NOWE TWARZE | Père-Lachaise

Père Lachaise to największy cmentarz Paryża, ale teraz również duża nadzieja polskiej alternatywnej sceny rockowej.

Père Lachaise to największy i najsłynniejszy cmentarz Paryża, odwiedzany przez miliony turystów rocznie. Jego historia sięga początku XIX wieku, kiedy to został założony na ziemiach należących niegdyś do spowiednika króla Ludwika XIV. Początkowo cieszył się niewielką popularnością, jednak po przeniesieniu tam szczątków sławnych postaci, takich jak Abelard, Heloiza, Molier czy La Fontaine, szybko stał się prestiżowym miejscem pochówku. Dziś spoczywa tu wiele znanych osobistości, w tym: Edith Piaf, Chopin, Oscar Wilde.

Ale… to nie o nim mowa, a o zespole muzycznym, który tworzy w nurcie cold-wave i post-punk (nie mylić z bandem z Łęczycy, który reaktywowano w 2019r.). Chociaż trochę i w tym cmentarzu jest prawdy, bowiem muzycy ci chcą żyć tak (pełnią swojego życia zapewne, ale i efektywnie), aby kiedyś być pochowanym obok np. Jima Morrisona.

Père Lachaise to młoda muzyczna formacja, która niedawno zyskała uznanie, zdobywając w ubiegłym roku pierwsze miejsce w Ogólnopolskim Konkursie Zespołów Rockowych im. Mikołaja Matyski. Formacje tworzą: Tim Curtis (wokal), Jakub Grzechowiak (syntezatory), Michał Stefański (bas), Mikołaj Stopczyński (perkusja), Oliwier Czajkowski (gitara prowadząca) i Filip Głowski (gitara rytmiczna).  Ten niepozorny zespół z Gniezna jeszcze niejednego zaskoczy…

Niedawno, bo tegorocznej jesieni wydali swój debiutancki krążek, robiąc pierwsze kroki w kierunku własnej produkcji. 22 listopada br. ukazała się płyta „Wszystko wokół płonie„. Jest to energetyczna opowieść o przeżyciach, trudnych emocjach, naturze człowieka, szarej codzienności, debata na temat zabetonowanego XXI wieku, w którym dominuje ból psychiczny i depresja.

Szóstka muzyków z Gniezna dobitnie demaskuje realia, wraz z bezprecedensowo dobrą muzyką dociska emocje do muru. W głębi ich debiutanckiego wydawnictwa znajdziecie 10 różnorodnych utworów. Kilka słów od zespołu:

Jako Père-Lachaise (czyt. Perlaszez) postawiliśmy sobie za cel połączenie rapu z post-punkiem i zimną falą. Czy się udało? Nie jesteśmy pewni. Sześć odmiennych spojrzeń na muzykę sprawiło, że nasze założenia zaczęły się zmieniać, a brzmienie wymykać poza pierwotne ramy. 

Zespół brzmieniowo przypomina mi, niedawno odkrytą przez nas, formację Zimno. I tu tak samo, jak w przypadku wspominanego zespołu, czuję pociąg zupełnie jak do formacji Muchy, Cool Kids Of Death czy Kombajn Do Zbierania Kur Po Wioskach. Z zagranicznych skojarzeń jest to na pewno Interpol czy The Strokes.

Warto nadmienić, że ich debiutancka płyta jest albumem postkoncepcyjnym opowiadającym historię, dokładnie taką,, jaką usłyszy w nim odbiorca. Zatem nie pozostaje nic innego jak zagłębić się w odmęty ich muzyki i samemu wydać werdykt!

fot. materiały prasowe

Napisz komentarz