Uwielbiam stoner rock. Jako stonerockoholiczka chłonę wszystko, co wychodzi spod palców – a raczej strun – zagranicznych klasyków. Ubolewam nad tym, że nasza rodzima stonerowa scena nie jest aż tak rozpowszechniona mimo licznych perełek – północnopolski SautruS czy pochodząca ze stonerowego zagłębia lublińska ekipa Major Kong godnie reprezentują ten gatunek. Kiedy usłyszałam o debiutanckim albumie łódzkiej formacji Stoner Band, z radości zatarłam rączki i odpaliłam go na swoich wiekowych już głośnikach.

Powiedzieć o nich, że grają stoner rocka to za mało. Zaczyna się – jak to mówią – od trzęsienia ziemi. Mocne, surowe gitary otwierają album w kawałku „Jeszcze”. Po intro zaskoczenie – damski wokal. Zaskoczenie jak najbardziej pozytywne, ponieważ Weronika Musiał głos ma mocny, potężny i dobrze nim zarządza. Kiedy trzeba, krzyknie, a gdy jest to bardziej wskazane, zaśpiewa melodyjnie. Na albumie dzieje się dużo, i wyraźnie widać – lub słychać – że muzycy starają się, aby „Szare Sprawy” nie znudziły się ani po pierwszym, ani po dziesiątym przesłuchaniu. Utwór „Życie” jest akustycznym ukłonem w stronę rocka progresywnego, pokazuje także inne, nieco bardziej melancholijne oblicze zespołu. „Maska” przywodzi z kolei na myśl grunge’owe osiągnięcia wczesnego Heya. Inspiracje Stoner Bandu są zresztą dość jasne; muzycy nie boją się czerpać garściami z dokonań gigantów, i chwała im za to – robią to z gracją i precyzją. Tytułowy utwór na debiutanckim albumie to mocna propozycja, kondensująca to, co Stoner Band ma najlepszego do zaoferowania – genialny mastering, gęste, warstwowe gitary, świetnie współgrający, potężny wokal. Moim osobistym faworytem jest jednak kawałek „Motorowy”. Nie tylko ze względu na tematykę (motor, a jak!), ale także gitarowe riffy czuję się zupełnie tak, jakbym słuchała Dżemu w wersji 2.0. Debiutanckie wydanie zamyka „Kakofonia”, która – w przeciwieństwie do tytułu – kakofonią nie jest, stanowi za to udany eksperyment z połamanymi rytmami i gitarową prędkością światła.
Czy wszystko na „Szarych Sprawach” wypada tak rewelacyjnie? Niestety, nie do końca. Przyczepiłabym się nieco do zbyt licznych, a do tego płaskich i przeciągniętych wokaliz. Weronika zdecydowanie lepiej wypada tam, gdzie trzeba zaśpiewać ostro i z pazurem. Jej wokal to bardzo mocna karta przetargowa Stoner Bandu. Może warto pomyśleć o jakiejś kolaboracji? Myślę, że głos wokalistki świetnie sprawdziłby się w zestawieniu z męskim wokalem.

Podsumowując – „Szare Sprawy” to udany debiut zespołu, który wciąż poszukuje swojej drogi na niełatwej scenie polskiego stonera. Łódzka ekipa ma jeszcze wiele do zaoferowania, a w debiutanckim krążku z pewnością nie odsłonili wszystkich swoich kart. Będę z ciekawością obserwować ich dalsze poczynania, i trzymać kciuki za sukces, do którego mają pełne predyspozycje.
Zdjęcia pochodzą z oficjalnej strony zespołu: http://stonerband.pl/