,,Peweksówka” – płyta, jak wehikuł czasu

Wydawać by się mogło, że czasy PRL-u pozostały daleko za nami. Nic bardziej mylnego! Moda na „powrót do przeszłości” nabiera rozpędu. W sklepach, Internecie i kulturze pojawia się coraz więcej nawiązań do tamtego okresu. Zapomnieć o PRL? Po co? Przecież w sumie nie było aż tak źle!

Na początku lutego 2017 ukazała się „Peweksówka”, która stanowi kwintesencję PRL-u w PRL-u. Jacek Stęszewski – lider i założyciel grupy Koniec Świata, postanowił po raz drugi dać upust swojej solowej twórczości. Po nieco bajkowej i lirycznej „Księżycówce”, przeszedł czas na stworzenie swoistej kapsuły czasu dla lat 80-tych i wczesnych 90-ych. Nasza przygoda z tamtą epoką zaczyna się już od wzięcia wydawnictwa do ręki. Na okładce kaseta magnetofonowa. Wewnątrz zaś płyta (CD), a prawie jakby rolka szarego papieru toaletowego. W książeczce  mnóstwo zdjęć „tematycznych”, w tej liczbie także pochodzące z prywatnych archiwów artysty.

Wszystkie piosenki przybrały postać czegoś w rodzaju pocztówki z przeszłości. Z jednej strony młodzież tamtych lat będzie mogła powspominać czasy młodości, z drugiej strony młodzież współczesna, posłucha (bez zbędnego przynudzania), jak to było kiedy, mama i tata byli młodzi.

Album zawiera 17 utworów naszpikowanych wręcz atmosferą PRL-u. Mnie do gustu przypadło kilka z nich. Nie dlatego, że są najlepsze, ale dlatego, że sama identyfikuję się z nimi najbardziej.

„Miś”

Podobnie, jak Jacek Stęszewski, pałam ogromną sympatią do polskich filmów tamtych czasów – „Miś” jest swoistym hołdem dla Stanisława Barei i jego twórczości. W tekście zawarte są cytaty z filmu, przypomniano najważniejsze postaci i wątki z fabuły.

„Pewex”

Kto w tamtych czasach nie marzył o Levisach, klockach Lego, czy prawdziwej czekoladzie” z okienkiem”? Witryny sklepu PEWEX stanowiły dla wszystkich dzieciaków – i dla mnie także, okno na lepszy świat. Tak jak autor napisał w piosence: „Karminy swe oczy, by mieć o czym śnić”.

„VHS”

Podobnie, jak bohater utworu, na własnej skórze przechodziłam „bum” elektroniczny. Na początek pojawił się w naszym domu kolorowy telewizor, potem tata z pracy przyniósł odtwarzacz wideo. To były czasy! Pamiętam do tej pory jak w czwartkowe wieczory, kiedy sąsiedzi przychodzili do nas, żeby zobaczyć „Kobrę”.

„Comodore 64”

I pierwsze kroki w technologii wyższej generacji. Potem przyszła Amiga, a na koniec własny PC z WINDOWS 95.

„Peweksówka”, to twór, którego trzeba posłuchać! Album stanowi niemal wehikuł czasu, którego posmakować powinien „stary” – w ramach przypomnienia i „młody” – edukacyjnie, aby zobaczyć jak żyło się bez komórek, Internetu, czy gier komputerowych. Jako „dziecko PRL-u” szczerze polecam to wydawnictwo – warto posłuchać czegoś, co odbiega od tzw. komercji. Utworów Jacka Stęszewskiego trudno szukać w popularnych stacjach radiowych, ale może to i dobrze, ponieważ odsłuch dobrej muzyki należy celebrować – w zaciszu własnej sypialni, bądź na koncercie w przytulnej kafejce – wtedy smakuje ona najlepiej.


Klip promujący wydawnictwo:


Jacek Stęszewski na Facebook

Jacek Stęszewski na Instagramie

Napisz komentarz