[WYWIAD] Dormant Dissident: „(…) cały czas próbujemy grać po swojemu i dodać do tego gatunku cząstkę nas samych… „

Fani Turbo, Non Iron, czy Internal Quiet doskonale znają zespół Dormant Dissident. Chłopaki bardzo często supportują te grupy podczas koncertów. Rozgrzewanie publiki mają opanowane do perfekcji, tego możecie być pewni!


Za chłopakami intensywny czas. Cały poprzedni i początek bieżącego roku spędzili na graniu koncertów. Teraz przyszedł czas na nowy materiał. Czy zdecydują się na coś z repertuaru disco? 😉 Z których zespołów im podobnych, czerpią najwięcej natchnienia? Jak wyglądają prace nad nowym krążkiem? Tego i o wiele więcej dowiecie się z lektury mojego wywiadu.

Zapraszam!


Karolina Filarczyk 

Dormant Dissident

Kapela powstała w 2011 roku. Póki co, trzymacie się dzielnie na swoich pozycjach. Na koncie wydana płyta, całkiem pokaźna liczba koncertów i fani, którzy chętnie przychodzą na Wasze koncerty. Kiedy i który z Was wpadł na pomysł, żeby założyć kapelę?

Zespół został założony przez „trzech muszkieterów” – Rafała Romańskiego (oficjalnego prowodyra), Igora Cybaila (ówczesnego głównego kompozytora) oraz (władcę rytmu) Jakuba Czubatego. Po roku komponowania autorskiego materiału cała trójka jednogłośnie postanowiła rozszerzyć zespół o wokalistę (tutaj pojawiam się ja) i gitarzystę rytmicznego, którym został Michał Bedner. Chciałbym móc powiedzieć, że w obecnym składzie gramy po dziś dzień, ale zespół niestety przeszedł małe zmiany „kadrowe” na stanowisku gitara 1 i gitara 2 (śmiech).

Gracie mocne nuty – w naszym kraju nie przysparza to fanów. Nie wygodniej było zacząć śpiewać pop lub, co bardziej opłacalne – disco? (śmiech!)

Śpiewać może i bym chciał, ale chłopaki nie chcieli o tym słyszeć (śmiech). A tak poważnie, ujmę to tak: Nie mam zielonego pojęcia co musiało by się stać, abyśmy przerzucili się na pop lub, co gorsza, na disco polo. Oczywiście nie można niczego wykluczyć, bo życie jednak jest księgą usłaną zagadkami i niespodziankami. Niemniej mam nadzieje, że taki pomysł nigdy nie zagości w naszych, już i tak, dziwnych umysłach.

Co do mocnych nut… Sam nie wiem czy naszą muzykę można nazwać mocną. Na pewno jest mocniejsza niż wcześniej wspomniany pop, ale nie zaliczyłbym jej do grona jakichś niepomiernie ostrych brzmień. Gramy heavy metal, czyli gatunek, który według mnie jest chyba najlżejszą odmianą metalu. Heavy Metal jest zakorzeniony w naszych sercach dosyć mocno. Przez te prawie 7 lat udzielania się na scenie muzycznej, cały czas próbujemy grać po swojemu i dodać do tego gatunku cząstkę nas samych… Lecz wciąż pozostaje to ten sam klasyczny heavy metal. I niech tak zostanie.



Które kapele podobne Wam, stanowią największe źródło inspiracji?

Jest kilka zespołów, zarówno światowej sławy jaki i tych mniejszych z rodzimego podwórka, które stanowią dla nas inspirację. Każdy z nas słucha trochę innej muzyki, lecz na pewno jest kilka zespołów, które wszyscy w DD darzą taką samą estymą. Są to zespoły takie jak Iron Maiden (ten zespół stoi u nas na piedestale bardzo wysoko), Judas Priest, Black Sabbath, a także nasze polskie Turbo.

Z kolei jeśli chodzi o zespoły konkretnie z naszego podwórka, to mogę wymienić na pewno jeden. Jest nim dobrze wam znany Internal Quiet. Nie wiem czy reszta naszego składu podziela moje zdanie w tym aspekcie, ale muszę powiedzieć, że od momentu w którym poznałem IQ, nauczyłem się kilku nowych rzeczy. Natomiast na inne wcześniej już znane, spojrzałem z zupełnie innej perspektywy. Tu z marszu mogę podziękować dwóm personom. Pierwszą z nich jest Sławek Papis, dzięki któremu podchodzę do spraw organizacyjnych w zupełnie inny sposób. Drugą z kolei jest Maciek „Rocker” Wróblewski. Tutaj już pojawia się strona czysto muzyczna. Maciek mianowicie swoimi umiejętnościami i warsztatem „wsiadł mi na ambicję”. Chyba jak nikt wcześniej sprawił, że chce bardziej udoskonalać swoje umiejętności. Także panowie, wielkie ukłony i słowa podzięki kieruję w waszą stronę.

Czego słuchacie w zaciszu własnego domu?

Pomimo tego, że gramy w dość hermetycznym gatunku, to każdy z nas stara się nie ograniczać muzycznie. Według nas każdy gatunek ma w sobie coś wartego uwagi i staramy się inspirować wieloma dźwiękami. Jak już wcześniej zaznaczyłem każdy słucha czegoś innego. Rafał jest wielkim miłośnikiem Iron Maiden. Podobnie zresztą jest z Piotrkiem. Różnica jednak polega na tym, że Piotrek nie stroni od mocniejszych brzmień, czego przykładem jest zespół Death. U mnie i u Jakuba pojawia się mały problem co do ukazania konkretnego ulubionego gatunku, ponieważ obaj słuchamy wszystkiego. Od szeroko pojętego metalu, aż po ciężką muzykę elektroniczną. Jakub jednak, w przeciwieństwie do mnie, posiada swój ulubiony zespół, którym jest Godsmack.



Wasza pierwsza płyta – “Knightmares”, to energia w czystej postaci. Mocna gitara, bębny pierwszego gatunku i całkiem ciekawy wokal. Wiem z pewnego źródła, że przygotowujecie materiał na drugi krążek. Będzie w podobnym stylu, czy postanowiliście nieco ściszyć wzmacniacze?

Wzmacniacze odkurzamy średnio raz w tygodniu, więc zawsze wioną świeżością (śmiech). Co do „plotek”… Tak, mogę śmiało stwierdzić, że ptaszki ćwierkają samą prawdę. Obecnie komponujemy materiał na drugi album. Czy będzie to powiew nowości? Ciężko stwierdzić. Dla nas na pewno każdy nowy utwór jest czymś świeżym i innym od wcześniejszego dorobku. Każdy nowy utwór staramy się dopieścić pod każdym możliwym względem i cały czas staramy się ewoluować muzycznie. Czy będzie to płyta hit? Dla nas na pewno. Czy dla fanów również? Czas pokaże. Na pewno mogę powiedzieć, że będzie melodyjnie, mocno i heavymetalowo.

Należy też wziąć pod uwagę, że od ostatniej płyty zmienił się u nas główny kompozytor, co już samo w sobie będzie dużym powiewem świeżości. Na pewno będzie czuć różnicę, bo i sami nie chcemy na siłę tworzyć cały czas tego samego… Ale nie martwcie się – to wciąż będzie Dormant Dissident i już nie możemy się doczekać co powiecie o nowych dźwiękach.

Jak wygląda praca nad nowym wydawnictwem? Każdy ma swoją działkę do zaorania, czy wszyscy zajmujecie się wszystkim?

Jest dokładnie tak jak napisałaś. Każdy ma swoją działkę i tam właśnie sadzi swoje truskawki. Proces tworzenia wygląda mniej więcej tak: Piotrek, jako główny kompozytor przynosi na próbę swoją wizję na utwór (linia gitar, zarys basu i perkusji), potem do głosu dochodzi sekcja rytmiczna. Jakub albo udoskonala zarys perkusji albo komponuje ją od nowa. Z basem Rafała jest mniej więcej podobnie. Na końcu wkraczam do akcji ja i układam linie melodyczne do nowych utworów. Gdy linie wokalne są gotowe, przychodzi czas na napisanie tekstów do wszystkich kawałków. Tu uchylę rąbka tajemnicy – na nowym albumie za teksty będą odpowiadać trzy osoby – ja, Jakub i Piotrek.

Gdy teksty są napisane i linie wokalne się zgadzają, utwory można uznać za gotowe. Teraz pozostaje ograć je tysiące razy, aby wychwycić wszystkie niedoskonałości i nanieść odpowiednie poprawki.

Jak daleko Wasze prace są posunięte? Kiedy możemy spodziewać się pierwszych zwiastunów nowego materiału?

Ciężko powiedzieć kiedy ukażą się jakieś „zwiastuny”, czy single promujące album, ponieważ przed nami jest jeszcze mnóstwo pracy. Obecnie jesteśmy na etapie pisania tekstów do utworów, które znajdą się na albumie. Dopieszczamy także małą niespodziankę, którą, jeśli wszystko pójdzie po naszej myśli, mamy zamiar umilić fanom czas oczekiwania na drugą płytę. Jeśli wszystko się uda będziecie pierwszymi, którzy się o tym dowiedzą.



Macie to szczęście/przekleństwo, że rozgrzewacie publiczności podczas koncertów takich legend polskiego rocka jak Turbo, czy Non Iron. No właśnie… bardziej szczęście, czy przekleństwo?

Jedni nazwą to szczęściem, inni nie, ale na pewno nikt nie uzna tego za przekleństwo. Przekleństwem obecnych czasów jest jedynie to, że złote czasy heavy metalu mamy niestety już za sobą. Na przestrzeni lat zauważyliśmy ogromny spadek zainteresowania zespołami heavymetalowymi i koncertami na żywo. Są oczywiście zespoły, które pomimo dziesiątek lat istnienia na scenie wciąż mają swoje zaufane grono fanów. Na nasze nieszczęście na koncerty heavymetalowe praktycznie nie przychodzi już młodzież. Pojawiają się wyjątki, ale są to dosłownie jednostki. Najczęściej gramy dla starych wyjadaczy metalu i nie ma tu znaczenia, czy jest to support przed większym zespołem czy nasz własny koncert. Jest to smutne, ale może być to spowodowane ogólną dostępnością muzyki w internecie. Dzięki sieci co prawda można dotrzeć w miejsca, o których kiedyś początkujący zespół mógł tylko pomarzyć, ale niestety coś za coś… Wszystko ma swoją cenę.

Tak czy owak wracając do tematu pytania. Gra z Non Iron, czy Turbo, to była czysta przyjemność, więc o przekleństwie nie ma mowy. Świetni ludzie z masą talentu, wiedzy i doświadczenia. Na 100% mogę stwierdzić, że niejedno wynieśliśmy z tych wspólnych koncertów.

Jak udało Wam się wkręcić w granie z tymi zespołami?

W sumie to cała ta przygoda zaczęła się czystym przypadkiem. Pewnego słonecznego letniego dnia tuż przed próbą, wraz z Jakubem postanowiliśmy pójść coś przekąsić. Podczas oczekiwania na zamówienie, aby zabić nudę, postanowiłem przejrzeć Facebooka. Tam moim oczom ukazał się duży poster trasy Internal Quiet. Dużo nie myśląc, postanowiłem się zapytać czy nie chcieliby z nami zagrać podczas tej trasy. Odzew był pozytywny, czego następstwem było około dziesięć występów w różnych zakątkach Polski. Wspólny język znaleźliśmy z chłopakami od razu. W międzyczasie dotarła do nas informacja, że reaktywowany Non Iron szuka supportów do swojej trasy. Dostaliśmy zielone światło i udało się zagrać kilka świetnych koncertów… A od Non Iron, jak wiadomo, już niedaleko do Turbo (śmiech). Dlatego było nam bardzo miło, gdy okazało się, że po udanej trasie z Non Iron, Turbo również bardzo chętnie przygarnie nas pod swoje skrzydła na te kilka koncertów. Nigdy nie wiadomo, co los przyniesie. Dlatego najważniejsze to robić swoje i przede wszystkim szanować siebie i innych. Wtedy „karma działa” i, jak widać, spotykają człowieka dobre rzeczy (śmiech).

Sezon koncertowy i festiwalowy powoli się rozkręca. Gdzie będzie można Was posłuchać w najbliższym czasie?

Po marcowych koncertach z Turbo postanowiliśmy troszkę zwolnić z graniem, aby w 1000% oddać się komponowaniu i nagrywaniu albumu. W najbliższym czasie będzie jednak można nas zobaczyć i usłyszeć: 10 maja w Szczecinie u boku Turbo, 25 maja w Szprotawie na zlocie motocyklowym, a także we Wrocławiu podczas Siekiera Fest (data dalej jest ustalana). Dodatkowo jeśli ktoś będzie chciał, będzie mógł mnie usłyszeć 23 maja we Wrocławiu podczas VI Memoriału Jamesa Ronnie Dio, gdzie wykonam gościnnie kilka utworów. Na tę chwilę więcej koncertów nie planujemy, lecz życie to kapryśna bestia, więc niczego nie wykluczamy. Jeśli chcecie być na bieżąco, zachęcam do odwiedzania naszego fanpage’a na Facebooku. Dzięki temu będziecie zawsze na bieżąco. Możecie także pozostawić tam coś po sobie w postaci „lajka” :).

Tymczasem dziękuję bardzo Muzykoholikom i Karolinie Filarczyk za chęć przeprowadzenia wywiadu z DD. Gorąco polecam. Trzymajcie się Dysydenci i Muzykoholicy. I oczywiście pamiętajcie… Stay Heavy! 🙂

Cała przyjemność po mojej stronie!


Zespół Dormant Dissident gra w składzie: Artur „Kula” Kuliński (vocals), Rafał „Roman” Romański (bass), Piotr „Galeon” Zubko (lead guitar), Jarosław „Wick” Mendrek (rhythm guitar), Jakub „Czubone” Czubaty (drums).


Zobacz więcej:
Facebook
Instagram
YouTube