Bywalcom łódzkiego klubu New York, zespołu Latające Talerze nie trzeba przedstawiać. Krakowska formacja swoją energią i repertuarem rozgrzewa publikę do czerwoności, o czym świadczy lokal pełen miłośników ich grania przy okazji każdego koncertu.
O tym, czy chłopaki z Latających Talerzy naprawdę są dobrzy w tym co robią, będziecie mogli sami się przekonać. Jak? Wystarczy, że już dziś wyślecie do naszej redakcji maila – w temacie “Latające Talerze”, a w treści podacie swoje imię i nazwisko (muzykoholicy.com@gmail.com). Na najszybszych czekają wejściówki na najbliższy ich koncert, już 29.07.2017 w Klubie New York! Kto Pierwszy, ten lepszy!
Zapraszamy do przeczytania wywiadu z naszą dzisiejszą gwiazdą. Z rozmowy z Jerzym Janikiem – głosem i basem zespołu LATAJĄCE TALERZE, dowiecie się m.in. kim są, co tworzą i dlaczego tak dobrze im idzie.
Latające Talerze tworzą: Jerzy Janik (wokal, gitara basowa), Marcin Mączyński (klawisze), Wojciech Hadam (gitara elektryczna) i Sławomir Puka (perkusja).
Karolina Filarczyk
Latające Talerze
✓ Wasza formacja znana jest klubowej publiczności od dłuższego czasu regularnie koncertujecie w całej Polsce już od 16 lat. Opowiedzcie jak to się wszystko zaczęło. Skąd pomysł na taką nazwę?
Jak wiele fajnych rzeczy tak również nasz zespół powstał właściwie przez przypadek. Dwóch muzyków (Jarema Pogwizd i Michał Peiker) dostało propozycję zagrania w jednym z krakowskich klubów imprezy sylwestrowej (1999/2000). Potrzebowali basisty, wokalisty i gitarzysty. Tak znaleźli mnie (Jerzy Janik) oraz Wojciecha (Wojciech Hadam). Projekt miał w planie ten jedyny występ ale okazało się, że tak dobrze nam się razem gra a to co gramy podoba się widowni na tyle, że warto kontynuować tak dobrze rozpoczętą działalność. Szybko znalazły się kolejne kluby, w których występowaliśmy cyklicznie np. raz w tygodniu.
Już na ten pierwszy koncert przyjęliśmy, nieco żartobliwie, nazwę „Latające Talerze”, żeby konferansjer miał nas jak zapowiadać. Później uznaliśmy, że spełnia wszelkie wymogi dobrej nazwy zespołu: jest polska, oryginalna i łatwo zapada w pamięć. Z czasem przylgnęła do nas, a my do niej i mimo, iż czasem budzi kontrowersje oraz dziesiątki interpretacji, służy nam dobrze.
✓ „Latające Talerze” specjalizują się w graniu coverów. Zespoły, których utwory interpretujecie, nie mają Wam za złe, że jesteście lepsi od oryginałów?
Nigdy sami nie powiedzielibyśmy, że którykolwiek z utworów gramy lepiej niż oryginał. Fakt, że słyszeliśmy takie opinie, wynika głównie z tego, że większość utworów wykonujemy po prostu inaczej. Dzięki temu kawałki, które na przykład normalnie są elektroniczne, czy dyskotekowe, w naszym wydaniu brzmią rockowo i zyskują uznanie u słuchaczy, których oryginał nie przekonywał. Zawsze mamy jednak świadomość, że są rzeczy, których zmieniać nie warto i tak na przykład utwory Republiki wykonujemy w wersjach bardzo bliskich oryginalnemu brzmieniu.
✓ No właśnie… „Republika”. Wygraliście nawet konkurs zorganizowany właśnie dla kapel, które grają ich kompozycje. Co spowodowało, że postawiliście przed sobą aż tak wysoką poprzeczkę?
To niezupełnie był konkurs dla zespołów grających ich kompozycje, ale festiwal zespołów coverowych, gdzie każdy zespół gra utwory wyłącznie jednego wykonawcy (np. AC/DC, Dżemu czy Boney M.). Od początku działalności mieliśmy w repertuarze kilka piosenek Grzegorza Ciechowskiego i Republiki. Szukając polskich piosenek bardzo szybko zdecydowaliśmy się na Ciechowskiego, bo jego teksty i muzyka były i są najbliższe naszej wrażliwości. Mimo, że to nie są utwory oparte na prostych gitarowych akordach, okazało się, że dobrze wypadają w naszym nieco mocniejszym brzmieniu. Kiedy dostaliśmy propozycję wzięcia udziału w festiwalu, wybór był prosty – Republika. Pierwsza nagroda była dla nas ogromnie miłym zaskoczeniem i potwierdzeniem, że wybór był słuszny. Żałujemy niezmiernie, że nie było nam dane spotkać Grzegorza Ciechowskiego, ale tym bardziej cieszymy się, że możemy w ten sposób przyczyniać się do tego, że jego muzyka żyje i dociera do większej ilości ludzi.
✓ „Latające Talerze”, to nie jedyny Wasz projekt. Czym jest Monotyp?
W ciągu tych kilkunastu lat działalności, udało nam się także uzbierać sporo autorskiego materiału. Wykonywanie coverów wciąż daje nam wielką radość, satysfakcję i jest dobrym źródłem utrzymania ale, mimo dużej inwencji, którą w to wkładamy, nie jest szczytem naszych ambicji. Dlatego w przerwach między próbami i koncertami Latających Talerzy tworzymy własne utwory, również utrzymane w klimacie rockowym, ale raczej mniej imprezowe. Dlatego postanowiliśmy rozdzielić zdecydowanie obydwa projekty i naszą autorską ścieżkę nazwać zupełnie inaczej. I tak narodził się Monotyp.
✓ Tu dajecie upust własnej twórczości. Na kim się wzorujecie tworząc autorski materiał?
Trudno mówić o wzorowaniu się… Każdy z nas ma ze sobą niezły bagaż muzycznych doświadczeń, grania przeróżnych rodzajów muzyki. Marcin (Marcin Mączyński) jest np. wykształconym muzykiem klasycznym, grającym w orkiestrze symfonicznej, Wojciech grał free jazz, a Sława (Sławomir Puka) grywał z takimi artystami jak TSA, Monika Brodka, czy obecnie z Renatą Przemyk. Wcześniej wspólnie graliśmy kilkanaście lat bluesa, a obecnie gramy również w zespole angielskiego bluesmana Dave’a Ellisa. Łączy naszą czwórkę szczególna więź – nie tylko muzyczna. Jesteśmy przyjaciółmi, posiadamy podobne poczucie humoru i muzyczną wrażliwość. Tworząc własne utwory nie staramy się wzorować na nikim, ale oddać jak najlepiej nasze własne uczucia i energię, które w nas drzemią. Nawet jeśli czasem myślimy, że dany utwór mógłby brzmieć podobnie jak np. Coldplay czy U2, w końcu i tak wychodzi zupełnie coś innego, naszego, po prostu Monotyp.
✓ Jako LT wydaliście już dwa albumy i singiel pod szyldem „Monotypu”. Macie w planach kolejne wydawnictwa?
W tym momencie przygotowujemy nowy album z piosenkami naszych ulubionych wykonawców jako Latające Talerze. Mogę zdradzić, że tym razem będą to te piosenki, które my lubimy najbardziej grać na koncertach np. Prodigy, Green Day czy Blur…
Cały czas pracujemy również nad nagraniami na pełny album zespołu Monotyp i mimo ciągłego braku czasu wierzymy, że jeszcze w tym roku uda nam się go skończyć.
✓ Kalendarz koncertowy macie zapewne wypełniony po brzegi – gdzie będzie można WAS posłuchać w najbliższym czasie?
Najbliższy koncert już 29.07 w łódzkim klubie New York, gdzie praktycznie można nas posłuchać o miesiąc (kolejne terminy to 19.08 oraz 30.09). W sierpniu również pojawimy się z akustycznym koncertem w Krakowie (18.08 – Pan Naleśnik) oraz w Nowym Wiśniczu (26.08) z koncertem poświęconym w pełni Grzegorzowi Ciechowskiemu i Republice.
Zajrzyj po więcej: