Julian Lesiński, czyli anielski głos polskiego „szołbiznesu” znów oczarowuje nas swoją piosenką. Najnowsza pt. „Spójrz” właśnie trafiła do sieci.
Zapraszam do lektury rozmowy w pełni poświęconej temu utworowi. Dowiecie się m.in. jak powstawał tekst, gdzie był kręcony teledysk i co oznacza tytułowe „Spójrz”.
Karolina Filarczyk
Nowa piosenka już żyje swoim życiem. Czym Krzysztof Milewski i Kamil Durski — ojcowie „Spójrz” przekonali Cię, aby ją zaśpiewać?
Droga twórcza, jaką przeszedł ten utwór, była bardzo długa, bo trwała ponad rok. Nad piosenką pracowaliśmy wspólnie i mieliśmy na nią bardzo dużo pomysłów. W końcu jednak doszliśmy do artystycznego konsensusu i wydaje mi się, że wyciągnęliśmy z naszej „burzy mózgów” wszystko, co najlepsze. Na sam koniec „Spójrz” przeszło mały, szwedzki lifting i wreszcie mogłem zaprezentować swoje najnowsze dzieło. Mogę też zdradzić, że w pierwotnym założeniu utwór miał zupełnie inny tytuł i przede wszystkim był po angielsku. Zdecydowałem się jednak na polski wariant. Najważniejsze w pracy nad danym utworem jest zrozumienie między artystą a producentem i autorem tekstu. I w tym przypadku wszystko zagrało, jak trzeba, co mam nadzieję słychać.
O czym opowiada ta piosenka? Co oznacza tytułowe: „Spójrz”?
To przede wszystkim trochę opowieść o mnie. Od samego początku swojej artystycznej drogi mierzę wysoko. Nie poddaję się, ciężko pracuję, stawiam czoła wielu wyzwaniom i najzwyczajniej w świecie — spełniam marzenia. Nigdy się nie poddaję, wyciągam wnioski z porażek i prę dalej przed siebie, niezależnie co kto o mnie myśli. Słucham swojego serca, bazuje na swojej intuicji i doświadczeniu, a nie na podpowiedziach „serdecznych” osób. Można mi wiele zarzucić, ale na pewno nie można zarzucić mi bierności. Chciałbym tym utworem zmotywować wszystkich do tego, że po marzenia trzeba sięgać i nie należy się tego bać. Na to, jak nas postrzegają, za bardzo nie mamy wpływu. Ważne jest natomiast to, jak my sami siebie postrzegamy i czego chcemy od życia. Jestem szczęśliwy, że mam w sobie tyle siły, a jeszcze bardziej, że mam wokół siebie osoby, które mnie rozumieją i podążają ze mną tą niełatwą, ale piękną drogą. Polecam każdemu zajrzeć w głąb siebie i zastanowić się nad tym, co jest dla nas ważne. Co sprawi, że będziemy po prostu szczęśliwsi i pozwoli nam się poczuć, że można zawojować świat.
Teledysk był kręcony podczas koncertu live w jednym z warszawskich klubów. To twoje ulubione miejsce w stolicy?
Na pewno jest to magiczne miejsce, prowadzone przez wspaniałych ludzi. Atmosfera, jaka tam panuje, sprzyja koncertom i innym wydarzeniom kulturalnym. Chce się tam być, a przede wszystkim chce się tam wracać. Jest to zdecydowanie jedno z moich ulubionych miejsc w Warszawie, choć odkryte przeze mnie całkiem niedawno.
Podczas powstawania klipu miałeś, choć cień przypuszczeń, że za chwilę sprawy aż tak się skomplikują? Jak radzisz sobie w tych wariackich czasach?
Podskórnie czuło się już atmosferę napięcia i niepewności. Na szczęście, zanim wszystko zostało „zamrożone”, udało mi się zagrać cudowny koncert. Czasy rzeczywiście wariackie, ale ja nadal prężnie działam. Wraz z moimi producentami pracujemy zdalnie nad nowymi utworami. Liczę, że będę je mógł niebawem zarejestrować w studio. Poza tym muzycznie udzielam się też z domowego zacisza, biorąc udział w różnego rodzaju koncertach online czy działając wywiadów. Tak więc nie daje się zwariować i podejmuje alternatywne działania. Mam nadzieję, że już wkrótce wszystko wróci do normy i spotkamy się na koncertach.