TRT, czyli mocna nuta z centralnej Polski wraca do akcji! Odświeżony skład, nowe brzmienie i wizja na własne granie zapowiada całkiem niezłą płytę!
Już jesienią TRT da swoim słuchaczom powód do radości – zespół wydaje album, na który kazali czekać na prawdę długo.
Zapraszam do lektury wywiadu z Arturem, perkusistą, który z zespołem jest od samego początku. Dowiecie się z niego m.in. jak wyglądał proces twórczy, czym jest Bloodstock Festival i kiedy usłyszymy Ich na koncertach.
Karolina Filarczyk
TRT – Artur Woźniak
Od naszej ostatniej rozmowy minęło już trochę czasu. Zdążyliście mocno „narozrabiać” od tego czasu. Za chwilę nowy singiel, debiutancki album. Same nowości! Zacznijmy jednak od samego początku… Zespół TRT, to już nie ta sama grupa, z którą rozmawiałam dwa lata temu. Z ówczesnego składu zostałeś tylko Ty. Jak to się stało?
Tak, to prawda. Jak to zwykle bywa, w wyniku m.in. nieporozumień między poszczególnymi członkami zespołu, stopniowo zmieniał się skład. Był to okres jednocześnie przełomowy, ponieważ zespół zagrał wiele dobrych koncertów, a z drugiej strony można było odczuć, że atmosfera zagęszcza się z każdym krokiem 😉 W kryzysowym momencie stwierdziliśmy jednak, że próbujemy dalej.
Zmiany nie oszczędziły również wokalisty. Darek – Wasz nowy głos, brzmi inaczej, niż Szymon, z którym zaczynaliście przygodę z TRT. Nowe piosenki będą bardzo się różniły od tych, które robiliście jeszcze parę lat temu?
Debiutancki materiał znacząco różni się od tego, co można było usłyszeć np. na singlu „Jeden” – głównie jeśli chodzi o kompozycje i sposób pisania utworów. Płyta jest przede wszystkim w języku angielskim, więc to też jest duża zmiana.
Jesteście na finiszu przygotowywań materiału do pierwszego albumu. Jak się sprawy mają na dzień dzisiejszy?
Materiał skończyliśmy miksować dosłownie kilka dni temu. Z efektów jesteśmy bardzo zadowoleni. Myślę że brzmienie, które osiągnęliśmy jest naprawdę na wysokim poziomie. Potwierdzają to również osoby, którym dane było posłuchać materiału przedpremierowo. 🙂 Teraz skupiamy się na zaprojektowaniu grafik i okładki.
Kiedy Wasi słuchacze będą mogli spodziewać się efektu finalnego?
Przewidywany termin premiery to wrzesień 2019. Do tego czasu, chcemy zaprezentować 3 single. W planach oczywiście jest klip promujący.
Skupicie się na promocji w Internecie, czy będzie można także kupić staromodną płytę CD?
Płyta ukaże się zarówno, w wersji cyfrowej jak i na krążku CD. Co do „staromodnych” 😉 nośników, może pomyślimy również nad winylem? Kto wie?!
Jak rozkładał się podział obowiązków podczas tworzenia krążka? Każdy z Was miał swoje poletko do zagospodarowania, czy wszystko robiliście wspólnie?
Sporo materiału powstało wspólnie na próbach, aczkolwiek jest kilka numerów, które zostały zaaranżowane, od początku do końca w domu przez chłopaków.
Stare utwory też znajdą się na Waszej płycie?
Będzie to całkowicie nowy materiał – tekstowo jak i muzycznie!
Póki co, utworem promującym Waszą współpracę, jest „Battlefield”. Dacie jeszcze inną próbkę swojego grania przed premierą płyty?
Oczywiście. Tak jak wspomniałem wcześniej, na pewno ukażą się single. Jesteśmy w trakcie wybierania pierwszego utworu. Materiał jest dosyć zróżnicowany, więc tym większe wyzwanie dla nas.
Staracie się o zakwalifikowanie do polskiej edycji Bloodstock Festival. Co to za impreza?
Bloodstock to jeden z najpopularniejszych festiwali metalowych. Na razie czekamy na ogłoszenie zespołów, które wezmą udział w półfinałach. Trzymajcie kciuki za nas!
Będzie szansa jeszcze w tym roku usłyszeć Was na koncertach?
Zdecydowanie. Scena to żywioł dla takiego zespołu jak nasz. Niestety tuż przed wejściem do studia, straciliśmy dotychczasową salę prób, co poważnie odbiło się na naszej formie. W tym czasie mocno również skupialiśmy się na pracy w studio. Teraz kiedy sytuacja się ustabilizowała i rozpoczęliśmy intensywne próby, na pewno jak najszybciej wskoczymy na sceniczne deski!
Zobacz więcej:
