[WYWIAD] CHONABIBE: „Muzyka jest dobra lub zła, to jedyny podział jaki stosujemy”

CHONABIBE

Macie już dość „bylejakości” w muzyce? CHONABIBE, to doskonała alternatywa do tego, co aktualnie dzieje się na polskim rynku muzycznym.


Dosłownie kilka dni temu skład z Lublina świętował premierę swojego najnowszego studyjnego albumu „Cho Na Bibe”. Ich muzyka to koktajl wielu gatunków muzycznych – od soulu po elektronikę, w którym każdy z Was znajdzie smak w sam raz dla siebie.

Zapraszam do lektury mojego najnowszego wywiadu, z którego dowiecie się m.in jacy artyści stanowią dla Nich największą inspirację, czym jest stan „Max Kolonko” i czy piosenki o miłości to już przeżytek.

Zapraszam!


Karolina Filarczyk

CHONABIBE

Na rynku muzycznym działacie już parę ładnych lat. Opowiedzcie nam, jak to się wszystko zaczęło.

Znamy się od lat, zanim zaczęliśmy grać razem współtworzyliśmy różne projekty muzyczne. Zawsze mieliśmy poczucie, że nie ma na polskim rynku muzyki, której chcielibyśmy posłuchać. Dlatego zaczęliśmy ją razem robić.

Wasza muzyka to prawdziwa mieszanka wybuchowa. Soul, pop, funk, reggae i zasmażka w postaci nuty elektronicznej. Ten misz-masz, to wypadkowa braku zdecydowania na konkretny gatunek, czy perfekcyjnie zaplanowana kompilacja dźwięków?

Muzyka jest dobra lub zła, to jedyny podział jaki stosujemy.



Którzy artyści stanowią dla Was największą inspirację?

Artyści wychodzący poza schematy, tworzący swój unikalny styl. Ci, których nie pyta się o uprawiany gatunek muzyczny, bo sami w sobie są gatunkiem.

Chwilę temu na świat przyszła Wasz najnowsza płyta. Nazwaliście ją dość przewrotnie… “Cho na bibę” :). Na wydawnictwo kazaliście czekać fanom aż cztery lata. Panowie, czemu tak długo?

Po drodze wydaliśmy album koncertowy wespół z orkiestrą Tomasza Momota, co również było bardzo angażujące. Poza tym nastąpiły u nas roszady w składzie i potrzebowaliśmy czasu, żeby ograć się z nowymi członkami zespołu – Stanisławem Leszczyńskim i Adamem Lato. Poza tym każdy z nas działa w innych projektach muzycznych lub pozamuzycznych i musiał się trafić dobry czas, abyśmy mogli wspólnie nagrać płytę.

Krążek to kompozycyjnie stare, dobre CHONABINE, czy tym razem poszliście całkiem w muzykę klasyczną, a może hevy metal? 🙂

Zapraszamy do posłuchania albumu i wysunięcia własnych wniosków. Cały czas ewoluujemy, nasze zainteresowania muzyczne też ulegają zmianom. Zawsze staramy się robić coś, czego wcześniej nie robiliśmy, dlatego nigdy nie będziemy „starym, dobrym Chonabibe”, ale będziemy się starać być „nowym, dobrym Chonabibe”. Niech „dobre” będzie wartością stałą.

Przy okazji poprzednich wydawnictw zorganizowaliście m.in. koncert z sekcją instrumentalną. Co szykujecie teraz dla swojej publiczności? Jak wogóle powstał pomysł na takie spotkanie?

Pomysł koncertu z orkiestrą Tomasza Momota powstał w głowach Kylasa (naszego managera) i Łukasza Borkowskiego, którzy byli łącznikami między nami a Tomkiem. Dla nas to było spełnienie marzeń.

Przy okazji nowej płyty szykujemy na scenie esencję tego co najlepsze udało nam się przez lata wypracować. Czyli dobrą energię, kontakt z publiką, światła, wizualizacje i przede wszystkim – dobrze zagraną i zaśpiewaną muzykę.

A skoro o koncertach mowa… Jako zespół wolicie grać na kameralnych imprezach, czy raczej duże hale są bardziej preferowane?

Lubimy grać wszędzie gdzie są ludzie, którzy chcą obcować z naszą muzyką. Bardzo dobrze czujemy się na dużych scenach, ale w mniejszych klubach też potrafi być świetna atmosfera.



“Już schodzę”, to zaraz po “Zatańczę” mój ulubiony kawałek na Waszej najnowszej płycie. Które są Waszymi ulubionymi?

Trzeba by spytać każdego członka zespołu z osobna. Na próbach dobrze się bawimy grając: Kolekcjonera czy Kabrioletem.

Stan “Max Kolonko”… Ci, którzy słuchali już Waszego albumu wiedzą, że jest to cytat z piosenki “Wyluz”. Jak osiągnąć ten stan?

Trybu Max Kolonko najlepiej byłoby nigdy nie uruchamiać. „Bez afery, puszczam stery, jestem steady”.

Mówią, że wszyscy śpiewają o miłości… Co jest z Wami nie tak?! Wy tego nie robicie! No może nie wcale, ale u Was tekstów o miłości na tej płycie, jest co u innych o łące. “Love” – songi, to już przeżytek?

Na tej płycie faktycznie nie ma lovesongów, choć „Kabrioletem” po trosze takim jest, choć więcej tu o miłości do bliskich niż romantyczności. Oby miłość nigdy nie była przeżytkiem!

Płyta na rynku. Jak zamierzacie ją promować?

Skutecznie. Najchętniej na koncertach.

Teraz przemycę nieco prywaty do wywiadu 😉 Kiedy Szanowne CHONABIBE zawita do centralnej Polski? Miasto Łódź, a tym samym ja, we własnej osobie, bardzo chętnie uraczę moje ucho Waszymi dźwiękami. Zapraszamy!

Faktycznie w Łodzi nie byliśmy już bardzo dawno. Mamy nadzieję, że to się zmieni w bliskiej przyszłości!

Nie wypada nie zapytać o inne miasta naszego zacnego kraju. Rozpiska na trasę koncertową już gotowa?

Jesteśmy przed sezonem letnim i rozpiska się ciągle uaktualnia. Przed nami m.in. koncert premierowy w Lublinie oraz m.in. występ na festiwalu w Bielawie.

Na koniec poproszę Was o “złotą myśl”. Nasz portal, to miejsce, gdzie młodzi i gniewni mogą pokazać się nieco szerszej publiczności – nawet Wy trafiliście u Nas do działu “Nowe Twarze” 🙂 . Dlaczego tak się stało, opowiem przy okazji spotkania w Łodzi. Teraz natomiast mam prośbę o to, byście podzielili się z młodzieżą, która dopiero stawia swoje pierwsze kroki, czym kierować się, co robić, by się udało.

„Wolę robić to co lubię i umiem, a nie to czego nie umiem i nie lubię. Myślę jakie to jest banalne w sumie i jak można tego nie zrozumieć”.


CHONABIBE WYSTĘPUJE W SKŁADZIE:
Hubert Pyrgies "Jahdeck"
Mateusz Jaroszewski "Fat Matthew"
Witold Walencik "V-tech"
Bartłomiej Grzechnik "Czekol"
Adam Lato
Stanisław Leszczyński

Zobacz więcej

Strona oficjalna

Facebook

YouTube

Instagram