Miasto Sztum… a w nim mieszka zespół, od muzyki którego włos się na głowie jeży… nie, że taka zła… Taka DOBRA właśnie!
Piątka młodych ludzi, swoimi kombinacjami stworzyła mieszankę wybuchową, której po prostu trzeba zakosztować! Mix art-rocka, rocka oraz jazzu z dużą dawką improwizacji doskonale pobudza i trafia prosto w sedno.
Zapraszam do lektury mojego najnowszego wywiadu z zespołem Abodus, z którego dowiecie się jak zespół powstał, jak tworzy i co ich łączy z… aktorem i muzykiem – Pawłem Małaszyńskim!
Zapraszam!
Karolina Filarczyk
Ola i Arek – Abodus
Abodus…czy Szerwony Abodus?
Arek: Zdecydowanie Abodus! Choć miło wspominamy czasy gdy Abodus był Szerwony 😉
Za sobą macie już ponad 10 lat działalności (z małą przerwą). Jak to się w ogóle stało, że zespół powstał?
Arek: Wiesz, jak od dzieciaka jarasz się muzą i ludźmi, którzy stoją na scenie, to po pewnym czasie też tak chcesz…i zakładasz zespół 🙂
Zespół daje Ci odskocznię od życia codziennego…jest takim wentylem. Gdy wchodzimy na scenę to wszyscy mamy jakieś max 17 lat 🙂
Abodus (wtedy jeszcze Szerwony) zakładaliśmy razem z basistą Marcinem Kucio oraz gitarzystą Dawidem Królem. Początkowo miało to być trio instrumentalne, gdzie głównym punktem zaczepienia będzie improwizacja. Po kilku koncertach zaprosiliśmy Olę, by wykonała z nami dwa numery…i tak już została z nami. Z roku na rok jej obecność w zespole była coraz bardziej zauważalna (obecnie jest absolutnie zajebistym frontmanem…i nie mówię tego dlatego ze z nią sypiam 😉 ).
Po kilku miesiącach Dawida zastąpił Paco, doszedł Adam, potem opuścił nas Marcin…itd…itd…
Aktualnie nasz skład jest najbardziej stabilny ever i nie wyobrażam sobie, by Abodus mógł funkcjonować kiedykolwiek z innymi ludźmi.
Jesteście muzykami z zawodu, czy z zamiłowania?
Ola: Wszyscy jesteśmy muzykami z zamiłowania. Muzyka to nasza pasja i odskocznia od życia codziennego.
Wasza muzyka, to prawdziwy koktajl Mołotowa – mocny, wybuchowy i pełen ognia. Kto z was jest odpowiedzialny za takie mieszanki?
Ola: Uważam, że winni są wszyscy 😉 Każdy z nas jest z totalnie innej bajki i spotykamy się w jakimś punkcie wspólnym, w którym ta bomba musi wybuchnąć.
Naszą największą siłą jest improwizacja. Wchodzimy na salę prób, Piotr zaczyna grać jakiś temat, momentalnie pojawiają się bębny, bas i klawisze. Numer trwa, a ja staram się ułożyć pod to linię metodyczną. Potem tylko dopieszczamy całość i proszę 🙂
Muzyka to jedno – liryka, to drugie. Kto u Was zajmuje się pisaniem?
Ola: Teksty piszę głównie samodzielnie, choć na płycie „Labirynt” znalazły się też teksty innych członków zespołu. Piotr napisał słowa do „Izotopii”, a Arek do „Kokonu”. Natomiast w numerze „AGCH” wykorzystaliśmy fragment wiersza naszego przyjaciela Piotra Zydorowicza.
Co stanowi dla Ciebie największe źródło inspiracji?
Ola: To jest dość ciężkie pytanie, bo tak naprawdę inspirować może nas wszystko, co aktualnie dzieje się w naszym życiu lub coś, czego jesteśmy obserwatorami. Większość tekstów, które można usłyszeć na naszej płycie była napisana pod wpływem ważnych wydarzeń z mojego życia. Po prostu w pewnym momencie poczułam, że muszę dać ujście swoim emocjom i wyrzucić wszystko z siebie.
Tworzycie zarówno w języku polskim, jak i angielskim. W którym z nich czujecie się lepiej, pewniej?
Ola: Był taki czas, że pisałam teksty głównie w języku angielskim. Jest super melodyjny i łatwiejszy do śpiewania. Minął jednak pewien czas i zaczęłam pisać „po naszemu”. Okazało się, że polskie słowa bardziej pasowały do większości numerów Abodusa.
Arek: Piotr i ja piszemy wyłącznie po Polsku. Wojtek Waglewski powiedział kiedyś , e gdy śpiewasz w „swoim” języku, to możesz przekazać więcej emocji niż śpiewając w języku „obcym”. Osobiście się z nim zgadzam.
Paweł Małaszyński… nagraliście wspólnie piosenkę, wspólnie gracie koncerty. Jak zaczęła się Wasza przyjaźń?
Arek: Z Pawłem poznaliśmy się, gdy razem z Cochise grał koncert w Malborku. Od razu złapaliśmy fajny kontakt i po kilku „herbatach i sokach z porzeczki” gadaliśmy ze sobą, jakbyśmy znali się przynajmniej kilka lat 😉
Znajomość została regularnie podtrzymywana poprzez kontakt na fb i telefoniczny. Z czasem pojawiły się propozycje wspólnych koncertów i jakoś tak poszło.
Ola: Jest tak, jak powiedział Arek. Towarzysko dopasowaliśmy się z Pawłem (oraz z resztą Cochise) praktycznie „od strzału”. Po jednym ze wspólnych koncertów Paweł powiedział, że bardzo podoba mu się numer „Izotopia”. To było oczywiste, że to właśnie on zaśpiewa gościnnie w tym kawałku (drugi wokal w „Izotopii” należy do Adriana Klimkiewicza).
Planujecie wspólnie jeszcze coś tworzyć?
Ola: Na chwilę obecną niczego wspólnie nie planujemy, ale kto wie co się wydarzy 😉
A skoro już o tworzeniu mowa… Od Waszego debiutu upłynęło już sporo czasu. Kiedy możemy spodziewać się Waszego nowego krążka?
Arek: Aktualnie pracujemy nad nowym materiałem. Mamy już gotowe trzy nowe kompozycje, z których dwie zagraliśmy podczas tegorocznej edycji GrassRoots Festiwal. Ostatnimi czasy próby są bardzo, że tak powiem – płodne, więc jeśli powstanie odpowiedni i zadowalający przede wszystkim nas materiał, to wchodzimy do studia. Może zarejestrujemy coś nowego w 2019 roku…ale czas pokaże.
Paszczofon ? Ola powiedz mi, skąd taka ksywa?
Ola: Każdy w zespole ma jakąś ksywę. Ja na początku jej nie miałam. Byłam po prostu Olą. I to „po prostu” zaczęło mnie drażnić J. Potrzebowałam czegoś, co będzie mnie w jakiś sposób odróżniać od reszty Ol J Pewnego dnia połączyłam „paszczę” z „mikrofonem” i wyszła taka właśnie ksywa. Dźwięki wydobywające się z mojej paszczy wprost do mikrofonu. Ot tak!
Twój wokal na długo zapada w pamięć. Kiedy przyszedł ten czas, kiedy stwierdziłaś, że będziesz śpiewać?
Ola: Dziękuję za komplement 😉 Od najmłodszych lat jedną z moich ulubionych zabaw było naśladowanie wokalistów/wokalistek. Kiedy nikogo nie było w domu, stawałam przed lustrem z dezodorantem w dłoni i śpiewałam. Ale tak naprawdę nigdy nie brałam tego na „poważnie”. W szkole podstawowej zawsze na ochotnika zgłaszałam się, żeby zaśpiewać jakąś piosenkę. Moja nauczycielka od muzyki mówiła, że dobrze śpiewam. W liceum usłyszałam, że mam świetny alt i otrzymałam propozycję śpiewania w chórze. Poszłam nawet na dwa lub trzy spotkania. Ale to nie była „moja bajka”. Interesowała mnie muzyka rockowa. Chciałam być jak Nosowska lub Chylińska… Odważyłam się nawet wziąć udział w kilku programach telewizyjnych. A potem jakoś to „poszło”… Dzięki temu jestem w tym miejscu, w którym jestem…
W zespole tworzycie mieszankę wybuchową stylów, a czego słuchacie prywatnie?
Arek: Adam – nasz klawiszowiec – siedzi głównie w muzyce elektronicznej. Piotr jest wielkim fanem The Rolling Stones oraz największych klasyków flamenco. Arek (Dziku-basista) to reprezentant starej szkoły ciężkich brzmień J. Ja w czasach podstawówki byłem wielkim fanem starego hip hopu z zachodniego wybrzeża, aż w końcu kumpel z podwórka podrzucił mi jakąś płytę Metallici i po prostu popłynąłem w gitarowe granie. Ustałem gdzieś w rozkroku pomiędzy dwoma stylami i stałem się „metalowcem w luźnych portkach”;) Aktualnie słucham dosłownie wszystkiego od jazzu po deathmetal.
Ola: Odmawiam przyznania się do tego, czego słuchało się w podstawówce 😉
Moje gusta muzyczne zaczęły kształtować się w czasach liceum. Koleżanki puściły mi ścieżkę dźwiękową z musicalu „Hair” i tak stałam się hipisem 😀 Potem zaczęłam trzymać się z ekipą, która wprowadziła mnie w bardziej mroczne klimaty typu Moonspel, Samael czy Tiamat itp. Jednakże przez cały ten czas miałam ogromną słabość do Katarzyny Nosowskiej. Aktualnie razem z Arkiem słuchamy absolutnie najróżniejszej muzyki. Nie ograniczamy się absolutnie.
Arek: Dodam jeszcze, że chłopaki też nie zamykają się na inne style. Dziku bardzo lubi np. dobry jazz, Adaś nie stroni od ciężkich brzmień, często odkopuje z czeluści internetu jakieś „perełki”, o których nikt z nas wcześniej nie słyszał, z Paco często wymieniamy się swoimi „zdobyczami”…
Ogólnie wszyscy wyznajemy zasadę że, słuchanie jednego gatunku muzyki, to jakby przez całe życie jeść tylko chleb 😉 (Wyjątkiem oczywiście jest disco polo, którego zabrania nam słuchać klauzula sumienia :))
Gdzie i kiedy będzie można Was posłuchać w najbliższym czasie?
Ola: Aktualnie Arek pracuje nad koncertami jesiennymi. Wszystko powoli zaczyna się klarować, ale za wcześnie jeszcze, by podać wszystkie daty – dogrywamy niektóre szczegóły. Na 100% mamy potwierdzone 23 – 25 listopada. Są to wspólne koncerty z Cochise, które pierwotnie miały odbyć się w maju.
Arek: Myślę, że na koniec sierpnia pojawi się już rozpiska koncertów na naszym profilu facebookowym. Zaglądajcie tam regularnie, a na 100% nic Was nie ominie.
I co dalej drogi Abodusie? Jakie plany na najbliższy czas?
Ola: Próby, koncerty, tworzenie nowego materiału, płyta…wszystko połączone z dużą dawką zabawy i pozytywnych wibracji, bez spiny i ciśnienia.
Arek: Aktualnie skupiamy się na tworzeniu nowego materiału i wprowadzaniu nowych numerów do koncertowej setlisty. Tak jak wspominaliśmy wcześniej – próby są bardzo płodne, nowy materiał powstaje naturalnie, bez ciśnienia i presji czasu, co tylko działa na naszą korzyść.
Poza tym każdy z nas ma jeszcze swoje inne życie muzyczne. Dziku ma Taroth ( z którym jest świeżo po premierze płyty), Paco ma projekt solowy i wydaje pod koniec sierpnia debiutancki album firmowany własnym nazwiskiem. Adam cały czas grzebie coś przy jakichś produkcjach, natomiast ja i Ola udzielamy się jeszcze w projekcie Fidel Castro Space Punk Rock Band…no i do tego jest jeszcze EjPiEj – poboczny projekt Piotra, Adama i mój.
Tak więc cały czas coś się dzieje 😉
Zobacz więcej: