Wraz z ANOWA sięgamy Najbliżej siebie – recenzja płyty

Recenzja debiutanckiej płyty krakowskiej wokalistki ANOWA, która okazała się być oazą intymnej akceptacji.

13 marca okazał się bardzo wyjątkowy dla Agnieszki Nowakowskiej, która w dzień swoich urodzin postanowiła wydać na świat pierwszą płytę. Nie byle jakich urodzin, liczba 45 okazała się być szczęśliwa, ponieważ wygrała nią własne marzenie. Premiera debiutanckiego albumu Najbliżej siebie, w którym ANOWA zebrała przez lata, wszystkie najcieplejsze przemyślenia, uczucia oraz emocje w jedną całość, miała miejsce na najważniejszych platformach streamingowych. Zgromadziła tam 15 lotnych utworów, które melodyjną nutą oraz chwytliwym tekstem zapraszają słuchacza od pierwszych sekund.

Aby prawidłowo zinterpretować muzykę, należy jak najdłużej ją wchłaniać. Wtłaczać w krwioobieg poprzez zabieg replay, który w przypadku ANOWEJ okazał się bardzo przydatny dla wzrostu endorfin. Jak jednym słowem można opisać tę płytę po ponad miesiącu od premiery, kilkudziesięciu odsłuchach oraz próbach wcielenia się w podmiot liryczny, który okazuje się everyman hero? Dojrzała. Album jest zbiorem vintage’owych, nieco hipisowskich, podrygań z dodatkiem charakterystycznych dźwięków ukulele, klimatycznych skrzypiec czy altówki. Na płycie słyszymy również akompaniament pianina, gitarę basową, elektryczną, akustyczną, melotron i kwartet smyczkowy. Stylistyka utrzymana jest w granicach soft popu, alternatywy i soulu. Tytułowy utwór zaprasza na spacer po wspomnieniach. Godzenie się z przemijaniem, utratą, ale przede wszystkim — samym sobą. Artystka pięknie ukazuje różnicę pomiędzy byciem dla siebie / a stereotypową samotnością. Dowodząc tym samym, że do pełni szczęścia, do pełni siebie — nie potrzeba nikogo innego. Jest to w pewnym sensie preludium dla całości, jeden z kadrów do teledysku Najbliżej siebie, gdzie złota wstążka oplata jej oczy, zaistniał jako okładka dla całego albumu. Motywem przewodnim dla Agnieszki okazał świat uczuć i emocji, który najlepiej widać oraz czuć z oczami szeroko zamkniętymi.

Utwór, jak i cały album to oda do zrozumienia, apel do wolności oraz prośba o wybaczenie.

Jak to jest Patrzeć i jednocześnie mówić językiem serca? Najprościej, najszczerzej. Utwór stanowi dla Agnieszki jedną z ważniejszych kompozycji, co ma przełożenie na wyjątkowo zmysłowy i kobiecy charakter piosenki. Regarder stanowi francuski odpowiednik dla Patrzeć, a jednocześnie mocno dopracowany bonus track na płycie, będący słodką wisienką na torcie. We francuskiej wersji artystka otwiera nowe horyzonty, utwór jest czysty jak jej uczucia. Opowieść o utraconej miłości staje się metaforą odkrywania utraconej siebie, o której możemy również posłuchać w utworach takich jak Niemiłość i Nie budź mnie.

To ja, najlepsza, jaką dzisiaj masz.

Ja, najlepsza, wciąż mnie mało znasz.

Ja, najlepsza, której nie kochałeś

kilka długich lat...

Nie bez powodu, na płycie znalazło się również trochę żywej harmonii, w której artystka protestuje kultowi cyber-sztuczności, gdzie największym możliwym wyrazem aprobaty jest like i follow. Melodyjne Yin Yang to kolejny etap drogi do siebie, gdzie wewnątrz nie ma miejsca dla pretensjonalnych rewii. A jeśli w pewnym momencie zdecydujemy się, że chcemy chwilę odpocząć, proponuję odpłynąć na Hamaku, który prezentuje się jako kwintesencja letnich wibracji, ale nie tylko. Prócz rytmicznej i skocznej melodii oraz, z pozoru lekkiego tekstu, wsłuchać się można tam w pewien apel, w którym artystka debatuje na temat krótkotrwałych, ulotnych (wakacyjnych) zauroczeń. Nie boję się już bać to delikatna ballada napisana na ukulele, która powstała w hierarchii jako ostatnia. Artystka podkreśla, że jest to utwór prosty i nieskomplikowany jak strach. Ja uważam jednak, że zanim zrozumiemy sedno, jakim jest akceptacja każdego uczucia, nawet tego trudnego i bolesnego — utwór może wydawać się trochę cierpki i gorzki. Recykling myśli kosztuje bowiem całe lata doświadczeń, które Agnieszka perfekcyjnie przełożyła na papier, a potem na dźwięk. Teraz nie boi się już być (sobą). Akceptacja to kluczowe słowo dla jej twórczości, która co rusz zaprasza do plądrowania zakamarków własnych emocji, m.in. utworami takimi jak Pyza, Soya Barista i Chwila, które przepełnione są czułością, wyrozumiałością oraz self-love. Co prawda ANOWA jest Nowa, ale porusza kwestie, które zna każdy z nas, i to jak istotne jest zrzucenie masek i filtrów, aby dać się pokochać takim, jakim się jest.

ANOWA, bez wątpliwości, to nowa dysponentka czułości śpiewanej. Przekonuje mnie, przede wszystkim, wrażliwością i delikatnością, za sprawą których dokonuje odpowiednich zabiegów, utrwalających w pamięci jej słowa. Różnorodna oprawa muzyczna oraz rytmiczność całej kompozycji to idealna propozycja na ciepłe letnie wieczory — właściwie dla każdego. Przede wszystkim natomiast dla kobiet poszukujących. Siostrzanych doświadczeń i energii, a także kobiecej autentyczności. Czym oprócz dojrzałości jest Najbliżej siebie? To czysta, a czasem wzburzona woda, której potrzebujemy tak samo jak ognia. W muzyce jest niezbędna do oczyszczenia duszy, które w dobie przereklamowanych haseł i sztucznie idealnych posągów to, z całym przekonaniem, towar deficytowy.

Album Najbliżej siebie wydany został nakładem wydawnictwa Mig-Mag Media, dostępny jest do nabycia w formacie CD, który można zamówić na stronie EMPIK (klik).

fot. materiał prasowe

Napisz komentarz