Wojtek Cugowski, doskonały gitarzysta, kompozytor i wokalista. Po dwudziestu pięciu latach na scenie w różnych projektach, jest gotów do działania na własny rachunek. Aktualnie promuje swoją solową płytę.
Zapraszamy do lektury wywiadu z Wojtkiem Cugowskim! Dowiecie się, co przyczyniło się do powzięcia decyzji o solowej karierze, kiedy płyta wejdzie na rynek, a także jak to jest debiutować, mając na koncie 25 lat pracy na scenie.
Karolina Filarczyk
Wojtek Cugowski
„Bierz cały ten świat dla siebie”… Nawet nie wiesz, jak bardzo się ucieszyłam, kiedy dowiedziałam się o twojej solowej płycie. Kiedy dostałam maila z informacją, krzyknęłam „NARESZCIE!”. Dlaczego kazałeś czekać na siebie aż tak długo?
Solową płytę obiecywałem sam sobie od bardzo dawna, ale nigdy nie było na to czasu. 20 lat spędziłem w zespole Bracia, pracowaliśmy na pełnych obrotach i nie było mowy o tym, żebym mógł zająć się czymkolwiek innym. W 2018 roku odszedłem z zespołu, od tego czasu zdążyłem nagrać płytę z moimi kumplami z bluesowego bandu Teksasy, a teraz nagrywam wreszcie swoją płytę. Rzeczywiście, trochę długo to trwało, ale tym razem to już naprawdę się dzieje! Płyta ukaże się wiosną 2021 roku.
Gitarzysta, kompozytor, wokalista… Kim jesteś przede wszystkim, a kim przy okazji?
Nie jestem kompozytorem, raczej powiedziałbym, że staram się składać piosenki w całość, sam lub z pomocą muzyków, z którymi współpracuję. W języku angielskim istnieje sformułowanie „songwriter”, które znacznie lepiej oddaje w moim przypadku stan rzeczywisty. Gitarzystą i wokalistą tak, czuję się dobrze na obu tych polach, choć w tej chwili więcej pracy wkładam w to, żeby być coraz lepszym wokalistą. Przez ostatnie trzy lata śpiewałem o wiele więcej niż wcześniej, cały czas także pracuję nad warsztatem. Śpiewanie nie jest łatwe, ale lubię to!
Singlem promującym twój krążek jest utwór „Nie czekaj na znak”. Stawanie w pojedynkę na scenie musiało Cię sporo kosztować… czy źle to czytam?
To w dalszym ciągu kosztuje bardzo wiele pracy, ale podoba mi się to. Od dawna myślałem jak do tego podejść i kiedy przyszedł czas, wiedziałem co i jak chcę zrobić. Na scenie nie stoję sam, towarzyszą mi moi dobrzy koledzy: Tomek Gołąb (bass), Bartek Pawlus (perkusja), Bartek Jończyk (gitara) i Mariusz Nejman (instr. klawiszowe). Formalnie więc jest to mój solowy projekt, ale z udziałem znakomitych muzyków.
Nazwisko, które nosisz, to bardziej klątwa, czy magiczny klucz do wszelkich bram… polskiego „szołbiznesu”?
Ani jedno, ani drugie. Wbrew pozorom znane nazwisko nie powoduje natychmiastowego otwarcia się wszystkich drzwi, na wszystko trzeba zapracować samemu i to jest zupełnie słuszne. W przypadku zespołu Bracia sukces przyszedł po 10-11 latach działalności, więc startując teraz od początku, nie mam żadnej pewności, że od razu wszystko się uda. Praca, pokora i wytrwałość, to jest mój plan na dojście do celu, to będę się starał realizować.
25 lat na scenie, a w gazetach piszą, żeś debiutant! [śmiech] Jak to jest „debiutować”, mając zaliczonych tyle roboczogodzin na scenie?
Niewątpliwie jest to debiut! Wszystko, co się dzieje wokół mojej płyty przypomina mi początki zespołu Bracia. Rzeczywiście, „44-letni debiutant” to brzmi trochę zabawnie, ale pomimo mojego doświadczenia taka jest rzeczywistość. Ekscytujący czas przede mną, cieszę się i jednocześnie mam trochę tremę przed tym, jak przyjmą mnie słuchacze. No i z utęsknieniem czekam na koncerty, to jest najpiękniejsza część bycia muzykiem!
Whitesnake, Bryan Adams… ale o TOTO nie zapominasz, prawda? To był przegląd artystów, na których budujesz swoje kompozycje. Jak będzie twoja płyta? Bardziej rockowa, popowa, będzie w niej trochę solówek a’la Steve Lukather?
Wszyscy, których wymieniłaś to moi Mistrzowie, z pewnością od dawna są dla mnie inspiracją, więc tego typu dźwięki na pewno znajdą się na mojej płycie. Teraz praktycznie nikt z młodych artystów nie gra solówek gitarowych, jest to dla mnie niepojęte, że tak fascynujący instrument, jak gitara elektryczna został sprowadzony do parteru. Na mojej na płycie będzie mnóstwo gitar, jestem przede wszystkim fanem klasycznego rocka i chcę, żeby to było słychać w nagraniach. Nie uciekam także od melodii, od dobrego pop-u, od brzmień akustycznych, lubię dobre, melodyjne piosenki. Teraz jest trochę za wcześnie, żeby mówić o ostatecznym kształcie materiału, praca nad nim trwa.
Utwory zawarte na płycie, to teksty pisane wybitne pod ten projekt, czy może udało coś ci się zawrzeć na niej z twoich „magicznych szuflad” z piosenkami?
Tekstów na razie nie mam, oprócz kilku pomysłów, najpierw muszą być gotowe melodie i aranżacje. Pisanie tekstów to dla mnie nowość, ale i duże wyzwanie: napisać coś, co nie będzie jakimś stekiem bzdur, coś, z czym słuchacz mógłby się identyfikować. To jest dla mnie prawdziwy debiut! Z kolei muzyki, mniej lub bardziej gotowych utworów, mam w tej chwili aż za wiele jak na jedną płytę i wciąż dochodzą nowe pomysły. Naturalnie więc muszę wybrać i zaaranżować około 12-14 piosenek, w czym zapewne pomoże mi Marcin Limek, producent muzyczny płyty.
Niedawno wyszedł pierwszy singiel. Płyta pojawi się na wiosnę. Dasz jeszcze swoim fanom nieco posmakować całego projektu przez singiel lub dwa?
Przed premierą płyty pojawi się na pewno jeszcze jeden nowy utwór, nie sądzę, że dwa. Decyzja będzie pewnie należała do wydawcy, zakładam, że to on najlepiej wie co zrobić w kwestii promocji. Ja jestem tylko muzykiem ? Sam nie mogę się doczekać tej płyty, jestem bardzo ciekawy reakcji słuchaczy.
Nasz portal za priorytet stawia sobie promocję nowych na rynku. Ty wprawdzie jesteś debiutantem [śmiech], ale mam nieodparte wrażenie, że byłbyś w stanie podzielić się cennymi radami z młodymi – gniewnymi czytającymi naszą rozmowę, jak zacząć bawić się w tę grę, by była szansa powodzenia.
Nie ma dobrych rad, nie ma gotowych odpowiedzi na to, jak odnieść sukces w branży muzycznej. Talent, praca, pokora i wytrwałość, to czynniki, które bardzo mogą pomóc. No i szczęście… ale tego nie da się zaplanować ? Nie możesz odpuścić, chodzić do innej pracy i muzykować od godz. 16.00, muzyce trzeba się całkowicie poświęcić i w momencie, kiedy sukces przyjdzie, będziesz wiedział, że było warto. To piękne zajęcie, ale nie ma w nim żadnej drogi na skróty. Zatem powodzenia!
fot. Magdalena Hanik