Pretekstem do naszej rozmowy jest oczywiście płyta „Jestem u siebie”, ale nie bylibyśmy sobą, gdyby nie pojawiło się kilka pytań rozgrzewających z działu „powrót do przeszłości”.
Agnieszka Musiał aktualnie zajmuje się promocja najnowszego wydawnictwa. Jak wyglądał proces twórczy, z kim nawiązała współpracę przy okazji tego projketu… o tym w naszym wywiadzie!
Każda z nas jako mała dziewczynka chciała zostać piosenkarką. Na szczęście na serio za ten temat zabrała się tylko niewielka część ochotniczek. Jak było z tobą? Śpiewanie było celem numer 1 od początku, czy dopiero po jakimś czasie zaświtało ci, by chwycić mikrofon w ręce?
Muzyka była obecna w moim domu od zawsze. Tato grał w domu na gitarze, słuchaliśmy The Beatles, Led Zeppelin, The Rolling Stones. Pamiętam jak próbowałam naśladować tatę szarpiąc za struny gitary. Towarzyszyła mi wtedy ogromna frustracja, że nie potrafię tego robić tak jak on. Stąd w podstawówce zdałam do Szkoły Muzycznej na ten właśnie instrument. Moja przygoda z muzyką zaczęła się w tamtym momencie. Potem dopiero przyszło śpiewanie.
Studia na kierunku filologii angielskie, to tylko instynkt samozachowawczy, gdyby w muzyce „nie pykło”, czy chciałaś posiąść większą swobodę w tym języku podczas śpiewania piosenek?
To był zdecydowanie asekuracyjny ruch. Pisząc pracę licencjacką po policzkach leciały mi łzy, o czułam, że nie jestem w miejscu, w którym powinnam. Zaraz potem zdałam na Akademię Muzyczną i swoją drogę zawodową poświęciłam śpiewaniu.
Na swoim koncie masz projekty solowe, nie bałaś się także pracować na sukces całego zespołu. Wiesz, jak działa się na własne konto, ale także jak tworzy się piosenki dla innych. Kilka chwil temu na światło dzienne wyszła twoja nowa płyta „Jestem u siebie”. Tytuł sugeruje, że chyba znalazłaś już drogę dla siebie. Czas zacząć inwestować wyłącznie w siebie?
Myślę, że szukanie własnej drogi to proces. Lubię pracę zespołową i nawet jeśli album jest podpisany tylko moim imieniem i nazwiskiem to na jego całokształt pracowało bardzo wiele utalentowanych i bliskich mi osób. Inwestować trzeba w siebie i w innych. Relacje to według mnie jedna z najcenniejszych rzeczy jakie możemy sobie podarować.
Jak sama mówisz, nowy album to 14 zmyślonych historii, które wydarzyły się naprawdę. Możesz nam to jakoś wytłumaczyć?
To są historie, które zawierają dużo prawdy o moich życiu ale też życiu moich bliskich. Trochę przewrotnie nazwałam je zmyślonymi. Myślę, że wiele osób może się w nich odnaleźć.
Fragment twojego najnowszego singla “Jestem u siebie” został użyty na TikToku około 25 tys. razy. Kiedyś to YouTube było wyznacznikiem popularności wśród artystów, teraz jest nieco inaczej. Bez TikToka artysta już nie istnieje?
Oj, mam nadzieję, że jednak istnienie, chociaż rzeczywiście patrząc na to jak wielką rolę odgrywają social media można czasami pomyśleć inaczej. Dla mnie wciąż najważniejsze jest jednak to co muzyk chce przekazać w dźwiękach.
Bovska, Kamil Bednarek i Leski. Na płytę zaprosiłaś trzech niesamowitych artystów, którzy swoją muzykę czują jak mało kto. Jak ci się udało dokonać? Znaliście się już wcześniej? O którego z nich musiałaś zabiegać najbardziej?
Zawsze powtarzam, że mam ogromne szczęście do ludzi, którymi się otaczam. Współpraca z tą niesamowitą trójką wyszła bardzo naturalnie. Z Bovską przyjaźnimy się od wielu lat, gdy napisaliśmy z Jaśkiem piosenkę Cukier, wiedziałam, że Magda będzie idealną gościnią! Obie uwielbiamy słodycze. Kamil znalazł się w studiu gdy kończyliśmy “ Jestem u siebie”. Wpadł na pomysł swojej zwrotki i sam zaproponował, że mógłby się dograć. Z kolei Leski zwrócił uwagę mi i Jaśkowi, że w piosence “Po rozmowie” dobrze zabrzmiałby męski wokal. Odrazu wiedzieliśmy, że on sam idealnie wpasuje się w tę piosenkę. Na albumie wystąpili jeszcze mój brat, Mateusz Musiał oraz brat Jaśka Mateusz Smoczyński. Oboje dograli się w piosence “Bruno”, przez to jest to jedna z najbliższych mi na albumie.
Gdybyś miała wskazać swoją ulubioną, najbardziej istotną piosenkę na tym albumie, to która by to była i dlaczego?
Każda z piosenek jest mi bardzo bliska. Gdybym jednak musiała wskazać którąś jako tą najistotniejszą to byłaby to piosenka “Bruno”. Jest to pierwszy utwór, który napisałam pod wpływem miłości do dziecka, mojego bratanka o tym właśnie imieniu. Wcześniej nie znałam tego uczucia. Cieszę się, że znalazła się ona na albumie. Mój brat Mateusz, który na co dzień jest stomatologiem zaśpiewał w niej razem ze mną, przepiękne solo na skrzypcach zagrał znakomity Mateusz Smoczyński, brat Jaśka Smoczyńskiego producenta albumu. wyszło rodzinnie i blisko. To jedna z tych piosenek, które zawsze będą dla mnie najcenniejsze.
Płyta już jest, wiosna i sezon na koncerty zbliża się wielkimi krokami. Masz już jakieś pomysły na promocję wydawnictwa z publicznością w tle?
Jesienią, konkretnie w listopadzie ruszamy w trasę, którą nazwaliśmy “Jestem u Ciebie”. Nie mogę się doczekać na spotkanie ze słuchaczami. PO koncercie premierowym wiem, wiem, że będą one wyjątkowe.
Bardzo dziękuję za poświęcony czas. Życzę samych sukcesów!!
Karolina Filarczyk