Zespół Dollz (dawniej Dolls Insane) powstał w 2011 roku. Punktem wyjścia był moment, gdy wokalistka Paulina Kut, wystąpiła solo w talent show TVN – X Factor. Później poszło w miarę gładko.
Zapraszam do zapoznania się z moim najnowszym wywiadem. Tym razem na „kozetce” Paulina Kut – wokalistka zespołu dollZ. Z rozmowy dowiecie się między innymi jak zaczęła się Jej przygoda z muzyką, jak to jest grać w jednym teledysku z… NERGALEM (!!), jakie niespodzianki zespół szykuje dla swoich fanów w najbliższym czasie.
Karolina Filarczyk
Paulina Kut
Pamiętasz, kiedy przyszła ta myśl, że muzyka, to jest to, co chcesz robić?
Zawsze była ta myśl. Ale długo mi zajęło jej urzeczywistnianie. Czasami nie wiemy co chcemy robić albo wiemy, ale się tego boimy. Ale lepiej późno niż wcale. Teraz wiem, że to był jedyny słuszny krok. Nie jestem profesjonalistką, ale staram się oddawać na scenie jak najwięcej emocji i to jest dla mnie w śpiewaniu najważniejsze – wtedy osiągam inny stan umysłu. Jeden z fanów pod teledyskiem Nibyland doskonale chyba określił ten stan. Pozwolę sobie zacytować: “Jak usłyszałem i zobaczyłem wokalistkę w Opolu, to zakochałem się w tym pokracznym, chorym stylu i pustym lalkowym wyrazie twarzy.” Urzekł nas tym komentarzem i mamy zamiar w nagrodę wysłać mu płytę.
Jesteś wokalistką z wykształcenia, czy z zamiłowania?
To lubię robić, nigdy nie uczyłam się śpiewać profesjonalnie, pomijając parę lekcji u Janusza Piątka, który mam nadzieje, ze gdzieś istnieje, chociaż już nie na ziemi… Myślę, że ten zawód powinno się uprawiać raczej z pasji i takich też wokalistów lubię najbardziej – niedoskonałych. Ci perfekcyjni są trudni do odróżnienia.
Masz za sobą występy w różnych talent show. Na początku próbowałaś sił solo, a
potem z zespołem. Niestety w żadnym bez wymiernych sukcesów, ale czy oby na
pewno? Z perspektywy czasu, jak oceniasz tamte decyzje? Warto było?
Nie patrzę na to w kategoriach czy warto, robię to co lubię, śpiewam, robię nowe kawałki i dobrze się przy tym bawię, a że przy okazji na naszej drodze pojawiła się szansa pokazać nas szerzej, to czemu nie. Jak traktujesz muzykę na poważnie i jak biznes, to zapomnij o sukcesie. Z celu musisz zrobić zabawę, wtedy go osiągniesz, kiedyś na pewno 🙂
Słuchając wywiadów z tobą, wnioskuję, że mocna z Ciebie osobowość. Wiesz czego chcesz i jak dalej ma wyglądać Twoja kariera. Jak pracuje Ci się zatem w zespole?
Nie jestem łatwa, powiedziałabym że nawet dość nerwowa. Najczęściej musi być po mojemu, z trudem chodzę na kompromisy. Ale chłopaki nie narzekają :). Trzeba się nauczyć z sobą żyć. Tak naprawdę każdy jest osobowością i dopasowanie tej układanki ludzkiej, to główny czynnik sukcesu zespołu.
Jak powstało dollZ?
Maciek poznał Paulinę, zaczęli się spotykać, Maciek grał na gitarze, Paulina próbowała śpiewać. Potem znaleźli człowieka z basem i perkusją i razem grali. Energia tego zespołu to wypadkowa różnych przygód, tarc, przypadków, kłótni i przyjaźni. Mam nadzieję, że skład, który teraz mamy długo sie utrzyma. Chyba znaleźliśmy wreszcie idealne połączenie ludzkich charakterów.
Nergal. Udało się Wam zaprosić Adama Darskiego na plan jednego z Waszych teledysków. Jak zdołaliście tego dokonać? Jak układała się Wam współpraca podczas kręcenia klipu?
Dotarliśmy do niego przez znajomego i o dziwo zgodził się od razu co wprowadziło nas w osłupienie. Powiedział, że po prostu spodobała mu się piosenka „Tory”. Na planie i w kontakcie był zupełnie normalnym gościem. Wykonał robotę bardzo profesjonalnie, bez zająknięcia. A już zupełnie nas zaskoczył tym, że pojawił się również we własnej osobie na występie w Must Be The Music. Na widowni był zakapturzony, ale i tak dojrzał go jakiś „Pudelek” i opublikował zdjęcie w Internecie.
Rozpytując o dollZ wśród moich znajomych, widzę pewną prawidłowość. Niemal
wszyscy kojarzą waszą twórczość z czołówką programu „Złomowisko PL”. To dobrze, czy raczej staracie się walczyć z tą „łatką” w waszej karierze?
Łatka? To nie Moda na Sukces, ani Dynastia, więc aż tak to chyba do nas nie przylgnęło – chociaż… kto wie? Tak naprawdę chyba pół Polski kojarzy ten utwór, ale niestety mało kto wie ze my jesteśmy jego wykonawcą. Dobrze by było to zmienić, chociaż my nie wiemy za bardzo jak :). W serialu jesteśmy wymienieni przez dwie sekundy na końcu odcinków w napisach, a niewielu je chyba czyta 🙂
Psychedelic Rock – tak nazywacie swoją muzykę. A czym ona jest naprawdę? Jakie gatunki mieszać, by uzyskać tak fenomenalny efekt?
Nie mieszamy. Robimy dokładnie tak jak czujemy, co nam w danym momencie siedzi w głowach. Wiemy, że nasza muza ma trochę dziwny klimat, ale to wynika z naszych pokręconych osobowości.
Które z zespołów polskich i zagranicznych odcisnęły na Waszej twórczości największe piętno?
Słuchaliśmy różnych rzeczy w przeszłości i być może jest tam coś z Alice in Chains, trochę przestrzeni z Cocteau Twins, trochę z Radiohead, może trochę niedbalstwa z Hole?
Do listy Waszych sukcesów bez wątpienia można zaliczyć występ na opolskich „Debiutach”. Wygrać w prawdzie się nie udało, ale nie wierzę, że nie zostaliście zauważeni przez szersze grono odbiorców. Pochwal się, jakie korzyści przyniósł Tobie i zespołowi, ten występ?
Wymiernych korzyści raczej nie odczuliśmy, ale było to przeżycie fantastyczne. Każdy taki koncert, to też doświadczenie z obyciem na dużej scenie. Mieliśmy chwilową falę zainteresowania, ale raczej szybko minęła. Jednak zdążyliśmy na tej fali zagrać na festiwalu w Przywidzu, na który zaprosił nas organizator – Wojtek Korzeniewski. Nie spodziewaliśmy się, że Przywidzki festiwal będzie wydarzeniem tak dużym. Byliśmy na plakatach razem z Wandą i Bandą, czy Magdą Ostrowską, które są dla nas postaciami legendarnymi. Wracając do Opola – to bardzo potrzebne, profesjonalne doświadczenie, trochę znajomości i dobry klimat festiwalu, który ciągle ma duszę.
Co by nie mówić, od ubiegłorocznego zamieszania wokół całego Festiwalu Piosenki Polskiej, cała impreza straciła mocno na swojej renomie. Jak sądzisz, Festiwal wróci do czasów świetności?
Tu wypowiem się krótko – sądzimy, że wróci, już wraca. Świadczy o tym na przykład dobór artystów na scenie alternatywnej.
Praca nad nowym materiałem idzie pełną parą. Jaka będzie nowa płyta? Będzie utrzymam w klimatach z debiutanckiego krążka, czy szykujecie jakąś niespodziankę dla fanów?
Współpracujemy teraz ze Szwedzkim producentem i przyjęliśmy inną strategię. Produkujemy z nim single, które etapami wypuszczamy w eter, a raczej już teraz w cyberprzestrzeń. Nie chcemy czekać kolejnego roku na krążek. Jednak jeśli uzbiera się materiał, album w końcu wydamy.
Wasze Social Media podają, że niebawem ukaże się nowy singiel. Uchyl rąbka tajemnicy, co to będzie za piosenka i jak będzie wyglądał teledysk. Przyznam, że zdjęcia wyglądają bardzo tajemniczo.
To będzie piosenka o miłości :). Akcja rozgrywa się nad rzeką, teledysk w całości będzie czarno-biały, bo czerń i biel jest inna niż rzeczywistość. Klip jest prosty ale wydaje nam się, że intrygujący i ciekawy. Już wkrótce się przekonacie.
Kiedy klip będzie gotowy dla widzów?
Myślę, że na początku października, ale żeby być na bieżąco, śledźcie nasz profil dollZ.
Praca nad nowym albumem nie przeszkadza Wam w koncertowaniu. Jak godzicie
jedno z drugim?
Nie przeszkadza zupełnie. To są dwa zupełnie różne tory, w innym rozmieszczeniu czasowym. Koncertów nie ma wiele, co też ułatwia pracę w studiu (śmiech). Jednak postanawiamy to zmienić i grać jak najwięcej, bo to jest to, co najlepsze w przygodzie z muzyką. Zapraszamy na koncerty dollZ!