Wszyscy wątpią, nawet ci, który mówią, że nie wątpią. Najwięcej zyskasz, jeśli mimo swoich obaw, będziesz działać – ANOWA

Krakowska artystka ANOWA postawiła początkiem roku kropkę nad “i” prezentując swoją pierwszą długogrającą płytę — Najbliżej siebie. Wydawnictwo jest zbiorem refleksji dotyczących uczuć, przemijania, miłości, a także samoakceptacji na wielu przeróżnych płaszczyznach.

Zapraszamy do przeczytania wywiadu z Agnieszką Nowakowską w którym poznacie tajniki powstawania płyty Najbliżej siebie i dowiecie się co nieco o samej ANOWEJ 😉

🎤 W moim odczuciu utwór „nie boję się już bać” jest uhonorowaniem zmagań w pracy nad sobą. Ściągnięciem maski i szczerym opowiedzeniem, jaka jesteś. Czy tym właśnie jest Twoja debiutancka płyta? Pewnego rodzaju wyłożeniem kart na stół?

Dobrze odczytane. Moja płyta to podsumowanie kawałka życia z perspektywy kobiety, która ściąga z siebie kolejne warstwy kompleksów, złych emocji, poplątanych toksycznych relacji. Również relacji z samą sobą. Kiedy nie masz dobrego wglądu w siebie, boisz się też innych. Natomiast taka praca w rzeczywistości nigdy się nie kończy. Także kiedy rozpoczynałam swój pierwszy koncert z tym materiałem i zaczynałam od tej piosenki, to uśmiechnęłam się do siebie, jak bardzo zadrżał mi głos przy tym pierwszym refrenie tego utworu. Tak to się jeszcze czasami „nie boję”.

🎤 De facto sama wydałaś swoją płytę, zakładając wraz z Katarzyną Krzan agencję Mig mag media, odpowiedzialną za wydanie twojego krążka. Czy wynikało to z potrzeby zrobienia tego na własnych zasadach? Czy może miałaś obawy, że ktoś inny zbyt mocno wpłynie na osobisty projekt?

Raczej bałam się, że nikt nie będzie tym zainteresowany. To dość specyficzna muzyka. Ja jestem szczególnym, mało chodliwym przypadkiem – między innymi ze względu na wiek. Na dodatek bez kontaktów w branży. Umówmy się, że wytwórnie stawiają w tej chwili na osoby młode, wpisujące się w oczekiwania publiczności. Nawet ta dojrzalsza publiczność ma swoich artystów typu Kaśka Sochacka, Kortez. To są pewniaki. Artyści, którzy są doświadczeni, rozwijali i praktykowali czynnie muzykę przez lata. Nie ma sensu ryzykować inwestycji w kobietę, która nagle obudziła w sobie talent, który chowała przez lata niewiary w siebie. To dobre na talent show, ale nie na poważną inwestycję. Jestem realistką – wytwórnia musi zarobić. Ryzyko się nie opłaca, jeśli masz wybór.

🎤 Jak sama mówisz w wywiadach, piszesz teksty i muzykę od nieco ponad dwóch lat. Czy płyta jest zapisem przeżyć i tego co się działo wokół ciebie, od momentu obrania tej drogi artystycznej, czy sięgasz do wcześniejszych doświadczeń z życia?

Sięgam do momentów, kiedy wydawało mi się, że jestem „dojrzałą kobietą”. Kiedy byłam pewna, że wiem, co mnie uszczęśliwi. Kiedy byłam pewna, że wiem, jak uszczęśliwić innych i traciłam na to pokłady energii. Męczyłam siebie i obdarowywanych. To historie o dojrzewaniu, ale już na etapie pozornej dorosłości. Wiele razy słyszałam, że „prawdziwe życie zaczyna się po …” – tutaj wstaw dowolną liczbę pełnej dziesiątki od trzydziestki w górę. Mnie się wydawało, że po trzydziestce. Jednak zaczęłam się budzić po czterdziestce. Fajne jest to, że słuchając mądrzejszych od siebie, wiem, że jest jeszcze tyle świetnych perspektyw życiowych, które przede mną.

🎤 Płyta muzycznie jest bardzo różnorodna. Wynika to z charakteru płyty jako pamiętnika, czy z chęci eksperymentowania z gatunkami i poszukiwania siebie?

O tym zadecydował głównie charakter pamiętnika. Mam taką potrzebę, żeby opowiadać każdą historię całościowo. Kiedy tworzyłam playlistę z wersjami audio na YouTube, musiałam zrobić do każdego numeru odrębną okładkę (zdjęcia w większości wykonała Asia Targosz). Jeśli zwrócisz na to uwagę – każda piosenka ma w tle swój kolor. Dla mnie to jakby odrębny twór. Ma inne bicie serca. Inny zapach. Przywołuje inne obrazy. Jestem typem czuciowca. W poszukiwaniu właściwego pulsu bardzo pomógł mi etap tworzenia demówek przed wejściem ze studia. Pracowałam nad tym z moją producentką Karo Glazer. To artystka, która ceni groove. Także nadała kilku utworom brakujące elementy w postaci odpowiedniej bazy w warstwie basu, czy instrumentów perkusyjnych. Trzeba pamiętać, że ja tworzę na ukulele lub na piano. Ale gram na tyle, na ile może grać osoba, która jest samoukiem. Cieszę się, że trafiłam na Karo, która była mnie ciekawa i mogłyśmy wspólnie przejść tą pracę. Nie narzucała, a rozmawiała ze mną, jak z równą sobie. Mimo, że w paru przypadkach dostała akord zapisany pojedynczymi dźwiękami, ponieważ nie umiałam go poprawnie nazwać.

🎤 Gdybyś mogła puścić hamulce, pozbyć się wszelkich obaw, w jaką stronę poszłabyś muzycznie?

Płyta „Najbliżej siebie” powstała tak, jakby to była pierwsza i jednocześnie ostatnia. Jeszcze mi tam brakuje instrumentów dętych (śmiech). I zasmażki. Ewidentnie miałam potrzebę działania „na bogato”. Być może trochę chciałam przykryć siebie, jako wokalistkę. Teraz, po kontakcie z publicznością, kiedy zobaczyłam siebie na scenie i poczułam, że faktycznie to jest moje miejsce, dotarło do mnie, że idealne śpiewanie nie oznacza nic więcej poza… idealnym śpiewaniem. Że ważniejsze są emocje. Mam taką pokusę, żeby pobawić się w paru przypadkach z rekonstrukcją utworu. Na przykład wziąć z piosenki „Soya Barista” smyczki lub sam bas i zrobić z tego zupełnie inny utwór w warstwie top line i tekstu. Mam w planie nagranie dwóch numerów jeszcze raz z samą gitarą. To taka terapia, żeby odsłonić bardziej siebie jako główną postać. Nie ukrywać się za gąszczem dźwięków. Mam już zebrany pełen skład na koncerty. Są to osoby bardzo różnorodne i ciekawe nowości. Bardzo lubię utwory, które mają sobie nutę mroku, ciemności. A jednocześnie są lekkie – w sensie z większą ilością powietrza. Do tej pory komponowałam od strony top line i tekstu. Później dorabiałam harmonię. I to zaowocowało utworami, w których nawet ciężko wziąć oddech, kiedy się je wykonuje. Na pewno chcę podejść do tematu bardziej od strony harmonii oraz innych elementów, wyjść poza tamten schemat. Wizerunkowo chętnie poszłabym w stronę długowłosej, siwej kobiety, która śpiewa coś na pograniczu trip hopu w stylu Portishead, ale jeszcze muszę poczekać na większą ilość siwych włosów ;).

🎤 Z jednego z wywiadów można dowiedzieć się, że zrezygnowałaś z muzyki, bo czułaś, że nie jesteś wystarczająco dobra. Teraz, w wieku 45 lat spełniłaś swoje młodzieńcze marzenie, wydając debiutanckiego long play’a. Chciałbym wiedzieć, co powiedziałabyś młodym osobom twórczym, które wątpią w siebie, podobnie jak ty wcześniej?

To pewnie będzie banalne… i przy wielu osobach po prostu nie zadziała. Muszą przejść swoją drogę. Ale próbowałabym przekazać takie założenia: Wszyscy wątpią, nawet ci, który mówią, że nie wątpią. Najwięcej zyskasz, jeśli mimo swoich obaw, będziesz działać. Ideały nie istnieją. Ty jesteś ciekawą istotą, bo nikt nie jest taki, jak ty.

🎤 Dużym zaskoczeniem jest numer zamykający album, „Regarder’, który jest francuskojęzyczną wersją utworu „Patrzeć”. Skąd pomysł na taki zabieg?

Ten utwór powstał na tydzień przed zamknięciem nagrań. Miałam taki zryw… zupełnie nie wiem skąd, ale pojawiła się myśl, że przydałby się jeszcze jeden utwór, bo jest ich za mało. W tej chwili myślę, że spokojnie mogła z tego powstać płyta i Epka. Wraz z utworem „Niemiłość”, „Regarder” stanowią tak zwane bonus tracks. To zwiastun tego, że odejdę od takich bezpiecznych rozwiązań. „Niemiłość” ma dość dziwne dźwięki instrumentów perkusyjnych, które mają cofnąć do czasów dzieciństwa, skrzypiące huśtawki, nierówno grająca pozytywka. A „Regarder” to taki ukłon w stronę języka francuskiego. Skończyłam filologie romańską i jakoś poczułam, że chcę umieścić taki osobisty akcent. Może kolejna płyta będzie sięgać we wcześniejsze rejony.

🎤 Swoje doświadczenie zawodowe zdobywałaś w sprzedaży i marketingu, czy myślenie biznesowe, projektowe miało duży wpływ całokształt płyty? Czy potrafisz w jakiś sposób rozdzielić, ile w albumie jest kreatywnego zewu a ile strategicznego myślenia marketingowca? I czy z perspektywy paru miesięcy od premiery, zmieniłabyś coś byś w procesie produkcyjnym?

Marketing i biznes zgubił mnie na etapie realizacji projektu w zgodzie z Excelem. Miałam tabelę, konkretny budżet, czas realizacji… i zrobiłam dokładnie wszystko według założeń. Błąd, jaki popełniłam, to upór w realizacji pierwotnego planu, mimo, że on nie dawał oczekiwanych rezultatów. Jako debiutantka w trudnej branży, żeby nie skończyć jako frustratka, nastawiłam się na brak oczekiwań… Miałam mglisty cel, żeby zebrać publiczność, która będzie czekała na moją płytę. To założenie bez koncertowania było kompletnie nierealne. Więc powinnam się zatrzymać, wydać Epkę i zacząć koncertować. Później wydać płytę. Ja się zafiksowałam, żeby wykonać biznes plan, bo zapowiadałam, że to będzie na 44 urodziny, a tamto na 45… jakbym miała nad sobą jakiegoś szefa oprócz siebie samej. Z dzisiejszego punktu widzenia, dokończenie płyty na spokojnie, po etapie koncertów, dałoby mi więcej frajdy. Nie spinałabym się tak bardzo. Nie szukałabym ideału, jak powiedziałam wcześniej. Trochę wpadłam w tą pułapkę. Kreatywność za to eksplodowała na etapie pisania utworów. I to był najłatwiejszy i najprzyjemniejszy moment tego projektu. Rozpędziłam się tak, że w zasadzie mam materiał na kolejną płytę.

🎤 W social mediach można zauważyć, że pierwsze występy z materiałem już za tobą, jakie emocje towarzyszą Ci na scenie?

Poczułam, że to jest moje miejsce na ziemi. Niesamowicie mnie cieszy, że mam obok świetnych muzyków, z którymi również poza sceną jest naprawdę świetne flow. Wszyscy się polubiliśmy, więc to daje dodatkowego pozytywnego kopa. Odkryłam, że uwielbiam być na scenie i opowiadać. Nie tylko śpiewać. Dostaję bardzo pozytywne informacje zwrotne i mam nadzieję, że będzie się to rozwijać.

🎤 Czy myślisz już nad tym, co nadejdzie? Jakie snujesz plany związane z muzyką i działalnością wydawniczą?

Na ten moment skupiam się na poszukiwaniu możliwości koncertowych. Mimo, że teoretycznie mogłabym w tle tworzyć kolejną płytę, to nie chcę wpaść w pułapkę biegu, żeby zdążyć na przykład na kolejne urodziny, bo to fajna marketingowo historia lub, że za chwilę będzie za późno. Na wszelkie koncerty typu „scena dla młodych” i tak mnie nie wpuszczają (śmiech), również Zaiks ma świetne projekty songwriterskie, które na przykład są do 35 roku życia. Takie realia. Dlatego daję sobie czas. Przestaję się bać upływu czasu w sensie dosłownym. Zawsze znajdzie się jakiś puzzel, który warto włożyć na dobre miejsce swojej układanki. Ten mam na dzisiaj.

rozmawiał: Kuba Janas


Podziel się swoją opinią ;)