[RECENZJA] Artur Strączek radzi, jak „Uciec stąd”

Chociaż swą twórczość określa mianem popu, jego muzyka kryje znacznie więcej odcieni gatunkowych. Artur Strączek, gdyż właśnie o nim mowa, przedstawił album EP zatytułowany „Uciec stąd” będący uzasadnieniem owej tezy. 


Otwierający wydawnictwo utwór „W dół” przywodzi na myśl pulsujące światłami wnętrze klubu, a to za sprawą szczypty rytmicznej elektroniki przewijającej się przez kompozycję. W podobnym klimacie utrzymana została kolejna propozycja, czyli „Pod prąd”. „Nie do wiary”, że nagranie znajdujące się w połowie stawki z taką łatwością wprowadza słuchacza w trans. Wystarczy do tego spokojny wokal Artura połączony z powtarzającym się motywem muzycznym kojarzącym się z efektem zacinającej się płyty. Piosenka ta zdaje się także zmieniać nieco natężenie emocjonalne albumu, ponieważ numery cztery i pięć, a więc „Tłumy”„Uciec stąd”, oscylują wokół klimatu swoiście balladowego. Najbardziej melancholijny jest zamykający EP utwór tytułowy. Zastosowano w ten sposób ciekawy zabieg, ponieważ odbiorca ma wrażenie, iż razem z piosenkarzem odbył podróż od zastrzyku energetycznego do przeszło czterominutowej nostalgii, pozwalającej na chwilę zastanowienia nad tym, gdzie tak naprawdę chcielibyśmy uciec. Gdzieś daleko, poza horyzont czy w głąb własnego serca?



Krążek Artura Strączka prezentuje pięć metod na to, jak uciec stąd. Uciec w świat łagodnie kołyszącej nas muzyki stanowiącej odskocznię od codzienności.


Zajrzyj po więcej:

Artur Strączek na Facebooku


Napisz komentarz