Wokalistka o potężnym i charyzmatycznym głosie, której album „Przeznaczenie” zdobył złotą płytę w niecałe pół roku, powraca na scenę muzyczną z nowym albumem
Artystka, jak sama przyznaje, przeszła znaczącą metamorfozę. Okres jej nieobecności na scenie umożliwił jej stworzenie całkowicie autorskiej opowieści. Wyraźne inspiracje czerpane z gatunków americany i amerykańskiego folku splatają się z elementami rocka i bluesa, w których słychać echa burzliwej podróży, jaką odbyła.
Symbolem tej transformacji stał się motyl (z hiszp. mariposa). Choć na pierwszy rzut oka kruchy i ulotny, to jednak wytrwały i gotowy na długą wędrówkę oraz nieustanną przemianę.
Czasami w jednym punkcie zbiera się wiele przeżytych chwil. Miałam taki moment w miejscowości Mariposa w Kalifornii. Coś się wtedy we mnie przełamało i uwolniło. Ale wiem, że to nie była kwestia chwili, że prowadził do tego długi i trudny proces, który ciągle trwa”.
Album utrzymany jest w surowej formie, wzbogaconej instrumentami akustycznymi. W nowych utworach drzemie siła, życiowa mądrość i doświadczenie. Artystka składa hołd kobiecości i kobietom, drodze do wolności i niezależności, którą każda z nich przechodzi:
„W tej Mariposie zupełnie spontanicznie z lokalnymi muzykami, w małym ogródku przy motelu zaśpiewałam parę piosenek. Bez świateł, bez tłumu pod sceną, dla kilku osób. Ogromne onieśmielenie przerodziło się w zwykłą radość ze śpiewania – bez tła, kontekstu, nazwiska czy skojarzeń. Prosta, pierwotna przyjemność, której w tamtym momencie najbardziej potrzebowałam. Lubię myśleć o tej chwili, że poczwarka przeobraziła się wtedy w motyla”.