[WYWIAD] GZJ: „Jeżeli dzięki naszej muzyce sięgną później po innych wykonawców, to jest to dla nas olbrzymia radość”

Każdy z nas czuje czasem ogromne ciśnienie. Co należy wtedy zrobić? Odkręcić Główny Zawór Jazzu!!


Zapraszam Was do lektury mojego najnowszego wywiadu. Grupa, z którą miałam niewątpliwą przyjemność rozmawiać, to dowód na to, że każda piosenka może mieć swoje nowe, często lepsze oblicze. Nie wierzycie? Wystarczy tylko posłuchać!

Z naszej rozmowy dowiecie się m.in. dlaczego Polacy stronią od jazzu, jak Główny Zawór Jazzu powstawał, skąd pomysł na covery i jak reagują gwiazdy, których piosenki zostały wzięte „na warsztat” przez GZJ.

Polecam!!


Karolina Filarczyk

Główny Zawór Jazzu

Nazwę, którą wybraliście dla swojego zespołu można interpretować na milion sposobów. A co Wy mieliście na myśli mianując się Głównym Zaworem Jazzu?

Gdy człowiek odkręca jakikolwiek „główny zawór”, to zawsze ma pewną wizję tego, co z niego wypłynie. Oczywiście jest to zależne od wielu różnych czynników – trybików maszyny, która stoi za całym procesem, a także tego, co było na wejściu całego układu. U nas jest dokładnie tak samo – bierzemy na warsztat utwór i jest on przez nas przetwarzany, analizowany. Od efektu zależy w dużej mierze, co to za utwór i w jakim stanie są obecnie poszczególne tryby i trybiki naszego zespołu.

Mam wrażenie, że jazz to dziedzina muzyki, którą przeciętny Kowalski postrzega jako muzykę dla znawców, koneserów. Też tak sądzicie?

Dokładnie tak. Warto tylko zwrócić uwagę, że dzisiejszy jazz jest zupełnie inny i ewoluował względem tego, co mieliśmy w latach 20’, 30’ czy 40’, do których my nawiązujemy w naszych utworach. Wtedy była to muzyka czerpiąca w dużym stopniu z bluesa czy folku, by zaraz potem stać się muzyką popularną i radiową. Tak naprawdę jazz, to była muzyka ludu i wykonywana była często przez osoby bez wykształcenia muzycznego chcące wyrazić swoje emocje. Przecież każdy przeciętny Kowalski zna takie postaci jak Louis Armstrong, Nina Simone czy Frank Sinatra, a jeżeli same nazwiska nie są rozpoznawane, to z pewnością ich utwory.



Mimo wszystko, nie boicie się trwać w swoich przekonaniach! To Wasza misja?

Po koncertach często podchodzą do nas ludzie i mówią, że nasza muzyka jest idealnym wstępem do jazzu. Przez to, że aranżujemy utwory wszystkim znane, to chyba łatwiej jest odbiorcy stwierdzić, że jazz jednak nie jest taki zły i tak naprawdę podczas koncertu robią ten, jakże ważny, pierwszy krok w kierunku muzyki jazzowej. Jeżeli dzięki naszej muzyce sięgną później po innych wykonawców, to jest to dla nas olbrzymia radość.

Jak powstał Główny Zawór Jazzu? Od jak dawna gracie wspólnie?

Wszystko zaczęło się pod koniec 2017 roku od ogłoszenia zamieszczonego na jednej z grup dla poznańskich muzyków, w którym to nasze wokalistki szukały osób chętnych tworzyć muzykę w klimatach Postmodern Jukebox. Dziewczyny śpiewały wspólnie już od wielu lat i z racji zamiłowania do muzyki z dawnych czasów postanowiły ruszyć w tym kierunku. Pierwszy raz do studia weszliśmy 5 czerwca 2018 roku by nagrać nasze pierwsze trzy aranżacje, natomiast pierwszy koncert zagraliśmy pod koniec września 2018.



Wasz zespół znany jest przede wszystkim z brawurowych, jazzowych interpretacji największych przebojów polskiej piosenki. Na Waszym koncie Bovska, Coma, HEY, Perfect i wiele innych. Skąd pomysł na covery właśnie?

Główną inspiracją do obrania takiego kierunku byli oczywiście wspaniali Postmodern Jukebox tworzący aranżacje amerykańskich hitów. Wiedzieliśmy, że nie chcemy w żaden sposób z nimi konkurować, więc uderzyliśmy w to, czego polscy fani (między innymi my) mogą się nigdy nie doczekać, czyli interpretacji utworów naszych rodaków.

Co piosenka musi mieć w sobie, by trafić na Wasz warsztat pracy?

Tutaj akurat nie ma reguły. Czasami, któreś z nas wychwyci pewien fragment utworu i usłyszy go w głowie grany przez zupełnie inny instrument – tak było w przypadku utworu „Początek” Męskiego Grania. W oryginale zaczyna go Pan Krzysztof Zalewski na gitarze basowej pod wyraźnym motywem perkusji, a u nas odrobinę zmieniony motyw jest grany przez Ewę na saksofonie tenorowym, nadając utworowi zupełnie odmiennego wyrazu. Innym razem okazuje się, że cały zespół jest zafascynowany twórczością danego artysty i czujemy potrzebę być w pewien sposób częścią jego utworu. Tak właśnie było w przypadku utworu Łony i Webbera – Błąd, który wykonujemy w klimacie gypsy swing i ze względu na to, że w oryginale jest to utwór hip-hopowy, był to chyba najtrudniejszy do zaaranżowania utwór, szczególnie dla naszych wokalistek.

Jesteście w trakcie trasy koncertowej po Polsce. Jestem ciekawa jak Wasze występy są odbierane przez naszą publiczność. Podoba się?

Gdy występujemy w klubach lub domach kultury i tak naprawdę jest to tylko nasz koncert, to publika wie, czego się spodziewać, gdy decydują się spędzić z nami wieczór. Największe obawy przed reakcją publiczności mieliśmy przed koncertami w ramach Powidz Jam Festiwal. Zdajemy sobie sprawę, że często dotykamy tak kultowych artystów jak Perfekt czy Lech Janerka i dla wielu może być to wręcz profanacja, a nasze wersje mogą zupełnie nie przypaść do gustu fanom danego zespołu. Szczególnie, że często nasze aranżacje znacząco odbiegają od oryginałów. Powidz był zdecydowanie najtrudniejszym koncertem, zwłaszcza z uwagi na to, że organizatorzy zdecydowali się obstawić nas w sobotę o godzinie 21:00, kiedy to ilość osób przed sceną jest największa. Tam zdecydowanie nastawialiśmy się, że duża część publiczności będzie przy okazji występu innego zespołu, a większość pewnie nawet nie słyszała ani jednego utworu w naszym wykonaniu. Tym większym zaskoczeniem i radością dla nas było to, że już po trzeciej piosence roztańczona publika śpiewała razem z nami. Słyszeliśmy coraz głośniejsze brawa, a nawet wyznania do naszych wokalistek, takie jak „Kasia, kocham Cię!”.

Do setów dodajecie także swoje autorskie piosenki, czy opieracie się głównie na tym, co możemy posłuchać na YouTube?

Obecnie wszystkie utwory wykonywane przez nas to aranżacje piosenek polskich artystów. Taki był nasz zamysł na zespół i w pewien sposób wydaje nam się, że wyróżnia to nas na tle innych zespołów młodego pokolenia. Oczywiście zdajemy sobie sprawę z tego, jak duże ograniczenia to ze sobą niesie. Przykładowo, nasze zgłoszenia na wszelkie przeglądy są z automatu odrzucane ze względu na to, że nie posiadamy utworów autorskich.



Macie jakiś odzew od gwiazd, których piosenki śpiewacie po swojemu?

Za każdym razem, gdy udaje nam się nagrać utwór wysyłamy wszelkimi możliwymi drogami nasze wykonania do oryginalnych autorów. Zarówno mailowo jak i poprzez profile na Facebooku, a nawet raz wręczyliśmy jednemu z artystów do rąk własnych nasza płytę. Bardzo długo jakikolwiek odzew pozostawał jedynie w sferze marzeń do momentu, gdy w wiadomości prywatnej odezwał się do nas zespół Mikromusic pisząc: „Bardzo pięknie, dziękujemy!”. Nie mogliśmy uwierzyć tym bardziej, że cały zespół składa się z fantastycznych muzyków, a ich utwory prezentują niesamowicie przemyślane i ciekawe aranżacje, które często z koncertu na koncert zmieniają się i za każdym razem zaskakują. Wydawało się nam, że już lepiej być nie może, lecz gdy następnego dnia zobaczyliśmy, że zdecydowali się udostępnić nasze wideo na swoim oficjalnym profilu na Facebooku, euforii nie było końca.

Uchylcie rąbka tajemnicy naszym czytelnikom… nad którym hitem pracujecie teraz?

Obecnie mamy wyjątkowo dużo utworów, które mają już pewny wstępny zarys, lecz ze względu na napięty grafik koncertowy cały czas czekają na swoją finalną wersję. Największą radość podczas koncertów sprawia nam, gdy odbiorcy orientują się po chwili, jaki utwór gramy (specjalnie nie są nigdy zapowiadane swoimi tytułami), więc tu też nie wyjawimy konkretnych tytułów. Możemy jednak powiedzieć, że kompozycje takich artystów jak Grzegorz Turnau, Łąki Łan i Nocny Kochanek niedługo wypłyną przez Główny Zawór Jazzu.

Wspomniałam wcześniej o trasie koncertowej… powiedzcie, gdzie jeszcze będzie można Was posłuchać w tym roku?

Najbliższe koncerty to intensywny weekend Łódź/Bydgoszcz/Gdynia. W późniejszych terminach wrócimy po raz kolejny do Puszczykowa, Leszna i Gorzowa Wlkp. Pojawimy się również w Golinie, Drawsku Pomorskim i Buku. No i najprawdopodobniej uda nam się zagrać jeszcze jeden koncert u siebie, czyli w Poznaniu.


Główny Zawór Jazzu fot. FACEBOOK.COM

Jakie plany na najbliższy czas? (oczywiście poza trasą koncertową)

Mamy w planach nadrobić zaległości na naszym kanale YouTube i wrzucić trochę materiału
w wersjach live session. Jesteśmy również po występie w JAZZ TV, który do końca roku powinien pojawić się na antenie.

Czego należy życzyć Głównemu Zaworowi Jazzu na najbliższy czas? Pomysłów, hitów, czy wydania pełnokrwistej płyty długogrającej?

Rosnącej liczby fanów. Dzięki nim wszystko inne będzie w zasięgu ręki.


Zobacz więcej:

Strona Oficjalna

Facebook

YouTube