Niedziela, wieczór, zasypana śniegiem Warszawa, mróz i ogólnie jakoś tak nieprzyjemnie. Ten wieczór mógł uratować tylko dobry koncert! Na szczęście tak się właśnie stało!
Powoli kończy się mój rok koncertowy. 2022 był bardzo obfity w festiwale i koncerty, na które w końcu, po latach udało się zrealizować bilety, które czekały na mnie od początku pandemii. Przeżyłem w tym roku wiele odkryć, zakochałem się w kilku bandach, ale trafiłem też na koncerty, które nie porwały mnie. Byłem ciekaw, jak uplasuje się Daria, na której koncercie byłem podczas pandemicznej wersji Opener’a w Opener Parku w Gdyni w 2021 roku.
Zacznijmy od tego, że uwielbiam klimat Stodoły. Potwierdzają to też często artyści, którzy czują tam wyjątkową aurę. Najlepiej jest, wtedy kiedy klub jest wyprzedany, lekko tłoczny. Tak było też tym razem na drugim dniu koncertów Darii w Warszawie. Dobrą atmosferę dało się wyczuć już podczas supportu The Anahit. Ale prawdziwy entuzjazm wybuchł w momencie pojawienia się na scenie Darii z zespołem.

Tego wieczora Daria była perfekcyjna – wyglądała jak milion dolarów, śpiewała wybitnie dobrze i zaprezentowała większość ważnych dla mnie numerów. Czego chcieć więcej? Nie byłem świadomy tego, że znam tyle jej numerów i że tyle spośród nich to prawdziwe hity. Nie zabrakło takich tytułów, jak Gdybym miała serce, Helsinki czy Nie dobiję się do Ciebie, który jest jednym z moich faworytów po tym koncercie. W numerze Laura z najnowszej płyty artystki na scenę wkroczył gość specjalny – Sokół, którego w tym numerze usłyszymy także w studyjnej wersji. Prócz swojego materiału usłyszeliśmy też dwa covery. Pierwszy z nich to [sic!] z repertuaru Hey. Miałem nadzieję, że na scenie pojawi się Kasia Nosowska, która dzień prędzej gościła na scenie obok Darii. Niestety tak się nie stało, ale wykonanie Darii zrekompensowało mi te braki. Drugim coverem był numer Pidżama Porno, który znamy z wykonania Darii razem z Dawidem Podsiadło podczas zeszłorocznego Męskiego Grania – Nikt tak pięknie nie mówił, że się boi miłości, w duecie z Rubensem. Było to niezwykle wzruszające, kiedy razem z artystami cała stodoła śpiewała każdy wers – miałem ciarki.

Trasa „Metropolis… wojen nie będzie” to pożegnanie Darii z koncertami na niemal rok, dlatego usłyszeliśmy utwory nie tylko z ostatniej płyty, ale też z dwóch poprzednich albumów „Helsinki” i „A Kysz”. Sama Daria wspomniała, że potrzebuje przerwy, ale ma nadzieję, że spotka się za jakiś czas z fanami przy okazji koncernów z nową płytą.
„Mam nadzieję, że wtedy jeszcze będziecie chcieli nas słuchać” – mówiła wzruszona Daria!
Daria! Czekamy na Twój powrót, na nowy materiał. O nic się nie martw. Będziemy!
tekst: Lukasz Krupa