Transgresja, to objawienie ostatnich miesięcy. Chłopaki szturmem zdobywają rockowe listy przebojów, a Ich pierwsza płyta „Brak równowagi” wkupiła się w łaski krytyków.
Paweł Gładysz, wokalista zespołu, to człowiek o ogromnym sercu, serdeczności i charyzmie, której pozazdrościłby niejeden polityk. Do końca oddany sprawie, wraz z pozostałymi członkami zespołu, wytrwale walczy o to by „Brak równowagi” nie była tylko słuchana, ale i wysłuchana i zrozumiana.
Jak wygląda życie Pawła i całej transgresji po programie „Mam Talent”? Jak wyglądała praca nad krążkiem? Czym jest „Furia”? Wszystkie odpowiedzi na te pytania i jeszcze więcej dowiecie się z mojego wywiadu.
Zapraszam!
Karolina Filarczyk
Paweł Gładysz
Dzieje się! Album jest, dwa single są. Koncertujecie regularnie i to nie byle z kim. Masz jeszcze czas na sen?
Oczywiście, że tak. Szczególnie, że jako jedyny w zespole nie posiadam prawa jazdy, więc każda dalsza podróż jest dla mnie okazją do spania :P, a tak na poważnie, to wiadomo jest sporo działań, których się podejmujemy, ale nie przeszkadza to w wysypianiu.
Od „Mam Talent” minęło już trochę czasu. Ludzie nadal pamiętają, gratulują?
Na szczęście TAK! Jest to dla nas miłe zaskoczenie, ponieważ sporo osób jeszcze pamięta nasz udział w programie. Miło jest usłyszeć od osób, które po raz pierwszy widzą nas na żywo „Ja was usłyszałam/usłyszałem w MAM TALENT” szczególnie w miastach, w których dotąd wcześniej nie graliśmy.
Wiedząc z czym wiąże się występ w takim programie, dzisiaj też zdecydowalibyście się na udział?
Jak najbardziej tak, zwłaszcza, że atmosfera zakulisowa programu była bardzo miła, cały sztab programu to ekipa strasznie sympatycznych ludzi, którzy grają do jednej bramki.
Równolegle z występami w telewizji, na świat przychodziła Wasza płyta. Rodziła się w bólach, czy mieliście od dawna zaplanowany kształt całego projektu?
Praca nad płytą była genialnym doświadczeniem. Opieką producencką zajęli się bracia Sławek i Wojtek Wiesławscy ze Studia Hertz w Białymstoku. Znani między innymi ze współpracy z takimi zespołami jak Decapitated, Vader czy Łydka Grubasa. Cieszyliśmy się, że mieliśmy mocno kolektywną wizję na brzmienie i całokształt albumu. Spowodowało to, że pozostaliśmy sobą w naszym klimacie. Podczas prac nad albumem, Wojtek i Sławek wycisnęli z nas wszystko co najlepsze, za co jesteśmy wdzięczni.
Kto był odpowiedzialny za muzykę, a kto za teksty na płycie?
Za całą warstwę muzyczną odpowiedzialna jest Transgresja ?. Każdy z nas miał równomierny wkład w każdy utwór, dlatego kompozycje są różnorodne. Mund [basista, backing wokal], kiedyś ładnie to określił mówiąc „Każdy wnosi różną odmianę pogody tworząc przy tym jeden spójny klimat”.
Jeśli zaś chodzi o teksty to pomimo tego, że jestem ich autorem, to tylko muzyka chłopaków jest w stanie pobudzić moje zwoje myślowe do takich efektów, jakie są na albumie. Inspiracją są zawsze wewnętrzne uczucia na podstawie własnych przeżyć o których trudno mi mówić a o wiele lepiej mi je wyrazić śpiewając. Gdy razem z chłopakami wspólnie tworzymy i wczuwam się w atmosferę utworu, słowa same się układają, bo są podyktowane emocjami, wyzwalanymi przez każdego z osobna.
„Brak równowagi”… Co autor miał na myśli?
Tytuł ma wielowymiarowe odniesienia. Jednym z nich jest oczywiście warstwa tekstowa opisująca często skrajne stany psychiczne, przemyślenia i refleksje społeczne, w których brakuje coraz częściej balansu. „Brak równowagi” również odnosi się do warstwy muzycznej, w której dominuje dla nas bardzo ważna emocjonalność.
Niedawno poszerzyliście szeregi znakomitego SP Records. Do tej „stajni” należy m.in. Grabaż, Kazik Staszewski, czy Lao Che. Nobilitacja, czy większy stres?
Dołączenie do grona wyżej wymienionych artystów jest dla nas sporym wyróżnieniem, przez co czeka nas jeszcze więcej ekscytującej pracy.
Singlem zapowiadającym Wasz album była „Furia”. Tą samą piosenką raczyliście publikę podczas występów w programie „Mam Talent” i szturmujecie nim rockowe listy przebojów. Dlaczego to właśnie „Furia” dostała tak wielki kredyt zaufania?
Muzycznie jest to bardzo żywiołowy i dynamiczny utwór, dla kontrastu opowiada o bardzo ważnym problemie, jakim jest syndrom DDA. Dodatkowo widzieliśmy jak ludzie dobrze się bawią/wyładowują na koncertach, co tylko nas mocno utwierdziło w przekonaniu, że „Furia” będzie najlepszym wyborem na pierwszy singiel.
Nie boicie się w Waszych utworach przemycać elementy muzyki elektronicznej. Bity okraszają kilka Waszych kompozycji. Czyj to był pomysł?
Osobą odpowiedzialną za warstwę elektroniczną jest Tomasz Wącirz „Wąski”, ale pomysł, aby muzyka mocna była otulona elektroniką – był od samego początku. Gdy wydaliśmy EPkę „Spokój znajdzie niewielu” Wąski musiał dostosować elektronikę do już wcześniej zaaranżowanych utworów, wynikało to z tego, że dołączył do nas najpóźniej – w momencie, kiedy pierwszy materiał był gotowy. Natomiast tworząc „Brak Równowagi”, Wąski w pełni uczestniczył w komponowaniu od samego początku, co pozwoliło nam na stworzeniu przestrzeni dla elektroniki, na której nam bardzo zależało.
Całkiem niedawno wyszedł Was drugi singiel – „Faktoria”. Spokojniejsza kompozycja z tekstem łapiącym za serce i umysł. O czym jest ta piosenka?
„Faktoria” jest refleksją nad moim życiem, do tego momentu teraz. Wydaje mi się, że każdy z nas mierzy się z codziennością i presją funkcjonowania w XXI wieku. To bardzo niewdzięczne czasy, w których proklamowanie swoich poglądów, przemyśleń jest ryzykowne, a bycie odmiennym staje się luksusem. Presja społeczna wymaga od nas funkcjonowania w konkretnych ramach. Oczekuje tego rodzina, tradycja, kultura, czyli ogólne wymagania społeczno-kulturowe, z których nie jesteśmy się w stanie wyrwać. „Faktoria” to przede wszystkim wołanie o zachowanie indywidualności w świecie pełnym kopii.
Mam wrażenie, że większość tekstów serwowanych przez różne zespoły, to tak naprawdę bełkot o niczym. Wasze liryki są natomiast z „krwi i kości”. Skąd czerpiesz inspirację?
Uważam, że najlepsze teksty piszą nam nasze własne doświadczenia. Życie bywa tak często przewrotne, pełne zawiłych zdarzeń i głębokich emocji, że jest najlepszym materiałem na książki i teksty piosenek.
Bacznie obserwuję Wasze poczynania w mediach społecznościowych. Wasze relacje z fanami są niemal osobiste. Nie boicie się prosić ich o pomoc przy głosowaniu na listach przebojów, chętnie dzielicie się faktami z życia muzycznego. Nie boicie się, że ludzie zaczną wchodzić w Wasze życie z tzw. buciorami?
Nasi fani to ludzie tacy sami jak my. Każdy sobie obecnie ceni prywatne życie, a z drugiej strony każdy łaknie kontaktu z drugim człowiekiem. Nie obawiamy się, aby nastąpiło zjawisko „włażenia z buciorami” z tego względu, że jak i jedna jak i druga strona ma szczere intencje.
Album jest, single żyją już własnym życiem w rozgłośniach, na listach przebojów. Co dalej?
Koncerty, prace nad kolejnym albumem, rozwijanie swojego warsztatu.
Lista koncertów cały czas się wydłuża. Przed wami kilka „sztuk” z zespołem Hunter. Jest trema?
Bardzo się cieszymy z trasy z zespołem Hunter, ale już wcześniej graliśmy z równie znanymi legendami polskiej sceny. Dodatkowo doświadczenie w telewizji, przełamało już nas kompletnie, wiec jakiejś większej tremy nie doświadczamy. Chcemy być zawsze skoncentrowani na tym, aby cieszyć się muzyką, dobrze się bawić razem z ludźmi i grać dla nich tak, aby to zapadało w sercu i pamięci.
Czego życzyć Transgresji na najbliższe miesiące?
Zdrowia! Sporo jest koncertów w nadchodzącym czasie, więc musimy być w dobrej formie.
W takim razie życzymy samego zdrowia i pamiętajcie! Muzykoholicy mają Was na oku!
Zobacz więcej: