Dwadzieścia lat na polskim rynku muzycznym, to nie lada wyczyn! Tomasz Pauszek, mistrz muzyki elektronicznej, obchodzi właśnie swój jubileusz pracy artystycznej.
Jesteście ciekawi jak tworzy się w Bydgoszczy? Kiedy przychodzi taki moment, kiedy artysta łączy swoje życie wyłącznie ze swoją muzą? Jakie jest TOP 5 artysty wśród ponad 30 płyt, które nagrał? Zapraszam do lektury wywiadu z Tomaszem Pauszkiem.
Polecam!
Karolina Filarczyk
Tomasz Pauszek
Bydgoszcz, to dobre miejsce dla muzyka, który tworzy taką muzykę jak Ty?
Tak. Jest to bardzo inspirujące dla mnie miasto, z silnymi korzeniami muzycznymi, związanymi głównie z muzyką klasyczną: Akademią Muzyczną, jej wychowankami, Filharmonią Pomorską czy Operą Nova. Mnie muzyka poważna fascynuje i to z niej moim zdaniem, wyrasta cała europejska klasyczna muzyka elektroniczna. Poza tym, Bydgoszcz to piękne miasto, z cudownymi, klasycystycznymi kamienicami i zielonymi zakątkami, parkami, skwerami i otaczającymi lasami.
20 lat minęło jak jeden dzień 🙂 Masz poczucie, że już tyle czasu minęło, odkąd zacząłeś podążać tą drogą?
Kompletnie nie mam takiego poczucia. Cały czas czuję się jak debiutant. Tym bardziej, że dopiero dwa lata temu zdecydowałem się na publikowanie muzyki pod swoim nazwiskiem. Przez wszystkie te eksperymenty, począwszy od ODYSSEY, przez WAXFOOD, RND aż po dzisiejszego TOMASZA PAUSZKA, powodują, że robię ciągle coś nowego, eksperymentuję i poszukuję. To powoduje, że nie odczuwam tych lat i sam jestem zdziwiony jak szybko ten czas płynie.
https://youtu.be/IBLloVC9EMM
Pamiętasz, w jakich okolicznościach przyrody podjąłeś decyzję, że to właśnie muzyka będzie panią twojego serca?
To na pewno było w dzieciństwie. Gdy podkradałem bratu kasetę z nagraniami Jean-Michela Jarre`a czy z kuzynem słuchaliśmy Ucieczki z Tropiku, Marka Bilińskiego. Wtedy zaczęła kiełkować myśl: Ja też tak chcę. Podobały mi się emocje wynikające z melodii i harmonii. Właśnie nie słowa, a same dźwięki. To był ten moment.
Swoim nazwiskiem syngujesz ponad trzydzieści płyt długogrających. Pamiętasz tytuły chociaż połowy z nich? 🙂
Tak, oczywiście, ze pamiętam, bo sam je nadawałem. 20 z tych płyt to szalony projekt internetowy pt. B-SIDES, dokumentujący moje nagrania poboczne, odrzuty z sesji, czy remiksy. Ale tak, pamiętam je.
Gdybym Cię poprosiła o to, żebyś ułożył swoje TOP 5 swoich płyt, to które by to były i dlaczego?
Skupię się tylko na albumach studyjnych. Więc pominę obecny album koncertowy, który jest brzmieniowo rewelacyjny, ale zawiera elementy z wszystkich niżej wymienionych płyt. Zacznę więc od nr 5 aż do 1. miejsca:
5. Syntharsis
4. Music For Subway
3. Panta Rhei
2. B-SIDES: Cinematica
1. LO-FI LO-VE
9 listopada miała miejsce premiera twojej najnowszej płyty „20 YEARS LIVE”. Podsumowanie dotychczasowych projektów, czy bardziej prezent dla twoich fanów?
Płyta publicznie została zaprezentowana 9 listopada, na targach Audio Video Show, ale premierę miała lekko wcześniej, tylko trzymaliśmy to w sekrecie ?. Album ten to swoiste zwieńczenie całego 20 lecia twórczości, podsumowanie i retrospekcja. Starałem się tak dobrać materiał na trasie koncertowej i później, wybierając utwory na płytę, by znalazło się na niej przynajmniej po jednym utworze z każdego dotychczasowego albumu studyjnego. I myślę, ze to się udało. Zostałem tez zaszczycony na scenie przez wielu znakomitych gości, m.in. Józefa Skrzeka, Władysława Komendarka, Janusza Grzywacza, Wojciecha Konikiewicza, Przemyslawa Rudzia, Krzysztofa Dudę, Krzysztowa Horna czy Konrada Kucza. Wspomógł mnie też Kwartet Smyczkowy oraz Chór Akademicki Uniwersytetu Kazimierza Wielkiego w Bydgoszczy. Każdy z nich oddał część siebie w danym utworze, przez co nabrały one jeszcze większej wartości i kolorytu. To cudowne.
Płyta, to nagranie z jednego z koncertów. Występ, który ma być uwieczniony na DVD, czy na płycie, okupiony jest większym stresem, niż zwykły koncert?
20 Years Live to nagranie ze wszystkich 5 koncertów z trasy koncertowej. Wybrałem najlepsze wykonania danego koncertu, najlepsze ścieżki i partie. Potem w studiu poskładałem te nagrania z koncertów i wyszedł naprawdę przepyszny jubileuszowy muzyczny tort. Więc to taka płyta składankowo-koncertowa.
Koncert rejestrowany, zawsze jest obarczony większym stresem i nerwami, bo poza kontrolą czy wszystko wyjdzie idealnie na scenie, jest jeszcze myśl, czy nagrania będą dobrej jakości i czy nie będzie żadnych usterek technicznych czy pomyłek. Więc tak…. Jest to wyzwanie. Ale z moją bardzo dobrą ekipą techniczną i zespołem ludzi, którzy ciężko pracowali nad tym projektem, daliśmy radę.
A skoro o koncertach mowa… co najbardziej szalonego spotkało cię w trakcie koncertów, które grałeś do tej pory. Mam tu na myśli na przykład, poród podczas koncertu, awaria prądu, a może pomyliłeś termin i na show przyjechałeś o dzień wcześniej 🙂
Porodów nie zarejestrowałem ? W sumie wielkich szalonych rzeczy nie było. Ale oczywiście były różne ciekawe sytuacje. Władek Komendarek tak szalał na scenie ze swoim Nord Leadem, że prawie mu spadł. W ostatnim momencie Władysław chwycił syntezator i go przytrzymał. Obyło się więc bez upadku. W innym miejscu znów podczas partii kwartetu smyczkowego, jednej ze skrzypaczek odpadł poluzowany mikrofon. To takie małe wpadki, choć w późniejszej obróbce nagrań, trzeba było trochę się namęczyć. Ale obecnie wspominam je z uśmiechem.
Mam nadzieję, że nie zamierzasz odejść na emeryturę i szykujesz coś ekstra dla swoich słuchaczy.
Na emeryturę się nie wybieram na pewno. Jeszcze dużo przede mną. Teraz chwilę odpocznę i zabieram się za kolejny album. Planujemy z Przemysławem Rudziem drugą część Panta Rhei, w połowie 2020 roku. Więc coś się będzie działo!
Dwadzieścia lat w zawodzie strzeliło jak z bicza. Czego możemy ci życzyć na kolejne pięćdziesiąt? 🙂
Wytrwałości, zdrowia i weny, żeby nadal moja muzyka mogła cieszyć emocjami słuchaczy ?
Zobacz więcej: