To nie mogło się nie udać i nie było już odwrotu… – Łukasz Lańczyk

Lorein próba przeczekania wiatru Łukasz Lańczyk Aleksander Kaczmarek

Największą inspiracją przy powstawaniu płyty było to co w nich siedziało. Natchnienie przyniosły także: klasyka gatunku, własne doświadczenia oraz samo życie. Zdeterminowani próbą spełniania marzeń wtłoczyli w niego, mimo przeciwności losu – zdaje się nadludzkimi siłami – wszystko co w nich najlepsze.

Zapraszamy do lektury naszej rozmowy z Łukaszem Lańczykiem oraz Aleksandrem Kaczmarkiem, którzy zdradzają szczegóły z życia zespołu Lorein oraz kulisy powstawania najnowszej płyty.

🎤 Początki istnienia zespołu sięgają daleko wstecz do roku 2009. Stworzyliście już kawałek historii, graliście w wielu miejscach, festiwalach, widzieliśmy was w Must be the Music. Na koncie macie 4 albumy, którymi dodaliście polskiemu rockowi wiele melancholijnych tonów.  Jak zaczął się wasz pociąg do muzyki, i jak myślicie dokąd zmierza…

Łukasz: Pociąg do muzyki zaczął się od słuchania różnych kapel, rozbudowywania wyobraźni na podstawie dźwięków, a następnie próby tworzenia czegoś swojego w oparciu o zasłyszane klimaty. Uważam, że pierwsze płyty Lorein to mocny wpływ zespołów Myslovitz, James, Radiohead, Kent, Travis, Interpol, Editors, U2, Oasis etc. Oczywiście mówię o tych, które najbardziej działały na moją wyobraźnię. Swoje pięć groszy dokładała reszta składu. Aktualnie wygląda to tak, że Lorein tworzą dwie osoby, ja i Aleksander Kaczmarek. Zmiana składu to jedno, ale również wiele zmieniło się pod względem podziału pracy. Aleksander jest bardzo zdolnym kompozytorem, czego przykładem są takie utwory z nowej płyty jak np: „Sen nocy letniej”, „Gwiezdny pył”, „Na ulicach wielkich miast”, „Bezmiłość”. Przede wszystkim chodzi o to, że wszystkie piosenki z poprzednich trzech płyt opierały się na moich kompozycjach i tekstach. Gotowe szkice, muzyka plus tekst przynosiłem na próby i wtedy każdy z chłopaków dokładał coś od siebie, następnie  modelowaliśmy to tak, żeby miało ręce i nogi. Aktualnie wygląda to tak, że Aleksander ma całą „szufladę” swoich kompozycji, a ja swoich. To dla mnie coś nowego. Pozwala mi to wyjść ze strefy komfortu, stworzyć coś zupełnie nowego, świeżego, a przy tym rozwijać swój warsztat. Olek zupełnie inaczej buduje harmonie i klimat, ale robi to w genialny sposób. Ta różnorodność nas napędza. Aleksander podsyła pomysł, ja wymyślam linię wokalu, piszę tekst , a później wspólnie siadamy i układamy klocki, nagrywamy. Jedna droga tworzenia to ta wyżej opisana. Druga z kolei to taka, gdzie ja wyciągam swój pomysł i wspólnie z Olkiem siadamy i komponujemy brakujące części, nagrywamy, przesuwamy itd. Na koniec Aleks to miksuje, ustawia poziomy itd. Słuchamy i szlifujemy wersje finalne. Wiem, wiem… to wszystko tak ładnie wygląda, ale za tą piękną zasłoną kryje się masa trudu, wyrwanych kartek, nieprzespanych nocy w studio i walki o fundusze, które trzeba w jakiś sposób pozyskiwać, by dalej tworzyć. Przy „Próbie przeczekania wiatru” powiedzieliśmy sobie, że będzie to płyta szczera, oparta na prawdziwych emocjach, wyciągniętych z życia. Bez ściemy i próby wbijania się na siłę w aktualną modę. Byliśmy ciekawi ilu naszych  „starych” fanów podłapie klimat, a ilu zyskamy nowych. Jeśli chodzi o pociąg to w dalszym ciągu zmierza on do pisania szczerych piosenek w oparciu o nasze przemyślenia i przeżycia. Od zawsze stawiałem na pisanie z głębi serca i nic się w tym temacie nie zmieniło. Cieszę się, że Aleksander to podziela i nie jest człowiekiem goniącym w pierwszej kolejności za pieniądzem, a dopiero później za wartością artystyczną. Dzięki temu mamy duże szanse by nie popłynąć w rzece kiczu.

🎤 Myślę, że można was nazwać muzycznymi weteranami. Co było najbardziej przełomowym momentem w waszej karierze?

Łukasz: Patrząc w nasze Bio można powiedzieć, że w jakiś sposób jesteśmy weteranami, natomiast trochę się zmieniło pod koniec 2017 roku. Doświadczenie zostało, ale mamy świeże siły. Myślę, że na to pytanie w dużej mierze odpowiedziałem przy pierwszym pytaniu.

🎤 Spróbujmy rozłożyć was na części. Jakie są najważniejsze elementy bądź zbiór czynników podczas tworzenia muzyki, bez których nie byłoby Lorein?

Łukasz: Chęć, otwartość, wyobraźnia, wytrwałość, cierpliwość, profesjonalizm, nie chodzenie na skróty, spokój.

🎤 Chwilę temu miałam okazję przesłuchać świeży krążek – Próbę przeczekania wiatru – po którym nadal mam nieodparte wrażenie, że to również próba podniesienia się po Złamaniach, a także znalezienia złotego środka w relacjach międzyludzkich. Skąd wziął się  pomysł na taki album?

Aleksander: Dzięki! Wciąż oswajamy się z każdym dobrym słowem na temat tej płyty, ponieważ zajęło nam pięć lat żeby stworzyć tą opowieść w całości, a ostatnie dwa lata płyta przeczekała in limbo czekając na wydanie. Nie wiem czy album jest w jakiejkolwiek relacji ze Złamaniami, raczej nazwałbym go fundamentem dla nowego Lorein. Pomysły na muzykę przychodziły do nas na bieżąco wraz z odkrywaniem nowych dźwięków, natomiast koncept tekstów pojawił się dość późno. Już po etapie ogrania nowego składu, przeprowadzek, czy rożnych zakrętów życiowych. Faktycznie, jest w nich motyw relacji międzyludzkich, oraz tego żeby zmienianie świata zacząć od siebie. 

🎤 Czy były jakieś sytuacje społeczne, emocje, wydarzenia które wpłynęły na jego kształt?

Łukasz: Numer „Tacy mali” chyba jest takim najbardziej bliski społecznym emocjom. Nie wiem, czy nasi fani wiedzą, ale ta piosenka w zwrotkach to coś w rodzaju listu pisanego do osoby na której nam zależy. Chcielibyśmy się dogadać, żeby było dobrze. W tym wypadku podmiotem lirycznym jest Polska. Refreny natomiast to pokazanie naszego lęku przed działaniem. Marudzimy, że jest źle, a boimy się temu przeciwstawić. Rządy nas straszą konsekwencjami,  wprowadzają to co chcą, a my zamiast wyjść i walczyć to spalamy się na obawach. Nie lubię wprowadzać polityki do moich tekstów, ale czasem emocje są tak silne, że teksty same się piszą. Denerwuje mnie rosnący faszyzm i nietolerancja w naszym kraju,  bojówki, które legalnie eksponują nienawiść do drugiego człowieka. Denerwuje mnie manipulacja, straszenie i podburzanie starszych ludzi, by zyskać ich poparcie w wielu kwestiach. Denerwuje mnie, że tęcza w Polsce niedługo będzie zakazana, a dzieci w szkołach i przedszkolach będą z nich wyrzucane jeśli ją narysują. Przesadzam? Myślę, że niewiele brakuje, by coś takiego weszło w życie, o ile już nie jest praktykowane. Coś strasznego.

🎤 Płyta jest w całości napisana i wyprodukowana przez was, co oznacza że włożyliście w nią dużo pracy i energii. Zastanawia mnie proces twórczy powstawania Próby przeczekania wiatru, a także czy miał on charakter osobisty. Czy są wśród niego utwory, które w jakimś stopniu opierają się  waszych doświadczeniach? 

Aleksander: Myślę że możemy zaryzykować i powiedzieć że włożyliśmy w nią absolutnie wszystko co mieliśmy. Różnorakie doświadczenia i trudności na naszej drodze, takie jak utrata bliskiej osoby, kruszący się skład zespołu sprawiły że musieliśmy trochę o ten album zawalczyć. W pewnym momencie dotarło do nas że im więcej zrobimy sami, tym większa kontrola nad tym materiałem i jego formą zostaje w naszych rękach. Bardzo nam na tym zależało, żeby był to kompletny obraz naszych muzycznych aspiracji, i myślimy że się udało. We dwóch nagraliśmy ponad 90% instrumentów na ten album. Sami to zarejestrowaliśmy i zmiksowaliśmy. Zdecydowanie sprawiło to że cały proces był dla nas bardzo osobisty. Pisząc teksty, i szukając warstw lirycznych sięgaliśmy tylko i wyłącznie do własnych przeżyć i odczuć. Tytułowa piosenka jest o naszej determinacji w dążeniu do pozostania na muzycznej drodze. Piosenka Tacy mali opowiada o naszym czasie w Warszawie, gdzie próbowaliśmy stworzyć nowy skład w 2017 roku, gdzie to miasto całkowicie nas przerosło. 

🎤 Z tego co widzę i słyszę, przez okres tworzenia nowych materiałów wyemigrowaliście do Londynu. Czy brytyjskie klimaty odcisnęły piętno na nowej płycie, jeśli tak to jakie? Jak długo i w jakich okolicznościach trwał proces jej powstawania?

Aleksander: Częściowo, ponieważ w Londynie na stałe mieszka tylko jeden z nas, aczkolwiek w tym mieście jest coś tak przyciągającego dla fanów muzyki gitarowej że nieuniknionym było przeniesienie naszego obozu na wyspy. Co do brytyjskich klimatów – większość zespołów, na których się wychowaliśmy, i którymi się inspirujemy jest stamtąd. Coldplay, Radiohead, U2, Foals, cała młoda scena alternatywna. Londyn rzucił dwa różne hologramy na naszą twórczość, ponieważ z jednej strony jesteśmy pozytywnie przytłoczeni tymi wielkimi zespołami z historią, a z drugiej wchodząc do dowolnego pubu po godzinie 18, widzimy młode zespoły z niesamowitą energią. To jest bardzo inspirujące. Co do procesu powstawania, myślę że można go podzielić na trzy etapy i ten ostatni pomiędzy 2019-2021, właśnie miał miejsce w całości w Londynie. Tam też powstały teksty do piosenek i ich finalne formy. Piękny czas.

🎤 Wspominacie, że album jest koncepcyjny. Ja od siebie dodam, że jest również emocjonalnie spójny. Jaką opowieść oraz przesłanie według was niesie? Do kogo powinien trafić?

Aleksander: Nie mieliśmy planu żeby było to album koncepcyjny. Prawdę mówiąc, gdy powstawały pierwsze dema, nie mieliśmy żadnego pomysłu na album. To spadło na nas samo w momencie, w którym po wszystkich przygodach z nowym składem i szukaniem miejsca na stałe zostaliśmy ze zbiorem piosenek, które najbardziej do nas trafiały. Zderzyliśmy to z tekstami o tym jak bardzo chcemy pozostać wierni swoim marzeniom, i dopiero wtedy wyłonił się obraz, który okazał się być bardzo spójny. 

🎤 Zastanawia mnie, skąd czerpiecie pomysły, co lub kto jest waszą największą inspiracją?

Łukasz: Największą inspiracją przy powstawaniu tej płyty było to co w nas siedziało, a później ewoluowało i przede wszystkim było to dążenie do spełnienia  marzeń. A naszym największym wtedy marzeniem było zrobienie płyty, zebranie składu i powrót na scenę. Powstawały dźwięki, a my staraliśmy je sobie zwizualizować. Opisywaliśmy nasze odczucia i wyobrażenia. W ten sposób nakręcaliśmy się coraz bardziej, by móc pójść do przodu. Np piosenka pt. „Wszystko za życie” nie bez powodu ma tytuł pochodzący z filmu w reżyserii Seana Penna. Mając muzykę, często puszczaliśmy sobie różne urywki z filmów, żeby jeszcze bardziej się wkręcić, poczuć klimat. Łatwiej było mi wtedy napisać tekst, ponieważ wiedziałem jakie emocje powinny się w nim znaleźć. Tak samo było ze zdjęciami Pani Anny Musiałówny. Pani Anna jest bardzo znaną artystką fotoreporterką, która przez ponad 40 lat pracowała dla tygodnika Polityka robiąc dla nich fotoreportaże z każdej możliwej dziedziny życia. Pamiętam jak Pani Ania w 2020 promowała swoją książkę pt. „Próba przeczekania wiatru – fotografie ze Spitsbergenu” i z tej okazji pojawiła się w DDTVN. Z przyjemnością obejrzałem wywiad z artystką pochodzącą z mojego rodzinnego Suchedniowa. Pani Musiałówna ma niezwykły dar opowiadania i robi z takim przejęciem, że nie sposób było się oderwać od telewizora. W latach 80-tych Pani Anna wraz z grupą naukowców przebywała na Spitsbergenie. W tym czasie wykonała ponad 1500 fotografii. Część z nich znalazła się w wyżej wspomnianej książce. Bardzo wiele emocji, które towarzyszyły artystce podczas wyprawy pokryło się z tym co aktualnie odczuwałem. W jednej chwili pomyślałem, że tytuł „Próba przeczekania wiatru” to idealny tytuł na główna z piosenek na płycie, a później z Olkiem wpadliśmy na pomysł, że to też idealny tytuł dla naszej nowej płyty. Idąc dalej, zacząłem przeglądać fotografie z wyprawy. Klimat tych zdjęć był idealnym tłem dla naszego powstającego albumu. Jako, że Pani Ania pochodzi z Suchedniowa postanowiłem zadzwonić i zapytać, czy moglibyśmy użyć tego tytułu i czy zgodziłaby się na udostępnienie nam zdjęć na okładkę, ponieważ nie wyobrażamy sobie innej oprawy graficznej dla naszego albumu. Pani Ania zgodziła się na użyczenie tytułu jak i przepięknych analogowych fotografii ze Spitsbergenu. Wszystko zaczęło się spinać w jedną całość. Następnym krokiem była nasza sesja zdjęciowa w której też staraliśmy się zbliżyć do klimatu fotografii ze Spitsbergenu. Co prawda nie wybraliśmy się na norweską wyspę, a do Wielkiej Brytanii i pobliżu klifów Seven Sisters zrobiliśmy sesję zdjęciową. Autorką sesji jest bardzo zdolna młoda fotografka, Agness Trawczyńska, której zawdzięczamy piękne zdjęcia. Fotografie również zostały wykonane aparatem analogowym. Agness miała z tym dużo pracy, ale efekt mówi sam za siebie. Tytuł, fotografie, klimat, emocje, sprzyjający ludzie. To nie mogło się nie udać i nie było już odwrotu… Zresztą od samego początku, od spotkania z Olkiem nie było mowy o jakimkolwiek odwrocie. Jeśli chodzi o inspiracje muzyczne to mamy w planach stworzyć playlistę z utworami, które najbardziej wtedy do nas przemawiały.

🎤 Zagraliście już swoje pierwsze koncerty, promujące nowy album. Jak oceniacie powrót na scenę oraz odbiór waszej muzyki przez publiczność? 

Aleksander: Jesteśmy absolutnie tym zachłyśnięci i chcielibyśmy wracać na scenę już dziś wieczorem. Mamy fantastyczny skład na żywo, z którym wypracowaliśmy niesamowitą energię i autentyczność, która chyba została zauważona przez publiczność. Dotarła do nas masa pozytywnych komentarzy i uśmiechów, za które jesteśmy bardzo wdzięczni. Wiemy że album jest nowy, i nie jest (jeszcze) znany szerszej publiczności, ale mimo to na koncertach były osoby, które śpiewały te piosenki z nami. Zapraszamy na nasze social media, aby podejrzeć jak to wyglądało! 

🎤 Na koniec – najbardziej nurtujące pytanie – czego metaforą jest wiatr, który próbujecie przeczekać?

Łukasz: Nasza płyta jest ogólnie bardzo wietrzna, jak londyński klimat. Poza tym ja pochodzę, ze świętokrzyskiego, więc to też mówi samo za siebie. Wiatr na tym albumie jest metaforą sztormu, burzliwych życiowych zmian i wyborów, które odczuliśmy na własnej skórze. Musieliśmy cierpliwie, przetrwać, przeczekać to wszystko, mając przed sobą cel, którym jest walka o swoje marzenia..

fot. materiały prasowe

Napisz komentarz