Zespół Sonbird to jeden z największych odkryć ostatnich dwóch lat. Swoją wygraną w Festiwalu Supportów rozpoczęli przygodę ze sceną i coraz to szerszą publicznością. W tym roku wystąpili min. podczas wrocławskiego koncertu Męskiego Grania, na krakowskim OFFie oraz w Gdyni podczas Opener Festival na Open Stage. Jesienią przenieśli się do klubów by zagrać swoją pierwszą trasę. Latem ukazała się ich EP – ka „Sonbird EP”, a debiutancki album zbliża się wielkimi krokami. O tym wszystkim oraz o marzeniach i inspiracjach przeczytacie w poniższym wywiadzie z chłopakami z Sonbird.
Sonbird – czwórka chłopaków z Żywca. Mówicie, że wolicie tworzyć muzykę w języku polskim natomiast Wasza nazwa jest zagraniczna. Skąd ta sprzeczność?
Na samym początku myśleliśmy o tym, aby tworzyć zarówno w języku polskim jak i angielskim. Potem jednak zrodziło się uczucie, które zdecydowanie ukierunkowało nas do pisania w rodzimym. Sama nazwa ma dla nas bardzo duże znaczenie, ale jeszcze nie powiemy co znaczy. Nie ukrywamy, że ciągle się rozwijamy i mamy w planach kiedyś też coś napisać po angielsku. Czas pokaże.
Wasza muzyka to mieszanka indierocka i alternatywnego popu. Ogólnie mówiąc, bo zaszufladkować Was się po prostu nie da. Na sonbirdowych koncertach można potańczyć, pośpiewać, poskakać ale i też podumać. Jak na dość młody wiek oferujecie szeroki wachlarz emocji swoim słuchaczom.
Po prostu oferujemy siebie. Jesteśmy osobami młodymi, więc też pełnymi energii. Nie zmienia to jednak faktu, że mamy uczucia, przemyślenia. Czasami lepsze i gorsze dni. Chcemy o tym mówić oraz śpiewać. Zawsze stawialiśmy na bycie sobą i nie planujemy tego zmieniać.
Co myśleliście po wyróżnieniu, które dostaliście od Katarzyny Nosowskiej w Skoda Auto Muzyka? Czy to był ten dobry moment, wtedy pojawiły się już pierwsze poważne plany muzyczne?
Poważne plany muzyczne mieliśmy od samego początku. Zawsze marzyliśmy o takiej drodze, chcieliśmy tworzyć i pomagać tym innym. Wyróżnienie od Pani Kasi niewątpliwie było dla nas wielkim krokiem w przód, dowodem na to, że nasze piosenki mają sens. Czuliśmy się wtedy pełni emocji i energii do dalszego działania. Byliśmy świeżo po nagraniu naszego demo. Musimy również wspomnieć, że u Pani Kasi wystarczyło tylko słowo, aby zaczęły się spełniać nasze marzenia. Lecz z marzeniami jest tak, że to my musimy, bardzo często, dążyć do ich spełnienia. Także praca, ciężka praca, popłaca.
Wygraliście Festiwal Supportów. Nie naszła Was potem lub może wcześniej taka myśl, żeby wziąć udział w talent show? Wielu muzykom taki start bardzo ułatwił sytuację na rynku, otworzył wiele drzwi, dał rozpoznawalność..
Wygrana w Festiwalu Supportów pozwoli nam nagrać nasz debiutancki album na najwyższym poziomie, natomiast talent show to zupełnie inna zabawa. Nigdy nie myśleliśmy o tym, aby wziąć udział w takim przedsięwzięciu. Oczywiście nie negujemy takich programów, wiemy ile dobrego w nasz muzyczny świat wniosły, ale zdecydowanie nie jest to droga dla nas. Chcemy zapracować na wszystko naszymi rękoma. Chcemy robić tak, by nasze ręce były spracowane od marzeń. Kiedy ktoś spojrzy na nie, będzie wiedział, że marzymy.
Skoro doszliśmy do Waszego „dorobku”, nie sposób tu nie wspomnieć o licznych supportach, które graliście min. przed zespołem LemON czy zupełnie niedawno Happysad. Był też Piotr Zioła, Myslovitz.. Te występy były dla Was bardziej zabawą czy nauką? Może któryś ze „starszych kolegów” dał Wam jakąś cenną radę?
Każdy taki koncert był dla nas cenną lekcją, ale również spełnieniem marzeń. Mogliśmy poznawać naszych idoli, spędzać z nimi czas i wiele się nauczyć. Każdy ma swoje indywidualne podejście do muzyki, więc były to dla nas zupełnie nowe doświadczenia. Najcenniejszą radą jaką słyszeliśmy to „róbcie swoje”. Zdecydowanie z tym się zgadzamy. Nie wolno się poddawać, ani robić coś wbrew sobie.
Tegoroczne festiwale – trochę się tego nazbierało – był poznański Enea Spring Break, teraz Open’er (Open Stage), Hej Fest, Męskie Granie (Scena Ż), OFF Festival (dwukrotnie!), Songwriter Łódź Festiwal, no i Rock in Summer Festival, podczas którego byliście jedynym polskim zespołem – jak się czuliście grać przed tak dużą publicznością?
Czuliśmy się doskonale! Uwielbiamy uśmiechnięte twarze pod sceną. Po każdym z koncertów staraliśmy się chociaż na chwilkę porozmawiać z zainteresowanymi osobami. Jest to bardzo miłe, ponieważ pozwala nam to poznać punkt widzenia innych osób na naszą muzykę. Każdy z tych festiwali był dla nas olbrzymim osiągnięciem. Oczywiście nie faworyzujemy żadnego, bo nie o to w tym chodzi. Wielką zaletą takich wydarzeń jest ich różnorodność. Mieliśmy przyjemność wystąpić przed bardzo szeroką publicznością. Wiele nas to nauczyło.
Graliście już w pociągu (chyba jako jedyni znani mi muzycy), na największych festiwalowych eventach, przed Wami występ w legendarnym klubie Stodoła. Dla wielu artystów to spełnienie marzeń. Czy jest jeszcze takie miejsce, scena, klub o którym w głębi serca marzycie żeby zagrać?
Marzy nam się legendarna scena w zamkniętym już klubie “Szuflada” z naszego rodzimego Żywca. Każdy z naszych stron tam zaczynał. Były to takie momenty o których nigdy nie zapomnimy. Oczywiście marzymy również o innych dużych scenach w naszym kraju jak i za granicą. W Polsce jest wiele ciekawych miejsc, w których panuje niepowtarzalny klimat. Cały czas odkrywamy takie sceny.
Nie jesteście na scenie od wczoraj. Piosenkę „Ananasy” zdążyło już poznać wielu słuchaczy. Dziś, po małych modernizacjach to Wasz najnowszy singiel „Hel”, promujący EP – kę o tym samym tytule, dlaczego więc, przerobiliście gotowy już numer? Coś Wam w nim nie grało?
Tak. Cały czas mieliśmy problem z tekstem. Był dla nas zwyczajnie niezrozumiały. Chcieliśmy rozjaśnić temat który prezentujemy w tym utworze. Postawiliśmy na „Hel”, który jest metaforą ucieczki w jakieś odległe miejsce, zrobienie czegoś w spontaniczny sposób. Cały czas się rozwijamy i eksperymentujemy. Od jakiegoś czasu gramy również nowe aranżacje starszych utworów. Jest to bardzo fajna zabawa. Pozwala nam odkrywać stare piosenki w zupełnie nowych barwach.
„Spakuj Nas, pojedźmy na Hel. Już od lat nie widziałaś mew” – to właśnie refren wcześniej wspomnianego singla „Hel”. Na co dzień też jesteście tak spontaniczni, żeby rzucić wszystko i wyjechać gdzieś daleko?
W jakiś sposób na pewno! Ale mamy też dużo obowiązków i staramy się je wypełniać. Zawsze kiedy jest szansa na spontaniczność, to korzystamy z niej do tego stopnia, aby wyciągnąć 100%. Lubimy przedłużać sobie wyjazdy o jakieś ciekawe miejsca, robić coś nagle. Tak powstają wyjątkowe wspomnienia.
Proces tworzenia piosenki – poszperałam w Waszych starszych wypowiedziach i dowiedziałam się, że u Was wszystko zaczyna się od muzyki, potem powstaje tekst. Nuty przychodzą Wam niespodziewanie do głowy, zapisujecie je wtedy gdziekolwiek jak szaleńcy czy raczej na spokojnie, siadacie wieczorem z gitarą i brzdąkacie?
Różnie. Bardzo często jakaś melodia przychodzi nagle. Wtedy łapiemy za dyktafon, gitarę i nagrywamy. Następnie spotykamy się na salce prób i prezentujemy co przygotowaliśmy. Jeśli rodzi się pomysł, rodzi się też utwór. Zaczynamy szperać, dogrywać się. W końcu zaczynamy być pewni tego co zrobiliśmy. Wtedy Dawid zaczyna pisać tekst. I w taki oto sposób powstają nasze utwory. Jesteśmy po nagraniach naszej pierwszej płyty i zaczynamy komponować nowe piosenki. Tym razem chcemy spróbować też innych metod. Na pewno zdamy z nich raport.
Była muzyka, kolej na tekst – Dawid, głównie to twoja działka – dajesz gotowy, skończony materiał chłopakom, czy zdarza się też tak, że czujesz, że idziesz w dobrą stronę, no ale coś nie pasuje i prosisz ich wtedy o pomoc? W tych pracach inspiruje Cię bardziej sztuka, literatura czy może natura, przyroda, ludzie?
Zdecydowanie proszę chłopaków o pomoc. Każdy z nas ma otwartą głowę i wiele pomysłów. Dotykały nas również inne wydarzenia w życiu, więc dzielimy się ze sobą takimi wspomnieniami. Inspirują mnie ludzie, natura, przemyślenia, emocje i uczucia. Literatura oraz cała sztuka również ma dla mnie olbrzymie znaczenie. Zdarza mi się szukać różnych wierszy w internecie, na forach, artystów mało znanych. Wartościowe treści można znaleźć.
Jeśli jesteśmy przy tekście – znam muzyków, którzy grają na instrumentach, ale i gdzieś po drodze udało im się stworzyć tekst. Czy któryś z Was, oprócz Dawida, też czasami pisze teksty?
Każdy z nas pisze jeśli tego potrzebuje. Ma zapisane jakieś swoje przemyślenia, wiersze, opowiadania lub po prostu myśli. Potrzebujemy nanosić swoje przemyślenia na kartkę. Daje to pewnego rodzaju wolność i oddech, którego czasami brakuje w biegu codzienności. Czasami piszemy, żeby się ukryć, czasami żeby coś wykrzyczeć, a czasami, by po prostu napisać, co tam u nas, dlaczego tak, dlaczego nie.
Na samym początku wydaliście demo „Wspomnienia z poprzedniego życia”. Mówiliście wtedy, że gdy ktoś zapyta Was jacy byliście kiedyś to wyręczycie mu właśnie ten krążek. Tak właśnie chcecie tworzyć, żeby każdy kolejny album był zapiskiem Waszych wspomnień, emocji, przygód, tego jacy byliście?
Bardzo nam zależy na zapisywaniu swoich stanów i emocji, nas z tego okresu w którym powstawały płyty. Tamten krążek był idealnym odzwierciedleniem nas. Jak każdy, my też się zmieniamy. To co zaprezentujemy na płycie, będzie zupełnie inne w porównaniu do naszego demo.
Przed Wami premiera płyty, Waszej pierwszej. Wielu mówi o Was „objawienie roku”, już dziś macie na koncie mnóstwo ważnych występów i wyróżnień, czy podczas tworzenia materiału czuliście presje?
Nie czuliśmy presji. Nadal mamy przekonanie, że jesteśmy normalnymi ludźmi, chłopakami z Żywca. Bardzo nam miło, kiedy ktoś traktuje nas jako “objawienie roku”, “nadzieja roku”. Doceniamy to bardzo i daje nam to takiego pozytywnego kopa. Ale wiemy co chcemy zrobić w życiu i wiemy również, że mamy robić swoje.
Macie za sobą pierwsze koncerty z Waszej jesiennej trasy klubowej, która promować będzie właśnie nadchodzące wydawnictwo. Opowiecie Nam trochę o nim?
Nasze wydawnictwo wiąże się przede wszystkim z tym, co przeżyliśmy przed i w trakcie Sonbird. Wiąże się z drobnymi radościami, upadkami, niepowodzeniami, ale również ze swoistym szczęściem i tym co nas w życiu raduje. Będzie na tej płycie kilka niespodzianek, będzie też tam wiele doświadczeń, które przeżyliśmy w trakcie nagrywania materiału. Ale i tak największą mocą płyty będzie harmonia, czyli… dzięki niej, w domu czy wśród znajomych bądź rodziny, będziesz mógł się skupić przemyśleć, wyznaczyć swoje cele, a na koncertach będziesz mógł te wszystkie emocje przelać w fizyczny sposób. Płyta będzie dla Ciebie, dla ciszy, dlatego, żebyś na chwilę się zatrzymał. Koncert będzie po to, byś w to uwierzył.
Zdążyliście zgromadzić już dosyć dużą liczbę fanów, wielu też z chęcią zostaje po koncertach żeby zamienić z Wami kilka słów. Co słyszycie podczas tych rozmów?
Słyszymy wiele rzeczy. Od tego, że po prostu było fajnie, przez to, że pomogliśmy komuś naszą muzyką. To jest niesamowite doświadczenie oraz uczucie, kiedy ludzie przychodzą i mówią do Ciebie tak, jak Ty byś mówił do swojego największego idola. Czasami w to nie wierzymy, w sensie… że to właśnie jest ten czas, że Ty, Maćku, Tomku, Dawidzie, Kamilu, jesteś odpowiedzialny za tych ludzi, że im pomagasz, dajesz nadzieję lub po prostu dajesz chwilę oddechu, odpoczynku lub dawkę pozytywnej energii.
Obecnie na polskim rynku muzycznym mamy mnóstwo zdolnych artystów, mimo to zupełnie innych między sobą, jaki Wy macie pomysł na siebie, żeby odznaczyć się w tej licznej, ale i ciasnej rodzinie?
Najprościej na świecie. Robimy swoje. A jak wiemy, każdy człowiek jest inny, ma inne ambicje, marzenia, plany. Nasze już dawno sobie powiedzieliśmy i uświadomiliśmy. Nie ma nic piękniejszego niż być szczerym i prawdziwym.
„Skrzydlate pasje” – projekt powstały z Waszej inicjatywy, który ma zachęcać do dzielenia się i rozwijanie swoich pasji, zainteresowań, tak? To bardzo fajny pomysł, opowiecie Nam trochę o nim?
Oczywiście! Projekt “Skrzydlate pasje “ powstał po to, byśmy mogli dawać innym to, czego my sami nie dostaliśmy za bardzo. Czyli wsparcie i nadzieję, że z twoją pasją może Ci się udać. Bardzo często doświadczyliśmy tego, że, gdy mówiliśmy, że chcemy być muzykami, to patrzono na nas z przymrużeniem oka. Były momenty takie, że bardzo to bolało, a przecież ważnym w życiu jest, by dawać innym, ale równie sobie, szansę. I tak projekt “skrzydlate pasje”, który ciągle się rozwija, ma w założeniu pomóc innym. Podczas pożegnania lata w Żywcu, wybraliśmy 5 osób, które przedstawiliśmy szerszej publiczności. Te osoby, mają niezwykły talent, podchodzą do swoich marzeń niebanalnie i co najważniejsze… Chcą po prostu coś robić.
Wiem, że inspirujecie się i słuchacie muzyki zagranicznej, a kogo byście wyróżnili z Polski? Kto z Naszych rodzimych artystów jest dla Was muzycznym autorytetem?
Jest ich wielu, tak dużo powstaje ostatnio dobrej polskiej muzyki. Są to między innymi: Katarzyna Nosowska, Kortez, Dawid Podsiadło, Monika Brodka, OSTR, LOR, Krzysztof Zalewski.
Łączycie studia z muzyką, co na pewno nie jest łatwym zadaniem. Studiujecie dosyć nietypowe kierunki jak na muzyków – towaroznawstwo, zarządzanie produkcją i pracę socjalną, tak? Żaden z Was nie chciał kształcić się właśnie muzycznie? Czy raczej chcieliście sobie zapewnić pewnego rodzaju furtkę, taki plan B, gdyby z tym graniem nie wszystko wyszło tak jak powinno?
Prawdą jest, że każdy z nas jest w pewnym sensie indywidualistą i chciał tworzyć muzykę, która w Jego sercu najmocniej brzmiała. Na studia muzyczne pewnie by nas nie przyjęli, bo tam są osoby, które są mistrzami w tej dziedzinie i są geniuszami. My po prostu, chcemy spełniać siebie, tworzyć i pomagać innym poprzez muzykę. Chcemy dać innym całych siebie.
Właśnie, czy pamiętacie ten moment, gdy pierwszy raz chwyciliście za instrumenty i pomyśleliście – „kurczę, fajnie by było kiedyś grać na scenie przed bawiącym się tłumem, śpiewającym moje piosenki”?
Oczywiście, że pamiętamy. To są chwile z których nigdy się nie zapomni. Z muzyką jest jak z miłością…po prostu przyjdzie i wiesz, że kochasz. Każdy z nas ciągle marzy. Ciężko pracujemy na to wszystko. Muzyka jest przepiękna, ale często jest też niewdzięczna i wymaga dużo poświęcenia. Ale jak kochasz, to wiesz co robić.
Poznań, Toruń, Łódź, Gdynia, Warszawa – trochę km już za Wami, na pewno też wiele zabawnych przygód i historii natrafiło się Wam w podróży. Macie jakieś swoje ulubione wspomnienia, właśnie z tych wyjazdów, na które zawsze się szeroko uśmiechacie?
Wiele jest takich sytuacji, ale to są nasze historie, nasze wspomnienia, które chcemy zostawić dla siebie i najbliższych jak na razie. Możemy tylko powiedzieć, że zawsze największym śmiechem dla nas są nasze rozmowy i głupoty, kiedy jedziemy do Was 🙂
Jak już szperałam w tym internecie to znalazłam wasze marzenia sprzed dwóch lat.. Nie chodzi mi tutaj o marzenie Tomka o BMW czy Chevrolecie Camaro SS 69′ czy Dawida o gitarze Hollow Body, ale o tym z kim wtedy chcieliście wystąpić. Padło nazwisko Meli Koteluk i Krzysztofa Zalewskiego. Czy dziś widzielibyście się na scenie z kimś innym?
Dzisiaj to marzymy tylko o tym, aby nam się zawsze chciało. Aby muzyka nie stała się po prostu praca i odgrywaniem dźwięków.
Mamy wielu swoich geniuszy z którymi chcielibyśmy dzielić scenę, ale wierzymy, że ciężka pracą i pokorą możemy do tego dojść. Ale życie, jak życie jest nieprzewidywalne, więc zobaczymy.
I na koniec – o czym marzycie teraz, w tej chwili, czego Wam życzyć?
Aby zawsze nam się chciało, aby nikt nigdy nie zwątpił i żebyśmy byli szczerzy wobec siebie i Was!
Zajrzyj po więcej:
FB: https://www.facebook.com/WeAreSONBIRD/
Instagram: https://www.instagram.com/healmysonbird/
YouTube: https://www.youtube.com/channel/UCdXVg5CTvvJ4QDl6Zm3-HnA