NOVIKA, czyli Kasia Nowicka nie zwalnia tempa! Artystka znana głównie z nurtu elektro prezentuje nową muzykę, będącą wypadkową ciekawych współprac z młodymi muzykami
Całkiem niedawno pojawił się drugi singiel „Born Again”, który powstał w ramach projektu z Samborem.
Na początku było… Futro. Z perspektywy lat bardziej odpowiada ci praca na własny rachunek?
Otóż właśnie wróciłam do pracy zespołowej tworząc projekt Novika & Sambor i muszę powiedzieć, że bardzo mi się podoba to rozłożenie odpowiedzialności i zaangażowania na dwie osoby.
Muzyka elektroniczna, którą zajmujesz się od lat, w naszym kraju nie należy do najpopularniejszych gatunków muzyki. Ty nic z tego sobie nie robisz! Co jest w tych dźwiękach, co urzekło cię tak bardzo?
Po prostu tworzę tak, jak czuję, Przyznam, że próbowałam bardziej komercyjnych ruchów, ale i tak nie przysporzyły mi jakiegoś wielkiego zwrotu w karierze. Najwięcej działo się wokół mnie przy albumie „Lovefinder” z 2010 roku, ponieważ ten album trafił na czas ogólnego zainteresowania „clubbingiem”. Zainteresowanie muzyką elektroniczną przyszło u mnie, kiedy porzuciłam pop dla Jamiroquai i Bjork. Potem zanurzyłam się w trip-hopie, jeździłam do Londynu, zaczęłam chodzić na imprezy w Polsce jako zwykły uczestnik. Nasiąknęłam tym bardzo, wspaniałe czasy.
W ubiegłym roku na salony powróciła łódzka „Parada Wolności”. Byłaś częścią tego przedsięwzięcia. W 2024 do Łodzi zawita AudioRiver Festiwal. Sądzisz, że Łódź (moje miasto) ma zapędy do tego, by zostać elektro stolicą Polski?
Dokładnie już nią było na początku. To właśnie do Łodzi, potem Sopotu i Poznania jeździliśmy najczęściej i ta świeża scena była niezwykle barwna. Jest to więc dość naturalne dla Łodzi, tegoroczna Parada wyszła znakomicie. Trzymam kciuki za AUDIO!
Na wszystko przychodzi moda. Czy tylko ja mam wrażenie, że na muzykę elektroniczną, dobry beat znowu przyszła chwila zainteresowania?
Elektronika zaczęła być wszechobecna, w reklamach, soundtrackach, coraz więcej popowych artystów po nią sięga. Poziom i dostępność programów do tworzenia muzyki znacznie wzrosły, są liczne warsztaty prowadzone przez uznanych producentów. Jesteśmy naprawdę blisko zachodu, jeśli chodzi o tę scenę.
Twoja działalność nie ogranicza się wyłącznie do tworzenia. Muzyka i tematy poboczne towarzyszą ci w wielu dziedzinach życia. Piszesz muzykę, ale i o muzyce. Podajesz pomocną dłoń młodym, dopiero raczkującym w branży. Sądzisz, że „świeżaki” czują ten klimat?
Debiutanci są dziś niezwykle barwni, często mają tupet i wydaje im się, że po jednym utworze warto zacząć sprzedawać koszulki z nazwą zespołu. Często działają po omacku, ale ta wiara i „podjarka” jest zaraźliwa, uwielbiam to. Chciałabym to moje „doradztwo” przekuć w jakąś działalność zawodową, zobaczymy.
À propos „świeżaków”… W 2023 roku miałam po raz pierwszy okazję wziąć udział w projekcie „Tak Brzmi Miasto”, skierowano do wszystkich tych, którzy z muzyką żyją na co dzień, którzy chcą się pokazać w branży. Ty, jako prelegentka dzieliłaś się z młodymi swoją wiedzą. Z perspektywy twoich dwóch dekad na rynku, teraz młodym artystom jest łatwiej, czy wprost przeciwnie?
To szeroki temat… I łatwiej i trudniej. Dlaczego łatwiej to chyba oczywiste, ale trudniej po pierwsze z powodu nadmiaru muzyki, projektów. Ostatnio wspominaliśmy ze znajomymi erę „MY SPACE„. Wtedy naprawdę dzięki tej platformie artyści byli zauważani, również przez zagranicznych odbiorców. Teraz artysta musi włożyć ogrom pracy promocyjnej na swoich „socialach”, opłacać płatne „kamanie”, czy posty, żeby w ogóle się przebić przez gąszcz wydawnictw. DO tego dochodzi cały „pitching”, czyli wyścig o miejsca na paylistach. Nie każdy jest na tyle gruboskórny i zdeterminowany, żeby to dźwignąć.
Sambor Kostrzewa… jak wasze drogi muzyczne się spotkały?
Sambor wysyłał mi swoją muzykę do audycji, podobała mi się jego ostatnia EP’ka „czarne Motyle”. Zaskoczył mnie zwierzeniem, że tak naprawdę najbardziej chciałby robić muzykę, Wysłał kilka propozycji i trafił na moment, kiedy chciałam coś takiego zrobić i to po angielsku. To kolejna osoba na mojej drodze muzycznej, która pojawia się i wszystko nabiera barw, działa! Mam do tego szczęście, do ludzi
Przed wakacjami była „Hope”, całkiem niedawno pojawiła się „Born Again”. Piosenki, które wespół z Samborem stworzyłaś ku uciesze swoich fanów, zapowiadają długo wyczekiwane wydawnictwo. Nie było czasu na nowy album, nie było pomysłu na niego?
Był raczej spory spadek motywacji. A wręcz wiary, że ludzi jeszcze interesuje moja nowa twórczość. Powód też prozaiczny. Żeby robić muzykę (niszowa) potrzeba sporo zainwestować, a ja już byłam po albumie NOVIKA 2.0, który mocno mnie pochłonął na każdym poziomie.
Zawsze mi się wydawało, że muzyka elektro to zwykłe „umca umca” a teksty nie mają prawa wychodzić powyżej klubu, drinków i napalonych lasek… głupia ja! Okazuje się, że teksty piosenek z aranżem z beatem w tle potrafią dawać po głowie. Twoje „Born Again” to na serio poważny i głęboki tekst. O czym opowiadasz swoim słuchaczom?
Teksty w muzyce elektronicznej potrafią być pełne nostalgii, metafor, szczególnie tej anglojęzycznej. Tutaj punktem wyjścia było coś, co powiedział mi Sambor – „ciagle rozpadamy się na kawałki, a potem składamy się na nowo”. Ta dzisiejsza szalona, często niestety mroczna rzeczywistość jest niezwykle inspirująca tekstowo. Chciałam odnieść się do emocji, do naszej kruchej psychiki, wiecznego obwiniania się. Jednak zarówno w HOPE, jak i BORN AGAIN już same tytuły niosą iskrę, pozytywne spojrzenie, chociażby na przysłowiowe tu i teraz. Dodatkowo z „Born again” wstrzeliłam się z tytułem w zmiany w kraju.
Wisienką na torcie „Born…” jest klip. Jest mrocznie, klimatycznie i wieloznacznie. Kto był twórcą pomysłu na ten teledysk?
Tu znowu wracam do mojego ogromnego szczęścia do ludzi. Greg Nelec i Aga Bauman to fantastyczna para, z którą spędzam regularnie super czas na Helu. Greg jest niezwykle kreatywnym człowiekiem, nakręconym na swoje wizje i pomysły. Bardzo podobały mi się jego live sesje z cyklu PLAYWOOD, bardzo chcieliśmy coś razem zrobić.
Koncepcja Grega była minimalistyczna, a mimo to wyszedł obraz z klasą, tajemnicą. Jestem tu w jakiejś innej przestrzeni, sferze świadomości, gdzie pojawiają się pewne symbole z mojego życia.. Pięknie to wyszło, dawno nie miałam takiego klipu.
Koniec roku. Dla jednych ulga, dla innych perspektywa zmian. Jak to jest z tobą?
Lubię koniec, ale nie znoszę pierwszych dni stycznia! Pod koniec już nic nie musisz, a na początku już wszystko trzeba (śmiech)
Co dalej? Premiera EP-ki, koncerty promocyjne?
Ep’ka na pewno, kilka ciekawych kolaboracji, koncerty tak koniecznie… Może w związku z tym trochę mniej klubów…?
Rozmawiała Karolina Filarczyk
Novika, właściwie Katarzyna Nowicka – piosenkarka, autorka muzyki i tekstów, dziennikarka radiowa.
Foto: Beata Kwiatkowska