„Właściwie cały rok przepracowałem tylko po to, żeby… czekać” – WaluśKraksaKryzys u Muzykoholików

WaluśKraksaKryzys wydał singiel z gościnnym udziałem Króla. Jest to zapowiedź jego albumu o tytule „ATAK„.

Zapraszamy do lektury naszej rozmowy z WaluśKraksaKryzys. Porozmawialiśmy nie tylko o singlu, ale również o przyszłości i… wyróżnieniach.


Jagoda Dobrzyńska

WaluśKraksaKryzys

Czy wiesz już dlaczego nagrałeś płytę „ATAK„, czy wciąż czekasz na to, aby na przykład Kuba Wojewódzki Tobie uzmysłowił? (śmiech)

Czekam każdego dnia, klepiąc paciorki w intencji uzmysłowienia. (śmiech) Myślę, że odpowiedź na to pytanie będzie łatwiej uzyskać po premierze płyty. Na płycie opisuję sytuacje dla mnie ciężkie, traumatyczne wręcz. Tytułowy utwór, czyli „ATAK” jest o samotności, głodzie, bezdomności, alkoholu i narkotykach. Chcę od tego uciec, bądź spróbować się ogarnąć. Nazwanie tego co cię gryzie po imieniu to już duży krok ku normalności. Poza tym wszystko co się dzieje teraz wokół „ATAKU” to dla mnie przygoda życia i miła odmiana do nudy, która do tej pory dość mocno zakorzeniła się w mojej codzienności.

Usłyszymy aż dwanaście utworów, ale tylko jeden z nich jest w duecie. Dlaczego nie zdecydowałeś się na więcej gości?

W założeniu liczba gości wynosiła równe zero, ale poznałem Błażeja Króla, który chyba już po pierwszym spotkaniu zaproponował wspólny numer. Zgodziłem się, bo poza Błażejem i Marią Peszek nie mam specjalnych, brzydko pisząc, „zachcianek” muzycznych. Oczywiście lubię i szanuję wielu artystów, ale dla mnie te dwa nazwiska były, są i będą najbliżej mego serca. Poza tym, Błażej już teraz ma przeogromny wkład w polską kulturę i dla mnie to jest „aż” jeden gość na płycie. Nie „tylko”.

Właśnie, co do Króla. Utwór „Tuż przed północą” powstał z nim i, w sumie, to wybór singla dokonało samo życie – ale czy możesz opowiedzieć o szczegółach? Jak doszło do tego, przełomowego już, występu na Męskim Graniu 2020?

Zadzwonił telefon. Odebrałem telefon. Przyszła umowa. Podpisałem umowę. Zero w tym romantyzmu. (śmiech) Sam występ to pomysł Błażeja. Ja długo się nie zastanawiałem. Pomijając fakt, że to dla mnie duża promocja i wyróżnienie, to bardzo chciałem zobaczyć jak to wszystko wygląda od kuchni. Już na miejscu poznałem wiele świetnych osób, wielu swoich idoli i spędziłem tam super czas, a pozytywy tej akcji odczuwam do dziś.

O czym jest kawałek „Tuż przed północą„?

O chorobie i spotkaniu z moim kolegą Wieśkiem vel Barry, który nie żyje.

Rozumiem. A jak wyglądała praca na planie teledysku do singla? Czy były jakieś utrudnienia spowodowane pandemią koronawirusa?

Na takim poziomie pracowałem pierwszy raz. Miałem sporo obaw, bo nie wiedziałem czy pomysły, które proponuję, będą w porządku. Okazało się, że wszystko się zgadza, więc już tylko pandemia nas ograniczała… Niestety, w pewnym momencie na plan zdjęciowy wkroczyła policja, ale nie będę zdradzał więcej, bo udało się to wszystko nagrać i wykorzystać kolejnych klipach. 

Tuż przed północą” to singiel wydany jeszcze w roku 2020. Skąd taka decyzja? Nie chciałeś zaczekać, na przykład, na styczeń?

Premierę singla przekładaliśmy od października. Nie mieliśmy pewności czy wystartowanie w styczniu miało większy sens od premiery w ubiegłym roku. Myślę, że premiera 30 grudnia 2020 r. była fajnym zabiegiem. Okres czekania na odpowiedni moment z premierą był dla mnie bardzo ciężki. Właściwie cały rok przepracowałem tylko po to, żeby… czekać. I czekałem w bardzo niegrzeczny sposób. Na szczęście mam to już za sobą.

Kiedy poznamy drugi utwór promocyjny albumu „ATAK„?

Prędzej niż później. Nie mogę na dziś zdradzić więcej.

Podobno podpisanie kontraktu z Mystic Production ma swoją wesołą historię. Podzielisz się nią?

Jeśli ta historia ma coś komuś pokazać, to chyba tylko to jakim miękiszonem jestem. Pochodzę z miasteczka, w który Mystic ma siedzibę. Bardzo małego miasteczka, gdzie wszyscy się znają. To, że dziś jestem pod skrzydłami wytwórni, to praca Artura Rawicza, który nie miał o moim pochodzeniu zielonego pojęcia. Chociaż czasem się zastanawiam czy to nie jest coś w stylu Trumanshow.

Stałeś się laureatem 50. edycji festiwalu FAMA w Świnoujściu i zająłeś pierwsze miejsce w Jarocinie. Cieszysz się z tych wyróżnień?

Bardzo! Na Famie było specyficznie, bo graliśmy covery. Ciekawe doświadczenie i odpoczynek od własnej twórczości. Szczerze muszę przyznać, że zanim pojawiłem się na Famie, to średnio wiedziałem, że… FAMA istnieje. Natomiast ja ogólnie od roku właściwie poznaję świat na nowo. Z kolei, jeśli chodzi o Jarocin, to doskonale wiedziałem gdzie jadę i po co. To festiwal z potężną historią. Bardzo chciałem się tam pokazać, żeby poznać i poczuć ten klimat.

Napisz komentarz