28 kwietnia Natalia Zastępna prezentuje swój najnowszy singiel „Wracam do siebie”. Wokalistka zapowiada nowy album, który już za jakiś czas na półce sklepowej.
Nowy album to zawsze pretekst do wspominek, podsumowań dotychczasowych poczynań i snucia planów. Zapraszamy do lektury, gdzie Natalia zdradzi nam, kiedy postanowiła zostać piosenkarką, co oznacza tytuł singla „Wracam do siebie” i…
🎤 Muzyka to wcale nie jest życie usłane różami. To ciągła walka, niepewność i stres. Co ciebie „jara” w tym światku?
Najgorsze jest to, że im dłużej jestem w tym „światku”, tym jest więcej stresu, czy niepewności, ale odkąd skończyłam 5 lat, mówiłam, że będę wokalistką, dlatego nie wiem, co innego mogłabym nagle robić, jeśli wszystko idzie w dobrym kierunku. Czasami zastanawiam się nad tym, dlaczego ktoś chce mnie słuchać? Dlaczego ktoś chce wydawać moje piosenki? Dlaczego ktoś uwierzył we mnie i wkłada swój wysiłek i pracę w to, żebym mogła śpiewać i z tego żyć? To mnie chyba jara. To, że widzę, że nie robię tego sama dla siebie, tylko dla ludzi i ktoś na to czeka.
🎤 Którzy z artystów stanowią dla ciebie bazę do tworzenia? Bez czyich utworów nie wyobrażasz sobie siebie?
Myślę, że moja muzyczna osobowość jest podzielona na pół – z jednej strony od dziecka uwielbiałam słuchać monumentalnych głosów i śpiewać w soulowych klimatach – Celine Dion, Aretha Franklin, Etta James, Jackson, Alicia Keys. Druga połowa natomiast to bardziej gitarowe klimaty, czasami wręcz rockowe – Pink Floyd, stary Bajm, Fleetwood Mac, czy Coldplay. Same klasyki, ale zawsze imponowali mi „najwięksi”.
🎤 Jesteś uczestniczką pewnego talent show. Wśród uczestników tego i innych mu podobnych panują różne nastroje. Jedni uważają, że bez niego nie istnieliby, inni wprost przeciwnie – chcieliby te chwile zapomnieć jak najszybciej. Jak jest w twoim przypadku?
Raczej uważam, że gdzieś to było mi pisane i cieszę się, że to wszystko się wydarzyło, chociaż jest jedna rzecz, którą uważam za minus. Mianowicie myślę, że przez to, że dość wcześnie poszłam do programu, bo miałam 15 lat, to nie zastanawiałam się, kim chce być jako artystka, ale w tym wieku to człowiek nawet nie wie, kim jest jako człowiek.
Nie brałam pod uwagę tego, co może dziać się później. Nie myślałam o tym, z której strony chcę się pokazać publiczności, co chce przekazać swoją muzyką, wiedziałam, że uwielbiam śpiewać, a to trochę mało. Później szybko musiałam odpowiedzieć sobie na to pytanie, ale wymagało to wielu poszukiwań w studiu.
Kiedy cofam się pamięcią, to myślę, że wiele rzeczy byłoby prostszych, gdybym od początku wiedziała, jak chcę być odbierana przez ludzi.
🎤 Twój debiut przypadł na czasy, które chyba wszyscy chcemy wymazać z pamięci. Mowa tu o pandemii oczywiście. Z perspektywy czasu uważasz to za zmarnowany czas, czy wprost przeciwnie?
Chciałabym powiedzieć, że nie był zmarnowany, ale niestety skłamałabym. Trudno jest debiutować z płytą, kiedy wszystko dzieje się wirtualnie, nie mogliśmy zaplanować trasy promującej album. Było mi przykro, że tak ważny moment zbiegł się w czasie z pandemią, ale wszyscy mieli ciężko, więc nie chcę narzekać. Tak najwidoczniej miało być.
🎤 Poprzedni twój album „Nie żałuję” został bardzo przychylnie przyjęta przez krytyków i fanów. Teraz ptaszki ćwierkają, że na horyzoncie nowa płyta. Jesteś bardziej zestresowana sytuacją, czy wprost przeciwnie – jako, że to twój „drugi raz” panujesz nad sytuacją?
Jestem podekscytowana i trochę zestresowana. Od wydania „Nie żałuję” do pierwszego singla nowej płyty mijają dwa lata. Świat teraz tak pędzi, że mam wrażenie, jakbym była nieobecna z 10 lat. Miałam momentami poczucie, że zawodzę moich słuchaczy, którzy musieli chwilę poczekać na nową muzykę, ale po co wydawać coś „na gorąco”, lepiej poczekać i pewnie „wrócić do siebie”.
🎤 „Wracam do siebie” to nowy singiel, który na platformach wszelakich ukazał się dwie chwile temu. Ja już teraz miałam przyjemność posłuchać tej piosenki. Jest bardzo klimatycznie i w twoim stylu. Opowiedz naszym czytelnikom, gdzie wracasz… tak naprawdę.
To były dość intensywne dwa lata mojego życia, mimo że nie wydawałam nic nowego, ale ukończenie szkoły, przeprowadzka do Warszawy, studia – to sporo nowych bodźców.
Nie powiem, że to były najlepsze lata mojego życia, ale dzięki temu zdałam sobie sprawę, co daje mi największe poczucie spokoju i bezpieczeństwa – a cenię sobie te dwie wartości. ”Wracam do siebie”, czyli do tego, co daje mi komfort, do tego, co znam i kocham – dom, rodzina, muzyka, przyjaciele. W najgorszych momentach kierowałam się w ich stronę i zdałam sobie sprawę, że to najlepsze lekarstwo na dręczące mnie emocje i sytuacje.
🎤 Na kiedy zaplanowałaś premierę płyty?
Premierę płyty przewiduję na wiosnę 2024.
🎤 Singiel gwarantuje, że doskonale nam znana Natalia powraca. Ale czy aby na pewno? Będzie coś na płycie, czym zaskoczysz swoich słuchaczy?
Myślę, że tak. Nawet biorąc pod uwagę najnowszy singiel, myślę, że słychać, że trochę się uspokoiłam haha, Ale energii na pewno na albumie nie zabraknie. Pracowałam również nad niektórymi utworami z nowymi producentami, w przypadku „Wracam do siebie” z Kubą Krupskim, Lanberry i Moniką Mimi Wydrzyńską, ale też zrobiłam w mojej ocenie (hehe) bardzo dobre numery z Dryskullem, czy Bogdanem Kondrackim, z którymi nie pracowałam przy poprzedniej płycie. Są również w planach goście.
🎤 Poprzednia płyta nie mogła być „ograna” tak intensywnie, jak powinna. Sezon na granie wchodzi na rozbieg – czy pojawisz się gdzie w Polsce w koncertowej odsłonie?
Mam nadzieję, że lato przyniesie koncerty. Marzy mi się i jest w planach trasa klubowa, ale to bliżej wydaniu drugiego albumu, gdy będziecie znali już więcej nowych singli, żebyście mogli śpiewać teksty piosenek 😊. Na razie czekam niecierpliwie na to, jak publiczność przyjmie „Wracam do siebie”, a to również ma spore znaczenie koncertowe.
Karolina Filarczyk