dokładnie takie, jak chciałam. Jeśli chodzi o inspiracje, to jest ich całe mnóstwo. Mogę śmiało powiedzieć, że przygotowywałam się do tej płyty całe życie. Zawarłam w niej teksty i motywy muzyczne, które dojrzewały we mnie od lat. Historie, które chcę, by były opowiedziane. Historie, które chcę po sobie zostawić.

Koncert premierowy w Firleju to wyjątkowe wydarzenie. Co sprawia, że właśnie tam postanowiłaś zaprezentować swoją muzykę?

Firlej to jedna z dwóch scen należących do Strefy Kultury Wrocław – jednej z najważniejszych instytucji artystycznych Wrocławia. Jestem mocno związana z moim miastem, to tutaj od lat tworzę muzykę, koncertuję, realizuję projekt Nuty PiNuty w Radiu Ram. Jest mi miło, że osoby zarządzające sferą kultury w naszym mieście doceniły moje wieloletnie działania i zaprosiły do realizacji projektu #niedoczas właśnie z ich wsparciem.

Pracujesz z Tomaszem Baselem, który jest producentem Twojej płyty. Jak wyglądała Wasza współpraca i jak wpływał on na brzmienie albumu?

Z Tomkiem pracujemy i przyjaźnimy się od lat. To właśnie z nim tworzymy wspomniany już radiowy duet „Nuty PiNuty”. Tomek produkował też album z naszym zespołem Girls on Fire „Siła Kobiet”. Kiedy rozpoczęłam autorski projekt, nie miałam wątpliwości, że to właśnie jego zaproszę jako kompozytora, aranżera i producenta.

Współpracowałaś z wieloma artystami, m.in. z zespołem Girls on Fire. Jakie doświadczenie z tej grupy było dla Ciebie najważniejsze?

Współpracujemy nadal, grywamy koncerty, nasza przygoda z Girls on Fire trwa już 11 lat i nie planujemy zawieszać działalności. To są setki zagranych wspólnie koncertów, wygrane Debiuty w Opolu, sporo kreatywnych autorskich pomysłów (m.in. program X Factor czy piosenki na Euro, które rozeszły się w sieci w milionach wyświetleń, piosenka Eurowizyjna). To z zespołem wydałam pierwszy album i teraz przy solowej produkcji mam już przetarte szlaki, choćby w sprawach organizacyjnych i promocyjnych.

Podczas koncertu premierowego towarzyszyć Ci będą wyjątkowi muzycy. Jakie znaczenie mają dla Ciebie ich wkład i współpraca w trakcie tego wydarzenia?

Przede wszystkim Tomasz Basel, producent i aranżer, jest kluczową postacią, jeśli chodzi o brzmienia na płycie. To są tysiące godzin spędzonych w studiu 🙂 Natomiast wszyscy muzycy, którzy zagrali na albumie, są bardzo, ale to bardzo zdolnymi ludźmi. Jestem wdzięczna za ich zaangażowanie i piękne dźwięki, kreatywne pomysły, których podrzucali nam sporo! Podczas koncertowego wieczoru oprócz Tomka usłyszycie: Tarasa Backovkyiego – saksofon, Żenie Betlińskiego – bas, kontrabas, moog, Mateusza Maniaka – perkusja i Michała Wilczyńskiego – gitara.

Jako artystka związana z Radiem Ram, jakie znaczenie ma dla Ciebie radio jako medium, które może pomóc w promocji Twojej muzyki?

Radio Ram jest piękną przygodą, to ambitny muzyczno-publicystyczny projekt z dużą dozą humoru. Spotykamy się raz w miesiącu z zupełnie nową piosenką. Śpiewamy o sprawach naszego miasta, absurdach urzędowych, społecznych zagadnieniach. Ale Nuty PiNuty to nie tylko zabawa. To czasami też ważny głos w sprawie. W marcu we współpracy z wrocławskim zoo przygotowujemy odcinek o zagrożonych gatunkach zwierząt. Nasz projekt trwa już trzy lata, a ja mam jeszcze sporo tematów do wyśpiewania.

Wernisaż Małgorzaty Matuszewskiej pod tytułem #niedoczas towarzyszy Twojemu koncertowi. Jakie powiązania widzisz między muzyką a sztuką wizualną w tym kontekście?

Widzę te powiązania bardzo wyraźnie i od początku miałam wizję połączenia muzyki i obrazu. Zaprosiłam do projektu Małgosię, bo jej dzieła, które miałam okazję oglądać już wcześniej, wyraźnie zarezonowały z moją wrażliwością. Zaufałam jej, oddałam swoje zdjęcia w jej zdolne ręce i wyszło kilkanaście pięknych kolaży. Osiem z nich będzie zdobiło galerię podczas premierowego wernisażu. To naprawdę bardzo zdolna artystka.

Twoja kariera obejmuje zarówno muzykę, jak i współpracę z teatrem. Jak te dwie dziedziny wpływają na siebie nawzajem w Twojej twórczości?

Praca w Teatrze Muzycznym Capitol rozpoczęła się dla mnie dość wcześnie, bo w klasie maturalnej i trwała ponad 10 lat. Teatr był bardzo dużym doświadczeniem. Współpracując ze znanymi i szanowanymi reżyserami teatralnymi (głównie z Wojtkiem Kościelniakiem), nauczyłam się, na przykład, jak zaplanować proces powstawania dzieła i jak rozłożyć swoją energię, aby doprowadzić sprawy do końca mimo presji, stresu i wielu innych czynników. Podglądałam, jak działać z dźwiękiem, obrazem, słowem, światłami, wizualami, aby to wszystko można było ze sobą zgrać i jeszcze bardziej dotrzeć do wrażliwości widzów. Praca z Leszkiem Możdżerem pokazała mi, jak nieskończenie kreatywny może być umysł artysty i że nie warto się ograniczać w muzyce (np. w stylach). Nauka wyniesiona z teatru to też ciężka praca, konsekwencja, podejmowanie kolejnych i kolejnych prób, gdy nie wychodzi (np. na baletówce). Przede wszystkim jednak teatr nauczył mnie pokory i ogromnego szacunku do sceny, widowni. Talent to naprawdę jedynie preludium do osiągnięcia sukcesu (czymkolwiek to dla kogo jest).

Jestem pewna, że koncert premierowy w Firleju przyciągnie wielu fanów. Jakie emocje towarzyszą Ci przed takim wydarzeniem, a także, co chcesz, by publiczność poczuła podczas Twojego występu?

Idąc za opisem płyty, #niedoczas to kobiece (choć nie tylko dla kobiet!) i wielowymiarowe spojrzenie na relacje, uczucia, a przede wszystkim, na czas którego bieg od początku świata próbujemy zawrócić, a przynajmniej zwolnić. Ta płyta jest w pewnym sensie intymna. Myślę, że to będzie zupełnie inna, nowa odsłona. Trochę bardziej „saute”. Chcę pokazać też taką część siebie i swojej wrażliwości.

Jesteś artystką, która łączy różne gatunki muzyczne. Jakie elementy swojego brzmienia uważasz za najważniejsze i czym chciałabyś zaskoczyć słuchaczy na nowym albumie?

Cytując opis płyty:
#niedoczas to zapis wrażliwej kobiecej obserwacji świata, uchwycenie ulotnych myśli i emocji, które eterycznie, ale też często pod prąd płyną tu na wznoszącej fali popowej alternatywy oraz piano rocka. Myślę, że będzie ciekawie. Sami się przekonajcie 🙂
11.1 premiera Firlej
od 13.1 płyta będzie dostępna w sprzedaży (szczegóły niebawem).

Karolina Filarczyk

fot. Krzysztof Wilma

Napisz komentarz