Dla nas PANILAS to zjawisko na rynku muzycznym, którego trzeba posłuchać, chociażby raz, by wyrobić sobie opinię na temat wykorzystania muzyki elektronicznej w szeroko rozumianej kulturze.
PANILAS, czyli Magdalena Sowul, autorka projektu Panilas, to wokalistka, songwriterka, kompozytorka i liderka zespołu ugla. Zapraszamy do lektury bardzo ciekawego wywiadu, z którego dowiecie się, skąd artystka bierze inspiracje do tworzenia muzyki, jak powstawała płyta „Gynoelectro” i nie tylko.
Karolina Filarczyk
PANILAS
? Kiedyś nadejdzie taki dzień, że rzucisz muzykę w kąt i pojedziesz w przysłowiowe Bieszczady?
Rzucenia muzyki absolutnie nie mam w planach, to w końcu mój zawód i ogromna część mojego życia. Na razie doskonale żyje mi się w Warszawie, lubię to, że dzieje się tam dużo rzeczy, spijam opary artystycznego fermentu i bardzo mnie to inspiruje. Ale oczywiście nie wykluczam, że na późniejszym etapie mojego życia zawoła mnie spokojniejsza i bliższa naturze przestrzeń. Ale to raczej nie będą Bieszczady, tylko raczej powrót na Suwalszczyznę.
? Twoja artystyczne poczynania są bardzo imponujące – muzyka, teatr, pisanie tekstów. Na wszystko masz swoiste fazy, jak na prawdziwą kobietę przystało, czy działasz niczym pajęczyca – misternie, powoli i do celu?
Raczej staram się unikać takiego przypisywania trybów działania przedstawicielom poszczególnych płci, jestem przekonana, że po prostu każdy ma inaczej, niezależnie od tego, jak się identyfikuje. Natomiast jeśli o mnie chodzi to faktycznie, działam na wielu polach, co w dzisiejszym stanie naszej ekonomii jest w moim poczuciu niezbędne, jeśli wybiera się ścieżkę artystki – freelancerki. I ten tryb faktycznie ma to do siebie, że ma swój rytm wyznaczany przez uczestnictwo w poszczególnych projektach. Aczkolwiek wydaje mi się, że im jestem starsza, tym to moje zaangażowanie w poszczególne działania artystyczne jest zdecydowanie bardziej przemyślane i ukierunkowane.
? Twoja muzyka nie należy do łatwych i przyjemnych. Mimo że nasz rynek jest zróżnicowany, to niestety ty jesteś poza tym tzw. głównym nurtem. Co ciekawsze mam wrażenie, że nawet przez myśl ci nie przeszło, by zbliżać się do niego w jakikolwiek sposób. Lubisz pod górkę? A może po prostu jesteś wierna swoim ideałom?
Bycie poza głównym nurtem nie jest dla mnie sytuacją z kategorii „niestety”. Nisze totalnie mają swoje grono odbiorców, szczególnie teraz, kiedy dostęp do muzyki z całego świata jest tak łatwy. Fakt, że nie robię muzyki pop, jest jak najbardziej świadomą decyzją artystyczną. Czy to sprawi, że będę miała pod górkę? Być może a może właśnie wcale nie, czas pokaże. Ale ujmując rzecz najprościej, jak się da – robię taką muzykę, jaką sama lubię, jaka mnie porusza i zabiera w inne światy. Mam głębokie przekonanie, że taka integralność twórczości z twórczynią, szczerość i zaangażowanie wewnętrzne w to, co się robi to, jest coś, co publiczność bardzo czuje i czego poszukuje.
? Wspomniałam o ideałach… Na czyjej muzyce się wychowałaś? Kogo bierzesz za swój wzór zarówno z rodzimej sceny, jak i tej zagranicznej?
Krajobraz muzyczny mojego dzieciństwa to niezłe confetti gatunkowe. Mocno była w nim obecna klasyka, klasyczny rock i jazz. Natomiast moje już bardziej świadome wybory muzyczne pociągnęły mnie w absolutną miłość do Bjork, Patti Smith, Portishead i PJ Harvey.
Natomiast na polskiej scenie piedestał przypisany jest Katarzynie Nosowskiej i Marii Peszek.
? Od premiery „Gynoelectro” minęło trochę czasu. Uplotłaś na tym krążku piękną sieć dźwięków i słów, które mogą przerażać. Opowiedz nam w skrócie, jak powstawała ta płyta. Co stanowiło katalizator do tego, by powstały te teksty.
To taki banał, ale mam wrażenie, że ta płyta powstawała we mnie całe dotychczasowe życie. Te wszystkie rzeczy, które mam na niej do powiedzenia były ze mną bardzo długo, mniej lub bardziej świadomie. Piosenki powstawały już jakiś czas temu, początki były w 2019 roku. Późniejszy czas lockdownu pozwolił mi na intensywne wniknięcie w ten materiał i dopracowanie go wraz z Markiem Pędziwiatrem, który wspomagał mnie w procesie produkcji muzycznej. Jeśli zaś chodzi o samą treść, to było to dla mnie głębokie zanurzenie się w krajobraz moich doświadczeń jako kobiety żyjącej w Polsce, obserwującej i czującej na własnej skórze skutki patriarchatu, ale też mocno zaniepokojonej stanem naszej planety.
? Co oznacza ten tytuł?
Ten tytuł zainspirowały terminy znane mi z feministycznej krytyki literackiej – androtekst i gynotekst. Androtekst odnosi się do tekstu pisanego przez mężczyznę, zaś gynotekst do literatury pisanej przez kobietę. A ponieważ to całe moje doświadczanie świata w kobiecym ciele jest kluczowe dla treści tego albumu, stąd ten tytuł.
? Muzyka z gatunku elektro, którą tutaj umiejętnie modelujesz pod twoje słowa, przeciętnemu Kowalskiemu kojarzy się z techno rąbanką i łomotem. Tutaj ELEKTRO nabiera całkiem innego brzmienia. Skąd pomysł na dźwięki z syntezatorów?
Z jednej strony to dla mnie była konsekwencja mojego rozwoju jako kompozytorki i producentki muzycznej, z drugiej zaś po prostu estetyka, którą lubię i której słucham na co dzień. W mojej pracy jako kompozytorki muzyki do spektakli teatralnych coraz częściej sięgałam po syntezatory i software dedykowany muzyce elektronicznej, więc naturalnym tego następstwem stała się chęć stworzenia właśnie takiego albumu.
? Gdybyś miała stworzyć profil słuchacza idealnego dla twojej muzyki, to kto nim by był?
Czy istnieje ktoś taki jak idealny słuchacz? Myślę, że moc muzyki polega między innymi na tym, że jest w stanie docierać w bardzo zaskakujące miejsca i nieoczywistych odbiorców, często znacznie szerzej niż by się mogło wydawać. Chociażby fakty są takie, że według danych demograficznych Spotify, większość moich słuchaczy to mężczyźni. Co jest wielce budujące, biorąc pod uwagę, że to jest płyta ze zdecydowanie feministycznym wydźwiękiem. Zresztą obserwuję to też na moich koncertach – grupa osób, która zostaje po występie, żeby ze mną porozmawiać, jest zróżnicowana. To mnie bardzo cieszy.
? Rok 2022 ma się ku końcowi. Gdybyś miała na szybko podsumować te miesiące. Bilans wyszedłby bardziej na plus, czy minus?
Na ogromny plus! Ukazała się płyta poprzedzona trzema klipami, za mną koncerty, występy na showcase’ach Great September i Tak Brzmi Miasto. Odbiór albumu jest bardzo pozytywny, zarówno ze strony słuchaczy, jak i branży muzycznej, ale jednocześnie czuję, że machina dopiero się rozkręca!
? I co dalej? Koncerty, nowy materiał, a może zaangażujesz się w zupełnie coś innego?
Wszystko na raz! Oczywiście głównym moim celem jest teraz granie „Gynoelectro”, więc zachęcam do śledzenia moich kanałów w social mediach, bo niebawem pojawią się ogłoszenia. Jednocześnie nowy materiał już powstaje, aczkolwiek pewnie będzie musiał nastąpić czas uspokojenia tego całego zamieszania wokół debiutu, żeby się w nim zanurzyć w pełni. W planach mam też kolejne realizacje teatralne oraz muzyczne współprace. Zapowiada się bardzo intensywny czas!