18 listopada tuż po godzinie 21:00 w rzeszowskim klubie LUKR odbył się koncert Bovskiej z okazji trasy koncertowej promującej debiutancką płytę artystki – ,,Kaktus Tour”.
Bovska to niewątpliwie jedno z największych objawień na polskiej scenie muzycznej w 2016 roku. Pierwszy nakład jej debiutanckiej płyty „Kaktus” wyprzedał się w dwa dni, a jej utwory jeszcze przed premierą albumu biły rekordy popularności w Internecie. Singlowa piosenka „Kaktus”, która podbiła serca publiczności, stała się motywem przewodnim czołówki nowego serialu TVN „Druga Szansa”, w którym główną rolę gra Małgorzata Kożuchowska.
Bovska jest współautorką swojej debiutanckiej płyty, którą stworzyła we współpracy z Janem Smoczyńskim. Piosenki śpiewane są w języku polskim i jak mówi sama artystka „wiele w nich najróżniejszych znaczeń, zakamuflowanych w słownych zagadkach i skrótach myślowych”.
Bovska wystąpiła na scenie rzeszowskiego klubu LUKR już po raz drugi, ale dopiero pierwszy raz na wydarzeniu otwartym. Na scenie towarzyszyli jej Jan Smoczyński, który odpowiedzialny był za syntezatory, instrumenty klawiszowe oraz chórki, a także Paweł Dobrowolski – na bębnach. Sama artystka zaprezentowała się nie tylko jako wokalistka, a także jako multiinstrumentalistka grając m.in. na klawiszach czy tamburynie.
Ekipa tworzy całość nie tylko pod względem zgrania na scenie, ale także wizualnie – było kolorowo, smacznie, z zachowaniem zbliżonych wzorów na ubraniach.
Jeżeli ktoś z przybyłych gości spodziewał się nudy i grania na jedno kopyto – mógł się bardzo zdziwić! Bovska zaprezentowała wszystkie utwory z płyty, a kto nie słuchał, ten nie wie, że Artystka z całą ekipą serwują nam mieszankę różnych emocji od tych przepełnionych endorfinami, po te popadające w jesienną depresję.
Koncert rozpoczął utwór ,,W Jedną Stronę„, który również otwiera płytę ,,Kaktus„. Słuchacze, którzy przybyli na koncert mogli usłyszeć całą płytę na żywo. Ekipa zgotowała nam różnorodność pod każdym względem. Było spokojnie, sentymentalnie, tak jak w utworach ,,Lekkość podzielenia” czy ,,Dachach” oraz energicznie jak w ,,Hula Hop” czy ,,Bombie„.
Nie zabrakło najbardziej znanych utworów, czyli ,,Kaktusa„, ,,Haja” czy ,,Póki Czas„, do których najlepiej bawiła się publiczność.
Lubię chodzić na koncerty – naprawdę – i wiem, że robię to za rzadko, a koncert Bovskiej był tego dowodem, że mija mnie wiele muzycznych wrażeń (na szczęście nie tym razem!).
Podsumowując koncert – lubię się czepiać, lubię znajdować małe błędy i robić o to problem wielkiej skali. Zacznę jednak od plusów.
Sama osoba Bovskiej to jeden wielki plus dla muzyki. Jej uśmiech, jej przyjazne nastawienie do publiczności, jej widoczna przyjemność ze śpiewania, jej skromność – to pewnie tylko kilka sformułowań określających Artystkę na scenie. Odkąd wyszła na scenę wywołała uśmiech na każdym, kto bacznie oglądał i bawił się na jej koncercie.
Jan Smoczyński – człowiek – orkiestra, który potrafi grać nawet butem! I tutaj nie żartuję, kto był spostrzegawczy, mógł zauważyć ,,dodatkowy” instrument na scenie!
Paweł Dobrowolski – zrobił wielką robotę na koncercie swoimi zdolnościami! Muzyka na żywo bez takich ludzi – byłaby nudna.
Czas na minusy. Uwaga, będą! Czemu nie?
Zabrakło mi bonusowych piosenek z ekskluzywnego wydania płyty ,,Kaktus EXTRA„, czyli ,,O No No” (zwłaszcza tego utwory) oraz ,,Pofalowanych„.
Kolejny minus dla Was. Tak, dla Was rzeszowska publiczności! Jak można być tak zamkniętym na nową muzykę i wybrać się na koncert zespołu, który grał po raz n-ty w naszym mieście? Życzę Wam otwartości i ciekawości, bo tego Wam na pewno brakuje…
Reasumując : Koncert Bovskiej był na tyle udany, że umieszczam go wśród 3. najlepszych koncertów w moim życiu. Tuż za Brodką, a przed Within Temptation.
Zajrzyj po więcej :
Agnieszka Mac Uchman na Facebooku