[RELACJA] Rojek, Brodka, Hey i inni czyli spotkania legend na Męskim Graniu w Krakowie! [DUŻO ZDJĘĆ]

To już ostatnie koncerty  w ramach tegorocznej trasy Męskiego Grania. W sobotę mieliśmy okazję uczestniczyć w jednym z nich, który odbył się w Centrum Sportu Parkowa w Krakowie. I tym razem marka Żywiec przygotowała dla publiczności moc świetnej muzyki, ale na pochwałę zasługuje również oprawa wizualna całego wydarzenia.

Trasa koncertowa Męskie Granie sponsorowana przez markę Żywiec odbywa się już po raz ósmy i z roku na rok gromadzi coraz to większą grupę zapalonych muzykoholików. Już o godzinie 17-stej sporo słuchaczy pojawiło się pod sceną, żeby wysłuchać koncertu Julii Pietruchy. Nie jest łatwe rozpoczynać tak duże wydarzenie, jednak debiutująca na MG wokalistka nie dość, że rozgoniła zbierające się nad Krakowem tego dnia chmury, ale zgromadziła najliczniejszą jak na koncert otwarcia grupę słuchaczy. Delikatny głos artystki, w połączeniu z subtelnymi i bezpretensjonalnymi dźwiękami ukulele stworzył magiczny nastrój, który rozbujał krakowian.

Po tych łagodnych melodiach na scenie pojawiła się wokalistka o zupełnie innym temperamencie. Paulina Przybysz zaprezentowała swój solowy materiał, szykowany na mającą ukazać się jesienią płytę, który pierwszy raz będzie promowany bezpośrednio własnym nazwiskiem, a nie sygnowany artystycznym pseudonimem. Podczas każdego utworu za plecami wokalistki wyświetlany był tekst danego utworu, co pozwoliło na wspólne śpiewanie i zapamiętanie tych mocnych i jakże odważnych tekstów. Po występie w Krakowie wiemy, że możemy się po niej spodziewać intrygujących brzmień pozostających w stylistyce soul i hip-hop.

Spośród wszystkich indywidualnych koncertów tego wieczoru, na miano najbardziej energetycznego zdecydowanie zasłużył ten zagrany przez Pink Freud. Oprócz oryginalnego składu grającego połączenie jazz-u i punk-a, w ramach obchodów 10-lecia wydania płyty „Punk Freud”  na scenie pojawiły się również legendy rocka: Tomek Lipiński, Robert Brylewski, Tomek Budzyński, Robert Matera, Antoni Gralak i Alek Korecki. Efektem tego spotkania były wybuchowe kompozycje, pełne świetnych brzmień, które w połączeniu z  kipiącym energią Wojtkiem Mazolewskim prawie rozniosły scenę.

Równie udany był występ BRODKI. Choć od zeszłorocznego występu w repertuarze artystki nie pojawiły się nowe kawałki, to nowe aranżacje przebojów zaskoczyły pozytywnie zebranych pod sceną słuchaczy. Doskonale brzmiały roztańczone utwory z „Grandy” i nieco bardziej refleksyjne piosenki z albumu „Clashes”. Nie zabrakło oczywiście przebojów „Horses”, „Dancing shoes” czy „My Name is Youth”.  Artystka imponowała nie tylko wokalnie, ale też instrumentalnie (w kilku utworach sięgała po gitary), a całość uzupełniały widowiskowe efekty wizualne.

Wielką owacją przywitany został występujący później Artur Rojek. Były lider Myslovitz niedawno wrócił do występów na żywo i koncert w Krakowie pokazał, że warto było czekać. Artysta zaczął od wzruszającego „Chciałbym umrzeć z miłości”, następnie wykonał kilka utworów z solowej płyty (w tym oczywiście „Beksę”). Nie zabrakło uwielbianego przez publiczność starego przeboju Myslovitz – „Długość dźwięku samotności”, a występ zaskakująco artysta zakończył meksykańską pieśnią „Cucurrucucú Paloma”. mnie szczególnie utkwiło w pamięci wykonanie piosenki „Easy” w oryginale wykonywanej przez zespół Son Lux.

Potem  scenę przejęła kolejna rockowa legenda – grupa HEY. Była urocza Kasia Nosowska, melodyjne utwory z płyty „Błysk”, starsze piosenki z poprzednich albumów i wywołujące ciarki na plecach wykonanie „Arahji” z repertuaru KULTU, które w całości możecie zobaczyć na naszym facebookowym profilu. Niepowtarzalny klimat miały też oniryczne „Tramwaje i gwiazdy” wykonane z MIUOSHEM.

 

Zwieńczeniem wieczoru był występ MĘSKIE GRANIE ORKIESTRA. Grupa zaprezentowała odważne, autorskie interpretacje znanych przebojów. „Raz Dwa Raz Dwa” Maanamu w wykonaniu ROGUCKIEGO kipiało energią, BRODKA zaprezentowała „[sic!]” HEYA w mrocznej, psychodelicznej aranżacji oraz drugi już raz tego wieczoru pokazała rapową stronę swojej duszy w piosence „Tata dilera” KNŻ.  ØRGANEK porywał gitarowymi solówkami w „Mamy forsę mamy czas” DŻEMU. Niespodzianką był pierwszy w historii Męskiego Grania występ gościnny Arkadiusza Jakubika (Dr Misio), który wraz z publicznością wyśpiewał słowa „Nie wierzę politykom!”. W finale nie mogło zabraknąć również „Nieboskłonu”, hymnu tegorocznej trasy. Do czerwoności publikę rozgrzał Kev Fox wykonując piosenkę Rolling Stones – „Satisfaction”. Żywiołowa reakcja publiczności zapowiadała jednak, że to jeszcze nie koniec i zespół wrócił na scenę z przebojowym „Hi Fi Superstar” z gościnnym udziałem MIUOSHA.

Dopełnieniem koncertu były występy na Scenie Ż, na której zagrali: mocno rockowa KAROOSELA, zmysłowe i rytmiczne Heart&Soul z Belą Komoszyńską (Sorry Boys),  transowo-eksperymentalna Kobieta z Wydm wspomagana przez Piotra Roguckiego  oraz PRO8L3M z gościnnym udziałem BRODKI (wspólnie wykonali utwór Saute w zupełnie nowym połączeniu z hiphopowym tekstem) i Sokoła.

Kolejny koncert Męskiego Grania już za tydzień (19 sierpnia). W Warszawie zagrają m.in. COMA, Wojtek Mazolewski w projekcie Chaos Pełen Idei, MĘSKIE GRANIE ORKIESTRA, MIUOSH, ØRGANEK, Maria Peszek oraz Julia Pietrucha.

Wyłącznym sponsorem trasy Męskie Granie 2017 jest marka Żywiec. Więcej informacji na temat wydarzenia na stronie www.meskiegranie.pl.

 

Napisz komentarz