Shandy & Eva, to polsko – amerykański duet, który swoją muzyką zaprowadzi Was na prawdziwe oceany spokoju.
Od przyjaźni do wspólnej drogi artystycznej,czy raczej na odwrót? Tego dowiedzie się z naszego wywiadu. Tym czasem, dziewczyny czekają na premierę swojej debiutanckiej płyty, która ma ma się ukazać już 11 sierpnia.
W jakim stylu będzie to krążek? Jak wyglądały początki duetu Shandy & Eva? Dlaczego, to właśnie „Czasem” dostąpiło zaszczytu bycia piosenką promującą? O tym i wiele jeszcze innych ciekawostek znajdziecie w mojej rozmowie z dziewczynami.
Zapraszam!
Karolina Filarczyk
Shandy & Eva
Polska i Ameryka zawsze pałały do siebie wyjątkowym uczuciem. Stąd tak bardzo nie chcemy wiz 🙂 Opowiedzcie nam, jak Wasze drogi się przecięły. Jak się poznałyście?
Obydwie zaczęłyśmy studia wokalne w Los Angeles College of Music w tym samym czasie, obydwie przyjechałyśmy z dalekich miejsc, Curaçao i Warszawa… więc miałyśmy o czym rozmawiać!
Co spowodowało, że postanowiłyście pracować razem?
Pierwszy koncert w Los Angeles zagrałyśmy razem z jeszcze jednym kolegą, gitarzystą. Potem pojawiły się kolejne możliwości koncertowe, występowałyśmy w różnych składach na uczelni i poza nią, ale zawsze nasz duet był bazą, zaczęłyśmy grać koncerty w duecie, w małych kawiarenkach, a potem wspólnie pracować nad materiałem autorskim i tak już zostało!
Wasza muzyka jest lekka, zwiewna, bardzo klimatyczna. Komu dedykowana jest Wasza twórczość?
Wszystkim, którzy potrzebują posłuchać właśnie utworów w takim klimacie! Nasz naruszyciel od “piosenko-pisarstwa” czyli “songwriting” po angielsku, powiedział kiedyś, że wbrew pozorom bardzo ciężko jest napisać piosenkę w tonacji durowej, która będzie niebanalna i przekonałyśmy się szybko, że to prawda! Łatwiej jest napisać smutniejszą piosenkę i zaśpiewać głębokie, trafiające do serca słowa o złamanym sercu, o tragedii itd. Oczywiście to nie znaczy, że my nie piszemy smutnych piosenek! Jak najbardziej! One są bardzo potrzebne i mamy ich nawet sporo! Ale ważne jest również pisanie lekkich utworów przypominających słuchaczom o codzienności, która jest piękna, czego często nie zauważamy.
Sądzicie, że w Polsce będzie zapotrzebowanie na wasze kompozycje?
Mamy taką nadzieję!
Shandy, w piosence “Czasem” śpiewasz po polsku. Muszę przyznać, że wychodzi Ci to bardzo zgrabnie. Mówisz w naszym języku biegle, czy tylko czasem 🙂
Na razie tylko czasem, ale za to biegle śpiewam po polsku!
To, jaką muzykę chcecie pokazywać światu już wiemy, a jakiej słuchacie z dala od ludzi, świata i problemów? Kim są Wasi idole muzyczni?
Czerpiemy inspiracje z wielu różnych gatunków muzycznych, naszymi idolami są między innymi Norah Jones, Joni Mitchell, Brandi Carlile, Stevie Wonder, Queen, The Beatles…
„Give it a Try”, tak nazywać się będzie Wasz wspólny projekt. Do spróbowania czego chcecie namówić swoją publikę?
Na pewno do posłuchania naszej muzyki i przyjścia na nasze koncerty!
Po singlu promującym Wasz album, czyli piosence “Czasem”, będziemy mogli spodziewać się polsko – amerykańskiej mieszanki tekstów. Który język będzie przeważał na krążku?
Zdecydowanie przeważa język angielski, ale są również polskie niespodzianki na płycie.
“Czasem”… no właśnie… dlaczego to ta piosenka stała się materiałem promującym całość?
Zdecydowałyśmy się wybrać “Czasem”, ponieważ to jest właśnie ta zwiewna, lekka nuta, idealna na czas wakacyjny! A poza tym koncert premierowy robimy w Polsce, także chciałyśmy zachęcić Polaków do słuchania naszej płyty i przyjścia na koncerty właśnie piosenką po polsku.
11 sierpnia uroczysta premiera Waszej płyty. Materiał zostanie zaprezentowany w Sopocie w Teatrze Atelier im. Agnieszki Osieckiej. Wybór całkiem przypadkowy, czy wprost przeciwnie?
Miałyśmy wielką przyjemność wystąpić w Teatrze Atelier im. Agnieszki Osieckiej w Sopocie w zeszłym roku i bardzo miło wspominamy ten koncert. Kiedy parę miesięcy później zadzwoniłam do dyrekcji teatru, aby zapytać czy ewentualnie możemy znowu się umówić na koncert w tym roku, okazało się, że mają już całkowicie zapełniony grafik! Ale po jakimś czasie dostałam od nich telefon z informacją, że jakiś koncert został odwołany i jesteśmy zaproszone, aby zagrać 11 sierpnia! Bez chwili zastanowienia stwierdziłyśmy, że to jest urocze miejsce, idealne na wydanie naszej wakacyjnej płyty, i skoro jednak udało nam się dołączyć do teatralnego repertuaru tego lata, to znaczy, że tak los chciał i tam robimy ten najważniejszy koncert premierowy!
Po premierze wracacie do siebie, czy zostaniecie u nas jeszcze chwilę? I co dalej drogie panie… płyta za chwilkę… co przed Wami? Trasa promująca, a może zasłużone wakacje?
Nie wracamy do Stanów od razu, będziemy przez jakiś czas w Polsce, mamy jeszcze zagrać parę innych koncertów promujących nową płytę w różnych miejscach w kraju oraz mamy nadzieję, że też uda nam się spędzić kilka wakacyjnych dni.
Powiedzcie, za wielką wodą łatwiej jest zaczynać swoją karierę?
I tak, i nie… W Stanach jest wiele możliwości, ale również znacznie większa konkurencja! Nie możemy się wypowiedzieć na temat całych Stanów Zjednoczonych, ale do Los Angeles codziennie przyjeżdżają setki artystów, którzy chcą spróbować swoich sił w Hollywood. Dzięki temu poznałyśmy wspaniałych muzyków z całego świata i nawiązałyśmy przyjaźnie, które będą trwały przez całe nasze życie, to jest na pewno zaletą tego miasta! Zaczynanie kariery artystycznej jest trudne na całym świecie, w Los Angeles jest to trochę trudniejsze, ale nie jest niemożliwe!
Zobacz więcej: