Colin Clue to postać dość tajemnicza. Nie znajdziemy jego prawdziwego imienia ani nazwiska, a swoją twórczość określa mianem „muzycznej mieszanki filozoficznej refleksji w części lirycznej i melodii osadzonej klimatycznie w muzyce lat 70. i 90.” Jego debiutancki album, You, można od dwóch tygodni dostać w postaci fizycznej, wkrótce trafi również w całości do serwisów streamingowych. Wydawnictwo promują trzy single – Don’t screw it up, Care for Love oraz Hope.
Na stronie dystrybutora możemy przeczytać, że Colin Clue pochodzi z muzykalnej rodziny, a na gitarze zaczął grać dość szybko, bo już pod koniec szkoły podstawowej. Wśród muzycznych inspiracji wymienia takich artystów jak The Beatles czy Pink Floyd. Duch tej ostatniej formacji rzeczywiście unosi się nad You, nadając albumowi przestrzennego, nieco kosmicznego charakteru.
Okładka nie zdradza tego, co czeka nas na płycie. A czeka nas interesująca mieszanka, od pierwszego utworu oscylująca w klimatach rocka progresywnego. Alone rozwija się niepozornie, przypominając charakterystyczne brzmienie Riverside. Cała płyta oscyluje wokół zabarwionych progresywnie, pejzażowo-rockowych kompozycji. Jest i delikatne, akustyczne Shine (chyba mój ulubiony utwór), nieśmiało radosne i optymistyczne Free, zaczynające się nieco popowo, lecz chwilami skręcające w stronę ostrzejszych brzmień chwytliwe Chaos czy nieco symfoniczne Don’t screw it up. Tytułowy utwór rozwiązuje we wzruszający sposób zagadkę tytułu. Album wieńczą wersje instrumentalne czterech utworów: Sorrow, Don’t screw it up, You oraz Morning, które wypadają całkiem interesująco.
Myślę, że trzeba mieć odwagę, aby w dzisiejszych krzykliwych i cukierkowych czasach auto-tune’a nagrać taką płytę, i wyśpiewać swoje prawdy nieco zachrypniętym od szczerości głosem (który uważam za bardzo duży atut, biorąc pod uwagę również zwycięskie potyczki wokalisty z językiem angielskim). Płyta zadedykowana jest córkom muzyka, jednak każdy może się poczuć jej adresatem i odnieść do siebie przekaz zawarty w muzyce Colina Clue. You przypomina nieco pudełko czekoladek, o którym mówił Forest Gump – jednego dnia wyłuskamy z niej piękny soundtrack do samotnej podróży pociągiem, drugiego zaś – mocniejsze brzmienie, które postawi nas na nogi niczym espresso. Całość opakowana jest w przyjemną formę, która – jeśli tylko będzie miała szansę – na pewno zjedna liczne grono słuchaczy.
„Clue” to po angielsku wskazówka, klucz do rozwiązania zagadki. Jaki jest więc klucz do rozszyfrowania muzyki zawartej na You? To zdecydowanie wrażliwość, z jaką Colin Clue dzieli się ze słuchaczem swoją sztuką; wrażliwość, którą tenże słuchacz musi odnaleźć w sobie, aby docenić niebanalne piękno tego albumu. Na pewno będę śledzić dalsze artystyczne poczynania Colina – może następny krążek popełni po polsku?
Facebook: Clue Colin
YouTube: Colin Clue
Płytę można kupić w serwisie muzykacyfrowa.pl