Wśród artystów jest wielu muzyków, którzy nigdy nie ustają w poszukiwaniach osobistego sensu artystycznego życia. Bardziej wnikliwi zastanowią się być może i postawią pytanie – czego oni tak szukają?, a chcąc znaleźć odpowiedź na tak postawione pytanie, zaczną śledzić dyskografię, przeczytają kilka wywiadów i w końcu włączą muzykę – bo przecież o nią tu najbardziej chodzi.
Założenie zespołu, bycie jego liderem, nagrania kolejnych płyt, przeboje i wysokie miejsca na listach przebojów – wszystko to układa się w historię, która tak jak w przypadku Piotra Banacha nie chce się kończyć. Pierwsze zespoły, w których gra to Kolaboranci, DumDum i najbardziej rozpoznawalny – HEY. Po 7 latach wspólnego grania z Katarzyną Nosowską, w 1997, powstaje Indios Bravos, a kolejne projekty pokazują skalę jego muzycznych zainteresowań. W 2017 powraca na krótką chwilę do HEY, koncertuje równolegle z formacją Ludzie Mili, zespołem BAiKA, a także solo – czego dowodem jest album Wu-Wei.
Dalekowschodnie Wu-wei to oznaka równowagi i utożsamianego z nim często oświecenia. Jeśli przenieść to na płaszczyznę artystycznego życia, reguły Wuwei nie mogą oznaczać bezczynności. Trudno bowiem wyobrazić sobie kogoś bardziej zajętego i efektywnie wykorzystujących każdą chwilę niż mistrz Zen – podobnie jest z Piotrem, który nie ustaje w komponowaniu i zapraszaniu do współpracy kolejnych artystów.
Na płycie Wu-wei wszystkie partie instrumentów Piotr nagrał samodzielnie. Swojego głosu użyczyła też Magdalena Malicka – znana jako Dziun. Obok niej usłyszeliśmy artystów takich jak: Gutek, Tomek Lipiński, Abra Dab i Alicję Janosz – wszystko pozostaje bliskie klimatom reggae – zapraszamy więc do miłego uchu kołysania.
Płyta Wu-Wei jest winylową reedycją wydanej w 2005 roku płyty Piotra Banacha pod tym samym tytułem. To album z wielu względów niezwykły: po pierwsze to kawał dobrej muzy, który w odróżnieniu od płyty wydanej w 2005 roku został na nowo zmasterowany. Płyta zawiera także bonusowe utwory, których nie znajdziemy na poprzednim wydawnictwie. Wu-Wei na winylu zostało przygotowane na dwóch płytach, a dodatkiem jest krążek CD – idealny do odtwarzaczy w samochodach. Limitowane, 12-calowe winyle o gramaturze 180g (45 RPM) przygotowano w nakładzie 500 sztuk, z czego pierwszych 200 w kolorze „marble disc”.
Chodzą Słuchy Records:
Muzyka Piotra Banacha z numerem pierwszym otwiera nasz katalog wydawniczy. Jego nazwisko jest bodajże najważniejszym nazwiskiem na liście polskiej muzyki rozrywkowej wszechczasów. Stoi w pierwszym szeregu z Klenczonem, Hołdysem, Grechutą, Ciechowskim czy Waglewskim. Piosenki Piotra od pokoleń są na ustach niemal wszystkich Polaków. Nad Wisłą zdobył wszystko, co można było osiągnąć. Wygrane plebiscyty, szczyty list przebojów, rankingi. Płyty z jego kompozycjami sprzedały się w milionach egzemplarzy. Z zespołem Hey, którego był twórcą, zapełniał największe hale koncertowe. Zainteresowanie Hey’em sięgnęło za Wielka Wodę . Współpraca z amerykańskim Polygram’em, z dystrybucją na cały świat był w zasięgu ręki. Nie udało się sfinalizować umowy, z powodu ówczesnej skomplikowanej sytuacji w firmie, z która zespół był związany.
O Hey’u można pisać wiele, ale to tylko epizod w bogatym twórczo życiu Piotrka. Od najmłodszych lat wrażliwy i zdeterminowany muzyką sięgał po wszelkie źródła, tworząc co rusz nowe projekty. Kumader, Grass, Punczesyny, Dum Dum, Kolaboranci, Hey, IndiosBravos, BAiKA, 3BY, a to tylko pierwsze z brzegu przykłady.
Wiele z nich nie pozostawiło po sobie śladu w postaci wydawnictwa fonograficznego. A wielka szkoda, bo do tej pory zasługują na największą uwagę. Przykładem jest Dum Dum, okrzyknięty numerem jeden przez dziennikarzy na festiwalu w Jarocinie w 1992r. Równocześnie, w tym samym plebiscycie, zespół Hey zajął drugie miejsce. Kontrakt wymagał postawienia tylko na jeden zespół a część muzyków, których Piotrek zaprosił do obu zespołów, grała i w Hey’u i w Dum Dum’ie. Samo ułożyło się tak, że zwycięsko z tego wyszedł zespół Hey. Historia zespołu Dum Dum to już historia na inną płytę… Kiedy podczas nagrywania płyty Hey Ho! szybko trzeba było zrobić trzy piosenki, nie było z tym problemu. Być może byłby to kłopot dla większości zespołów, ale nie dla grupy, który ma w swoich szeregach Piotra Banacha. Na godzinę przed wejściem Piotr skomponował dodatkowe utwory! Możliwości kompozytorskie Piotra nie mają końca. To worek bez dna i nie ma mowy o czymś takim jak „wypalenie się”. Ciągłe poszukiwania gnały Piotra po muzycznym świecie. Z przymrużeniem oka przyglądali się muzycy z innych zespołów, kiedy wsiadał w pociąg i jechał na drugi koniec Polski na imprezy techno. Człowiek, któremu przypisywano rozpropagowanie grunge’u w Polsce, był już dalej. Szukał beatów, pulsacji, dub’u, nowych brzmień i już rodził się w głowie Piotra nowy pomysł. W tym czasie w Polsce dopiero zaczęto doceniać Alice In Chains, Nirvanę czy innych przedstawicieli nurtu grunge . Efektem była płyta „PUK PUK” Katarzyny Nosowskiej i późniejszy Part One, nowo założonego zespołu IndiosBravos. Doceniona dopiero po 10 latach. Nikt do chwili obecnej nie zbliżył się do osiągniętych brzmień i połączenia reggae z elektroniką. Zresztą zawsze było ono bardzo wysoko cenione przez Piotra. Reggae, które wówczas było muzyką, o której wydawcy i producenci mówili dość pogardliwie. Po kilku latach boom na ten gatunek ogarnął całą Polskę. Powstawały jak grzyby po deszczu nowe zespoły, mnożyły się festiwale. Ale Piotr znów był dalej. IndiosBravos było już bliżej rocka i bluesa. Nie bacząc czy jest zainteresowanie mediów, w jakim wymiarze komercyjnym jest odbierana jego twórczość; muzyk sam, w domowym studiu przecierał kolejne szlaki. Staje się równocześnie kompozytorem, producentem, muzykiem, realizatorem, aranżerem i autorem tekstów.
W tworzeniu muzyki Piotr gra na wielu instrumentach. Choć sam utrzymuje, że jest gitarzystą, gra również na perkusji, gitarze basowej, klawiszach, i instrumentach perkusyjnych. Kiedy IndiosBravos zapełnia sale klubowe, w domowym zaciszu powstaje kolejna płyta “Wu Wei”. Stworzona w 100% przez Piotra. Fani znów mają wrażenie, że jest to kompletnie „odklejona” płyta od tego, co obecnie króluje w mainstreamie. Bo to krążek, który wymaga skupienia i zainteresowania. To płyta, która wywiera piętno i pozostaje ważną częścią każdego, pasjonata muzyki. Historia uczy, że 18 lat grania z zespołem IndiosBravos to już za długo. Zespół zawiesza działalność. Nie trzeba być filozofem, aby wywnioskować, że należy spodziewać się czegoś nowego. Zespół BaiKa. Czyli Banach i Kafi (Katarzyna Sondej). Nieprzeciętnie uzdolniona wokalistka, wypatrzona przez czujne ucho Piotrka. Ich pierwsza płyta „Byty zależne”, to muzyczna wędrówka w świat pełen zadumy, z przepięknymi melodiami i doprawiona triphopowym brzmieniem i fascynacjami klasyki rocka, popu, reggae. Chciałoby się powiedzieć:
“Nie wiarygodne, że dwie osoby potrafią zrobić tyle muzyki!”
Dodatkowym atutem Banacha jest niespotykana zdolność obserwacji i wyciągania z nich wniosków. A taka umiejętność to już tylko krok od ubrania to w 4-wersy tak, aby powstał tekst piosenki. Na tym polu płodność Piotra nie ustępuje możliwościom tworzenia muzyki. W prosty sposób, używając niebanalnych słów, opisuje międzyludzkie relacje. Do tego okrasza je celnymi porównaniami. Jako jeden z niewielu potrafi wyraziście i bardzo przejrzyście zawrzeć w tekstach swój pogląd, swoje zainteresowania czy sympatie. Mając taką naturę, takie zdolności, Piotr nigdy nie traci wrodzonej czujności. Potrafi z tłumów wypatrzeć ludzi zdolnych, obdarzonych talentem i pracowicie szlifować ich talenty. Katarzyna Nosowska i Piotr „GUTEK” Gutkowski to tylko najjaśniejsze przykłady z jego diamentów.
Dlaczego Piotr Banach otwiera nasz katalog wydawniczy? Bo nie ma drugiej takiej osoby, To hołd z czapką pod stopami, dla Piotra. TO ZASZCZYT!