Kuba „Qbek” Weigel – wokalista, gitarzysta, tekściarz…; jednym słowem artysta totalny! Na swoim koncie ma współpracę z wieloma muzycznymi formacjami, jak sam jednak podkreśla – Harlem, jest projektem najważniejszym.
Zapraszamy do lektury wywiadu wyłącznie dla Nas! Dowiecie się z niego m. in. jak muzyka wpłynęła na życie Kuby, kto w Harlemie na największa władzę i co robi muzyk, kiedy sezon na koncerty dobiega końca 🙂
Karolina Filarczyk
Kuba „Qbek” Weigel
Jesteś muzykiem z wykształcenia?
Nie. Jestem absolutnym samonieukiem! 🙂
Nagle poczułeś zew. Postanowiłeś zacząć artystyczne życie. Rodzice wspierali cię w twoich wyborach?
Rodzice, a w szczególności mój ojciec, bardzo starali się odwieść mnie od tych planów. Bardzo chciał, żebym został inżynierem i razem z nim prowadził rodzinny biznes. Owszem, przez jakiś czas pracowaliśmy razem, ale kompletnie nie było nam po drodze.
Kiedy wpadłeś na pomysł, że to właśnie muzyka będzie twoim “chlebem powszednim”?
To nie był pomysł. To muzyka zadecydowała za mnie. Nie jest to jednak takie proste. Jednego dnia jest to mój chleb powszedni, drugiego pilnie muszę szukać dodatkowego zajęcia, by na ten chleb zarobić. Jedno jest pewne, muzyka jest moim najważniejszym zajęciem w życiu.
Byłeś między innymi taksówkarzem, to prawda?
Tak. To było jedno z wielu moich zajęć. Na początku mojego “muzykowania” wszystko wyglądało całkiem dobrze. Jednak po kilkunastu latach życia z samej muzyki, okazało się, że długi rosną, moje córki także, a potrzeb jest coraz więcej. Zwłaszcza po sezonie koncertowym konieczne było zdobycie dodatkowych środków. Nawet teraz, w sezonie zimowym z muzyka zamieniam się w elektryka.
Mobilizacja, to zespół, w którym stawiałeś pierwsze kroki?
I tak i nie. Przed Mobilizacją próbowałem w kilku kapelach, wyjeżdżałem też za granicę, gdzie grałem na ulicy i w metrze w Paryżu, Amsterdamie, Berlinie czy Pradze. Jednak to Mobilizacja była moim pierwszym profesjonalnym bandem. Graliśmy razem około 6 lat, w 1995 r wydaliśmy płytę i uczestniczyliśmy w wielu festiwalach. Zebraliśmy na nich dość pokaźną liczbę nagród. Koncertowaliśmy w Polsce i za granicą m.in. w Niemczech czy na Białorusi.
Kuba Wiegel i „Mobilizacja” – zapis koncertu charytatywnego.
Ostatnio na You Tube natknęłam się na filmik, bodaj z 2016 roku, gdzie występujesz w ramach akcji charytatywnej pod szyldem Mobilizacji właśnie. Zespół nadal istnieje?
Akcja pomocy naszemu przyjacielowi, o której mówisz, zmobilizowała nas do spotkania po prawie dwudziestu latach. Zagraliśmy koncert, który narobił niezłego zamieszania. Udało nam się też przy okazji zebrać sporą sumkę. Po pół roku dostaliśmy propozycję zagrania na Dniach Bełchatowa. Rok później pojawiła się taka sama propozycja. Wygląda na to, że mobilizacja Mobilizacji następuje raz w roku 🙂
Skoro tak dobrze wam idzie, nie chcielibyście reaktywować Mobilizacji?
Chyba nikt z nas tak naprawdę nie ma na to czasu – najmniej ja. Każdy z nas robi swoje, co powoduje, że czas wolny jest dobrem deficytowym. Dla mnie w tej chwili Harlem ma znaczenie priorytetowe.
Harlem… Opowiedz nam jak to się stało, że trafiłeś do zespołu?
Po odejściu z zespołu poprzedniego wokalisty Ryśka Wolbacha, Harlem szukał następcy, a jak wiadomo polski “światek” muzyczny jest dość mały i wszyscy albo się znają, albo o sobie przynajmniej wiedzą, więc i mnie jakoś tam namierzyli. Ja znałem się wcześniej przelotnie z Dżaworem, czy to ze względu na granie przed Harlemem na kilku imprezach, czy to ze względu na spotkania na schodach radiowej „Trójki”… Ostatecznie skontaktował nas nasz wspólny znajomy. Spotkaliśmy się, popróbowaliśmy i efekt finalny jest wszystkim znany.
Harlem „Oddychaj” – utwór z ostatniego krążka „Przebudzenie”
Przejąłeś miejsce po legendzie. Ryszard Wolbach jest postacią kultową, która wciąż ma swoich zagorzałych fanów. Nie bałeś się ciągłych porównań i komentarzy?
Może zabrzmi to trochę nieskromnie, ale nie. Oczywiście Rysiek Wolbach, fantastyczny artysta, był współtwórcą Harlemu i jego wizytówką, mam do niego wielki szacunek, ale nie mam zamiaru ani go kopiować, ani imitować. Ja robię swoje! Generalnie nie boję się wyzwań – one mnie motywują. Bycie wokalistą w Harlemie, to nie jest moje pierwsze “zastępstwo” – w Mobilizacji także przyszedłem na czyjeś miejsce. Wtedy fani przekonali się do mnie, więc czemu i tu nie mieliby się przekonać? Szanuję opinie fanów, bez względu na to czy są dla mnie przychylne, czy nie. A swoją drogą, na tyle lat pracy w zespole, o dziwo, słyszałem może kilka komentarzy, które mogłyby mnie zmartwić.
Bycie częścią zespołu – legendy pomaga w karierze, czy wprost przeciwnie?
Każdy kij ma dwa końce. Z jednej strony mam za sobą chłopaków z zespołu, którzy na swoim koncie mają pokaźny dorobek muzyczny – dzięki temu wychodzę na scenę i nie jestem anonimowy. Z drugiej strony mam poprzeczkę postawioną nieziemsko wysoko. W związku z tym nie mogę sobie pozwolić na żadne wpadki i niedociągnięcia.
Jaka jest twoja ulubiona piosenka “starego” Harlemu?
Z różnych względów nie wykonujemy moich ulubionych piosenek na koncertach, nad czym mocno ubolewam, są to: „Biegnę” i “Wierzę w siebie”. A jeśli chodzi o koncertowe utwory, które gramy, to z pewnością są to “5.30” i “Kora”… Uwielbiam też harlemową wersję utworu M. Grechuty „Świat w obłokach”.
Harlem „Piąta Trzydzieści”
Żadna kapela nie mogłaby istnieć bez swoich fanów. Wy macie to szczęście! Wasz fan club “Nienormalni” jest doskonałą, kochającą was machiną. Skąd w ogóle taka nazwa?
Nazwa pochodzi od tytułu piosenki, którą wspólnie zaśpiewali Rysiek Wolbach i Maciek Balcar. Swego czasu kawałek “Nienormalni”, był często granym w rozgłośniach przebojem. No cóż… Nieco pokręcony zespół musi mieć nie mniej pokręconych fanów 🙂
Na kontakt z fanami poświęcacie możliwie jak najwięcej czasu, czy ograniczacie się w relacjach do niezbędnego minimum?
Po każdym koncercie mamy czas dla swoich fanów. Zawsze jest możliwość zdobycia autografu, zrobienia zdjęcia, podpisania płyty. Ponadto można się z nami skontaktować przez Facebooka. Żadne z pytań nie pozostanie bez odpowiedzi.
W 2018 roku obchodzić będziecie swój jubileusz – 25. urodziny. Co planujecie na tę okoliczność?
Na pewno wcześniej pojawi się nowa płyta, którą aktualnie tworzymy. Podobnie jak na każdej innej płycie Harlemu, pojawią się na niej znakomici goście. Niestety nie mogę zdradzić kto to będzie – niech to będzie niespodzianka. Na pewno zorganizujemy także trasę koncertową. O szczegółach będziemy informować was na bieżąco.
Najnowszy singiel grupy Harlem „Popiół i Dym”
Singlem promującym nowe wydawnictwo jest piosenka “Tylko popiół, tylko dym”. Przyznam, że w moim odczuciu jest to chyba najmniej “Harlemowy” z waszych utworów. Skąd ta nagła zmiana klimatu?
Autorem tekstu jest sam Marek Dutkiewicz. To on napisał m.in “Jolka, Jolka pamiętasz”, “Aleja Gwiazd”, czy “Windą do nieba”. Mistrz w swojej dziedzinie postanowił i dla nas napisać piosenkę. Nasza chwilowa zmiana stylu jest ukłonem w stronę pana Marka i jego dotychczasowej twórczości. Sam utwór na rynek został wprowadzony niedawno, dość nieszczęśliwie, bo podczas wakacji, dlatego myślę, że trochę jeszcze potrwa zanim dotrze do szerokiej publiczności. Nie mniej, gramy już ją na koncertach i mamy sygnały, że się podoba. Swingowy motyw łatwo wpada w ucho i zapada w pamięć odbiorcom.
Dla uspokojenia dodam, że nasza najnowsza płyta, będzie bardzo różnorodna. Myślę, że “Popiół…” nie będzie jedynym zwrotem akcji. Komponowaliśmy ją dla siebie, a nie pod wytwórnie i rozgłośnie. Mamy nadzieję, że przypadnie do gustu naszym fanom.
Podczas procesu tworzenia nowego materiału każdy z was ma wpływ na efekt końcowy?
Na czele naszej grupy stoi oczywiście Krzysiek Jaworski, “Dżawor” i to do niego należy ostatnie słowo. Jednak jak sama nazwa wskazuje, nad materiałem pracujemy zespołowo. Dżawor przynosi pomysł na piosenkę i linie melodyczne, a my po kolei dorzucamy swoje elementy.
Harlem, to nie jest jedyny projekt, którym się zajmujesz. W zanadrzu jest jeszcze twój autorski zespół “Qbek” i coverband “Bandaż Elastyczny”. Ten pierwszy póki co jest dopiero na początku swojej drogi. Dlaczego?
Każdy projekt, który robiony jest przez artystę od podstaw, wymaga ogromnego nakładu czasu i pracy. Z uwagi na to, że Harlem tak dobrze prosperuje, nie mam na niego po prostu czasu.
Wśród łódzkiej publiczności sporą popularnością cieszy się twój drugi projekt. Opowiedz nam o tym przedsięwzięciu.
Bandaż…, to specyficzny twór. Założyłem go z Chypisem z Normalsów. Dobraliśmy sobie do towarzystwa podobnych sobie “wariatów” i robimy swoje. Wspólne sety traktujemy jak totalne oderwanie od tego, co robimy na co dzień. Gramy to, co uwielbiamy – coś na pograniczu bluesa, country i rocka. Sięgamy też po sprawdzone polskie szlagiery m.in. Dżemu. Najśmieszniejsze w tym wszystkim jest to, że przez ostatnich piętnaście lat mieliśmy może trzy próby…
Zobacz także:
[FOTORELACJA] Bandaż Elastyczny z koncertem w klubie New York
Jaką muzykę grasz już wiemy, a jakiej słuchasz prywatnie, będąc w domu, czy na urlopie?
Słucham bardzo różnorodnej muzyki. Oczywiście rock, czy blues także, ale poza tym swego czasu – oczywiście kiedy miałem czas, dużo słuchałem muzyki klasycznej i jazzu. Mam pokaźną kolekcję płyt winylowych, które w końcu muszę kiedyś odkurzyć.
Gdzie ci się gra najlepiej? Wolisz imprezy zamknięte, czy może bardziej lubisz stać przed tysięczną publiką?
Ja uwielbiam grać! Muzyka jest moim życiowym motorem i nie ma znaczenia tak naprawdę, czy gram w klubie, czy na ogromnej scenie. Każde miejsce ma swoją specyfikę – na dużych koncertach trudniej nawiązać bezpośredni kontakt z publiką, w klubie mamy siebie na wyciągnięcie ręki. Ważne, że mogę robić to, co kocham – reszta nie ma znaczenia.
Wspomniałeś o dużych scenach… czym jest Cover Fest?
Jest to cykliczna impreza organizowana na Śląsku w której regularnie biorę udział. Polega to głównie na tym, że popularni muzycy kapel metalowych i rockowych spotykają się raz do roku i mogą wspólnie wykonać ulubione utwory swoich idoli tj. AC/DC, Judas Priest, czy Deep Purple. Świetne jest to, że mogę grać i śpiewać u boku muzyków z KATa, TSA, czy Vadera!
By móc śpiewać tak mocne kawałki, trzeba odpowiednio dbać o głos. Jaki jest twój sposób? Słyszałam, że paczka “fajek” i setka “czystej”, to doskonały sposób na utrzymanie witalności strun głosowych 🙂
Papierosów nie palę, marihuany też nie, bo źle działa na głos i mam po niej chrypę 🙂 A wypić? Nie zaszkodzi. Tom Waits powiedział kiedyś, że zanim wejdzie do studia, żeby nagrać płytę, musi najpierw przetarzać się kilka nocy po różnych spelunach, by głos zabrzmiał tak, jak trzeba 🙂 A tak poważnie… Na scenie zarówno gram na gitarze, jak i śpiewam. Kilka lat temu, przez wypadek, byłem wykluczony z grania. Wtedy też skupiłem się na moim głosie – zapisałem się nawet na kilka lekcji u profesjonalisty. Wiedza, którą mi przekazał w kwestiach technicznych jest dla mnie bezcenna. Nauczyłem się na przykład tak śpiewać, by móc zagrać kilka koncertów pod rząd bez większego wysiłku. Wcześniej, nie ukrywam, miałem z tym problem. Obiecuję sobie, że jeszcze wezmę kilka lekcji…
Co z twoją ręką? Mam nadzieję, że wszystko dobrze, skoro już możesz grać.
Jakiś czas temu miałem poparzoną rękę. Przez to nie mogłem grać. Na szczęście w miarę upływu czasu i dzięki rehabilitacji wszystko wróciło do normy. Teraz już ogarniam zarówno gitarę elektryczną, jak i akustyczną. Nie jest to aż tak ważne – przede wszystkim jestem wokalistą!
Ważne, że wszystko już jest dobrze. Zmieńmy temat. Od pewnego czasu wśród polskim muzyków panuje moda na koncerty akustyczne, symfoniczne i inne w podobnej tonacji Jedni popierają, inni, w tym także ja, mają wątpliwości. Jak ty odnosisz się do sprawy??
Żeby móc wyrobić sobie zdanie, trzeba na początek wiedzieć dlaczego zespoły się za to biorą. Otóż kapele, które grają mocnego rocka, w sezonie zimowym nie mają gdzie grać. Małe kluby nie są w stanie ich przyjąć, głównie ze względów technicznych. Poza tym granie tak głośnej muzyki w małym lokalu jest jedynie utrapieniem dla słuchacza.
Jeśli chodzi o ideę przedsięwzięcia, ja jestem jej ogromnym zwolennikiem! Oczywiście pod warunkiem, że kawałki do wersji akustycznej będą miały zrobione nowe aranże, bo przecież nie wystarczy wziąć do ręki gitary akustycznej, by załatwić sprawę. Mało tego. Uważam, że nie każde piosenki da się i powinno się przerabiać na wersją akustyczną z różnych względów.
Harlem ma także w planach grać “bez prądu”?
Póki co, nie. Owszem, gdzieś tam pojawiały się pomysły, by jeden koncert czy dwa zagrać bardziej delikatnie, spokojniej, ale temat przycichł. Sądzę, że “Dżawor’ nie byłby w stanie rozstać się ze swoimi wzmacniaczami na tak długo 🙂
Gdzie teraz będzie można was posłuchać?
Kilka dni temu wróciliśmy z naszych kochanych Mazur, daliśmy tam kilka koncertów. Teraz póki co krótkie wakacje. 26 sierpnia natomiast zagramy w Nowym Sączu.
Hymn akcji promocyjnej „Mazury cud natury”
Zespół z Mazurami trzyma się bardzo blisko.
Owszem. Stamtąd pochodzą muzycy zespołu. Ponadto Harlem mocno angażuje się w życie tamtej społeczności. Braliśmy udział w promocji Mazur podczas plebiscytu na “Nowe 7 cudów świata przyrody”, gdzie region także dzięki naszej pracy, zakwalifikował się do ścisłej czołówki.
Powstała na tę okazję specjalna piosenka…
Tak. We współpracy m.in. z Łozem, Ryśkiem Rynkowskim i Januszem Panasewiczem nagraliśmy piosenkę, która stała się hymnem całego przedsięwzięcia. W 2014 roku wraz z Grzesiem Markowskim nagraliśmy także piosenkę na Warmia Mazury Senior Games. Coś mi się zdaję, że na tym nie poprzestaniemy… 🙂
Bardzo dziękuję za rozmowę!
Zajrzyj po więcej!
Harlem – Facebook
„Nienormalni” FC zespołu Harlem – Facebook
Bandaż Elastyczny – Facebook