Zespół SAYES powstał w 2009 roku z połączenia sił uczniów słynnej tarnowskiej Szkoły Muzyków Rockowych. Początki zespołu to dwie płyty EP. Pierwsza z nich zarejestrowana w grudniu 2010 roku pt. „Historia ledwie w zarysie” oraz kolejna pt. „2012”. Do dużych sukcesów bandu należy zaliczyć koncertowanie u boku takich sław jak Cool Kids Of Death, Myslovitz, The Raveonettes, L’Stadt, Epica czy The Sisters Of Mercy. W roku 2016 zespół podpisał kontrakt z wytwórnią Fonografika, pod której szyldem 28.10.2016r. miała premierę debiutancka płyta pt. Marzyciel. Album promują single Wymyślę Cię oraz Oceany, które można usłyszeć w radio oraz w Internecie.
Obecnie zespół Sayes tworzą Kamil Juszczyk, który jest liderem , autorem muzyki, producentem oraz autorem tekstów, Mateusz Juszczyk – perkusja, Grzegorz Sipiora – gitara basowa oraz Krzysztof Potok – gitara i instrumenty klawiszowe.
Sayes
Tomasz Ochota
Zespół Sayes powstał w 2009 roku dzięki Szkole Muzyków Rockowych. Myślicie, że to przypadek czy może przeznaczenie, że akurat tam się spotkaliście?
W tamtym czasie Szkoła Muzyków Rockowym była głównym miejscem, które zrzeszało młodych muzyków w Tarnowie. W zasadzie trudno było znaleźć kogoś młodego, kto gra w zespole i nigdy nie chodził na zajęcia muzyczne w Tarnowskim Centrum Kultury albo nie grał tam koncertu. W naszym przypadku było to bardzo naturalne, żeby właśnie w tym miejscu zacząć naukę gry na instrumentach, ponieważ nauczycielami byli muzycy, z którymi mój i Mateusza tata grał jak był w naszym wieku. Kiedy w końcu chcieliśmy z bratem założyć zespół, to oczywiście szukaliśmy basisty w tej szkole. Więc na pewno to nie był przypadek. Raczej w naszym przypadku naturalna kolej rzeczy.
Co Waszym zdaniem w muzyce potrafi poruszyć czyjeś serce?
Prawda. Albo się wierzy komuś, kto śpiewa i gra albo nie. Po prostu się to czuje czy ktoś udaje czy jest autentyczny.
Wystąpiliście w Must Be The Music – Tylko Muzyka. – występ w programie typu ,,talent show” niesie ze sobą jakieś minusy?
Wszystko zależy od tego, jakie kto ma nastawienie i oczekiwania wobec samego programu. W naszym przypadku nic nas nie rozczarowało i nie żałujemy naszych występów. Najtrudniej mają Ci, którzy myślą, że po jednym występie w telewizji już są na szczycie, a tak na prawdę to tylko początek i jeszcze długa droga przed tym, aż osiągnie się sukces.
Jakiś czas temu braliście udział w ,,Żywej Lekcji Muzyki” ufundowanej przez Krakowską Scenę Muzyczną. Opowiedzcie coś o tym przedsięwzięciu !
Bardzo fajna inicjatywa, która umożliwia bezpośredni kontakt z różnymi instrumentami najmłodszym. Cudownie jest patrzeć jak dzieciaki zarażają się muzyką. Już braliśmy udział w dwóch takich lekcjach. Najpierw zagraliśmy nasze piosenki, żeby zaprezentować się dzieciom. Później opowiadaliśmy o każdym instrumencie i pozwalaliśmy wszystkim podejść, dotknąć, zagrać z naszą asystą. Na końcu wspólnie wykonaliśmy piosenkę, gdzie wszyscy uczestnicy dostali różne grzechotki i inne proste „zabawki” do grania.
W 2016 roku supportowaliście takie gwiazdy jak Brodka, Mela Koteluk, Hey, Perfect, Organek czy Piotr Zioła. Jakie to uczucie grać zarówno przed legendami polskiej muzyki, jak i młodymi, świeżymi wykonawcami?
Za każdym razem jest to duży stres, ponieważ gra się przed cudzą publicznością i nigdy nie wiadomo jakie będzie przyjęcie naszej muzyki. Ale z drugiej strony są to najlepsze okazje do tego, żeby pokazać się szerszej publiczności i poznać innych muzyków. Często ludzie po koncertach podchodzą i gratulują, kupują płyty. Jest to bardzo miłe.
Debiutancki krążek – ,,Marzyciel” miał premierę 28 października. Czy wydanie go wywołało w Was jakieś zaskoczenie, a może zawód?
Na pewno wywołało ogromne zadowolenie, ponieważ jest to nasza pierwsza płyta z prawdziwego zdarzenia. Zobaczyć swój pierwszy krążek na półce w sklepie to uczucie, którego się nie zapomina do końca życia. Wydając płytę mniej więcej spodziewaliśmy się jaki będzie odzew. W przypadku takiego debiutu jak my potrzeba dużo czasu, aby ludzie dowiedzieli się o naszym istnieniu, dlatego z chęcią porozmawiam o płycie za rok.. Wtedy coś więcej będę mógł powiedzieć.
Wydając debiutancki album nie baliście się, że zginiecie wśród wielu muzyków, którzy podobnie jak Wy wydali swój pierwszy krążek w tym roku ?
Kiedyś musiało to nastąpić. Ile można jeździć i grać koncerty bez płyty. Bardzo nam na tym zależało, żeby w końcu móc wszędzie pokazywać się z płytą w rękach i móc ją sprzedawać na koncertach.
Słuchając Waszej płyty można stwierdzić, że jest na niej melancholia, spokój, ale również są utwory, do których można bez problemu bawić się i skakać pod sceną. Jest różnorodna. Nie zamykałbym Was jednak tylko w indie-rocku…
Gdzieś trzeba było się umiejscowić, a że do indie-rocka nam najbliżej to tak piszemy. Tak to działa. Sami na co dzień słuchamy szerokiego wachlarza muzyki. Na płycie udało się przemycić sporo różnych brzmień, zarówno tych trochę cięższych jak i akustyczno-balladowych, więc płyta jest różnorodna.
Ostatnio wydany singiel, który promuję Waszą płytę ,,Marzyciel” to ,,Kochanka”. Dlaczego akurat ten utwór?
Sporo ludzi słuchając płyty stwierdziło, że jest to ich ulubiony utwór. Również jego odbiór na koncertach jest najbardziej żywiołowy. Te dwa czynniki sprawiły, że wybraliśmy właśnie ,,Kochankę”.
Płyta doczekała się kilku recenzji. Wielu widzi w Was potencjał, lecz zawsze pojawia się jakieś ,,ale…”. Czy krytyka jest dla Was mobilizująca ?
Jak najbardziej tak. Nie boimy się krytyki. W końcu trzeba dążyć do tego, żeby ciągle się rozwijać. Sporo uwag bierzemy sobie do serca i na pewno będą miały wpływ na następny album.
Czy zgadzacie się z tym, że Waszej płyty lepiej się słucha w deszczowe, jesienne dni ?
Spotkaliśmy się kilkukrotnie z takim stwierdzeniem i nie mamy nic przeciwko. Płyta jest melancholijna i jesień również kojarzy się z melancholią. Tak samo jak deszcz. Tak w ogóle to uwielbiam deszcz i byłbym na prawdę szczęśliwy żyjąc na wyspach. Deszczowa pogoda sprzyja siedzeniu w domu i tworzeniu muzyki.
Ciągle porównywanie Waszej twórczości do zespołu Myslovitz to dla Was komplement, czy odczuwacie już niesmak?
Jak najbardziej jest to duży komplement, ponieważ jest to zespół na którego twórczości większość z nas się wychowała. Po za tym wydaję mi się, że chyba nie ma się co wstydzić porównań do dobrych zespołów.
Teksty często zabierają słuchacza w świat nostalgii, który nie niesie ze sobą optymizmu. Jesteście tacy na co dzień?
Właśnie tutaj jest spory dysonans, ponieważ na co dzień jesteśmy bardzo weseli i pełni optymizmu. Nie wiem z czego to wynika, że muzyka jest całkowicie inna. Może jest ona wynikiem czegoś co skrywamy w sobie albo czegoś co jest gdzieś głęboko w nas, przykryte pod uśmiechem na twarzy.
Autoplagiat na płycie to tylko dziwne widzimisie słuchaczy, czy zamierzony zabieg ?
Dla nas każda piosenka to inna historia. Nigdy nie tworzymy w ten sposób, żeby coś było do siebie podobne, z tym, że z drugiej strony, trudno mieć dystans do własnej twórczości. A słuchacze jak najbardziej go mają i łatwo wychwycają takie rzeczy. W każdym razie w naszym przypadku nigdy nie jest to zamierzony zabieg.
Ponad pół roku po wydaniu płyty – co zmienilibyście, co zrobilibyście nieco inaczej?
Dobry znajomy kiedyś mi powiedział, że muzyka jest zapisem czasu, którego nie da się cofnąć. Tacy byliśmy w momencie nagrywania i koniec. Jeśli wkłada się w muzykę całe swoje serce, doświadczenie i wszystko co najlepsze to nie ma czego żałować. Zamiast myśleć, co można byłoby zmienić, lepiej tworzyć nowe piosenki i myśleć o przyszłości.
Za sobą oprócz płyty macie dwie EP’ki – ,,Historia Ledwie w Zarysie” oraz ,,2012”. Z którego jesteście najbardziej dumni?
Z perspektywy czasu bardziej traktujemy te krążki jako demo. Obydwie płyty miały coś w sobie, ale były to początki zespołu, nasze pierwsze sesje w studio jeszcze jako trio. W tym momencie ,,Marzyciel” jest nowym rozdziałem, a tamte dwie Ep’ki traktujemy bardziej sentymentalnie.
Jakie jest Wasze największe marzenie na dzień dzisiejszy, już po wydaniu płyty?
Zagrać trasę z dużym zespołem i pokazać się jak największej ilości ludzi. To by było coś!
Zajrzyj po więcej :