#gwiazdynarozbiegu: SONBIRD „Chcieliśmy pisać o sobie, bo wiarygodność jest najważniejsza”

Zawsze gdy się przedstawiają mówią, że są czwórką przyjaciół z Żywca. Jeden z najgłośniejszych debiutów roku. Na początku 2019 roku ukazał się ich pierwszy długogrający album “Głodny”, dziś mają za sobą występy na największych scenach festiwalowych w kraju i wyprzedane koncerty na koncie – jak zmienił ich ten sukces, jaki był dla nich minionych rok i jak zapowiada się 2020. O przeszłości i przyszłości rozmawiałam z Dawidem, Kamilem, Maciejem oraz Tomkiem z zespołu Sonbird na chwilę przed finałowym (wyprzedanym) koncertem w Warszawie zamykającym trasę GŁODNY TOUR vol.2.

Roksana: Za Wami bardzo pracowity rok – przede wszystkim wydaliście debiutancką płytę „Głodny”. Jak opisalibyście jednym słowem mijający 2019?

Dawid: Przełomowy.

Kamil: I sukces i radość, w jednym słowie to będzie sukceradość.

Tomek: Był dobry.

Maciej: Podobało (mi się).

R: Zagraliście w 2019 roku dwie trasy klubowe, dużo koncertów festiwalowych oraz plenerowych – czy wśród tych wszystkich wydarzeń jest jeden koncert, który najwyraźniej zapisał się w Waszej pamięci?

Dawid: Każdy koncert był strasznie fajny, te klubowe i te festiwalowe. Myślę też, że każdy z nich był zupełnie inny. Jednak jednogłośnie największe wrażenie zrobił na nas Open’er Festival i moment wejścia na scenę, gdy zobaczyliśmy, że czeka na nas morze ludzi.

R: Było stresująco?

Dawid: Nogi ugięły się pod nami.

Kamil: Wcześniej nie widzieliśmy tylu ludzi, zza sceny nie było ich widać. Dopiero jak wchodziliśmy na schody prowadzące na scenę, zobaczyliśmy publiczność.

Dawid: To był taki moment, w którym Lana del Ray kończyła koncert na Głównej Scenie, a my zaczynaliśmy na Fire Stone. Zastanawialiśmy się czy ludzie będą jeszcze w ogóle zainteresowani naszym występem, a finalnie przyszły ogromne tłumy. To był właśnie ten koncert, który zapadł nam w pamięci, zwłaszcza ten moment wejścia na scenę.

R: Nie spodziewaliście się tylu ludzi?

Kamil: Totalnie nie spodziewaliśmy się.

Dawid: Zdecydowanie się nie spodziewaliśmy, fajnie było. Buzie się nam bardzo ucieszyły.

R: I wszyscy faktycznie podpisujecie się pod Opener’em?

Kamil: Tak, chociaż w Żywcu też są fajne koncerty, mimo że bardziej stresujące, bo u siebie. Ale lubimy też te występy bardziej kameralne. W mniejszych klubach, gdzie możemy być bliżej ludzi.

Dawid: One też są fajne.

Maciej: Ale Open’er jest najlepszy.

Dawid: Trzeba zaznaczyć, że wszystkie koncerty są takie, że się nimi cieszymy i bardzo je przeżywamy, ale ten był jak wymarzone urodziny. Masz je raz w roku i czekasz na nie, zastanawiasz się co się wydarzy. Masz wymarzony prezent i niespodziewanie go dostajesz.

R: Miniona jesienna trasa to Wasze pierwsze sold out’y. Jakie to uczycie, gdy dowiadujecie się, że klub będzie wypełniony i w dodatku jeszcze są ludzie, którzy chcieliby przyjść Was posłuchać, ale nie zdążyli kupić biletu?

Kamil: Najpierw trzeba było wytłumaczyć w domu co to znaczy „sold out”. Co wy macie jakieś sold out’y, to jakiś festiwal?

Dawid: Bardzo się cieszyliśmy. To było tak, że nie pytaliśmy się ani Kamila, ani Bartka, naszych menadżerów, ile biletów się sprzedało, ewentualnie co jakiś czas ktoś zapytał jak wygląda sytuacja, ale do dnia koncertu tak naprawdę nie pytaliśmy szczegółowo. I to było bardzo wielkie zaskoczenie – wyprzedany Poznań, praktycznie też Wrocław, Sopot też super, w Krakowie brak biletów z dwutygodniowym wyprzedzeniem. Podobnie było z Warszawą, nie oczekiwaliśmy wyprzedanego koncertu. Nagle okazało się, że to się udało, bo gramy tu nasz trzeci koncert i finalnie jest wyprzedany, więc to jest fajne.

R: Więc następnym razem spotykamy się na głównej scenie? 🙂

Maciek: No nie wiem, czy nie będzie za mała (śmiech)

R: To co rezerwować Narodowy? :))

Kamil: Skoro tak dobrze nam idzie, to w trzy dni będzie wyprzedany 🙂 (śmiech)

Dawid: Bardzo chcielibyśmy grać na jak największych scenach, ale wiadomo, chcemy do tego dochodzić stopniowo.

This slideshow requires JavaScript.

R: Nie będzie Wam brakować tej intymności w małych klubach?

Maciej: Mnie nie. Wolę jak jest moc.

Dawid: Myślę, że w jakiś sposób na pewno będziemy tęsknić, często też wracamy wspomnieniami do Szuflady w Żywcu – to był taki pub po prostu, w którym każdy zaczynał grać koncerty. Często sobie przypominamy jak to kiedyś wyglądało – ozdabialiśmy scenę światełkami choinkowymi, żeby to jakoś wyglądało. Teraz wszystko się zmieniło.

Maciej: Ja to odczuwam tak, że nie tęsknimy za tymi czasami, tylko mamy do tego sentyment, jak sobie wspominamy tamten okres. Wtedy naprawdę wszystko było na naszej głowie, łącznie z tym, czy są dobrze podpięte głośniki. Teraz już o niektóre z tych rzeczy nie musimy się martwić, bo mamy osoby, które nam w tym pomagają.

Kamil: Wracając jeszcze do tych koncertów bardziej intymnych, to z jednej strony jest to super, że ludzie są tak blisko, że zaglądają do setlisty i znają kolejność piosenek. Ale też boimy się czy kogoś przez przypadek nie uderzymy butem jak zmieniamy efekty.

Maciej: Szkoda, że nie ma intymnych koncertów na dużych scenach.

R: No to jest chyba troszkę nierealne…

Maciej: Ja osobiście nie lubię ciasnych miejsc, mam dużo sprzętu i jak jest większa scena, to wszystko brzmi jakby mocniej. Realizator jest w stanie bardziej ukręcić to brzmienie i jest wtedy większa moc.

R: To może teraz czas zagrać trasę Sonbird Akustycznie?

Tomek: Robiliśmy takie akcje, na przykład w MUZO FM.

Dawid: Były chyba takie dwa, albo trzy koncerty, właśnie w MUZO FM. W Żywcu kiedyś też zagraliśmy mały akustyczny koncert. W sumie to jest fajny pomysł, może kiedyś do niego wrócimy.

R: Zawsze po koncertach można z Wami porozmawiać. Czy zdarzyło się Wam usłyszeć podczas tych rozmów coś tak mocnego, co Was poruszyło?

Dawid: Była taka sytuacja. Chyba podczas spotkania w Emipku we Wrocławiu. Podszedł do nas mężczyzna, roztrzęsiony i powiedział nam, że był złym człowiekiem i robił złe rzeczy, nie będę przytaczał jakie, kilka nam zdradził. Faktycznie nie był wzorem do naśladowania, ale jak poznał naszą muzykę, to postanowił się zmienić, ona pomogła mu z tego wyjść.

R: Masz pomysł, jaki utwór konkretnie mógł tak na niego wpłynąć?

Dawid: On wtedy nie sprecyzował, ale powiedział “Muzyka, którą tworzycie”, że do niego to dociera i czuje z tego taką dobrą energię, dobroć po prostu. Chciałby też taki być i móc dawać dobro, więc jeśli będzie to czytał, to serdecznie go pozdrawiamy.

Kamil: Ostatnio rozmawialiśmy z parą, która zaręczyła się na naszym koncercie we Wrocławiu, chyba podczas piosenki “Hel”. Często też słyszymy, że podczas koncertów ludzie odnajdują swoją miłość. Jest też ksiądz, który jedną z naszych piosenek modli się i to jest super.

R: Czyli spokojnie możecie się podpisać słowami “Jak nie ma w piosence prawdy, to nie ma piosenki”?

Dawid: Zdecydowanie. To bardzo mądre słowa i taka jest prawda. My od samego początku, jak zaczynaliśmy tworzyć i pisać teksty, nie chcieliśmy tworzyć historii. W żaden sposób tego nie neguję, ale my chcieliśmy pisać o sobie, bo wiarygodność jest najważniejsza. To co chcemy powiedzieć, żeby było szczere i prawdziwe.

Kamil: Człowiek jest wtedy bardziej świadomy tych słów i tego co chce przekazać.

This slideshow requires JavaScript.

R: Kończy się Wasza przygoda z “Głodnym” – będziecie trochę tęsknić czy już czujecie zmęczenie tym materiałem?

Dawid: Właśnie jak to jest z „Głodnym”? Nie, nie mamy go dość…

Tomek: Nowości są potrzebne. Pojawiają się już, ale będzie ich jeszcze więcej.

Dawid: Tak, pracujemy nad nowym materiałem, jesteśmy właśnie w trakcie pracy, też sami staramy się odświeżać niektóre piosenki, nawet w najmniejszym szczególe, żeby nam się to nie przejadło. Bo to może się łatwo wydarzyć. Mamy też świadomość, że część z nich zostanie z nami dłużej, nawet jak nagramy kilkanaście płyt, to pewnie dalej będziemy grać na przykład “Niepoważnego”.

R: Wracając do tych nowości, które już macie – dwie z nich można usłyszeć podczas Waszych koncertów plus okazyjnie nagrane dla Białej Gwiazdy “Więcej”. Czy to znaczy, że do premiery drugiego krążka bliżej nam niż dalej?

Dawid: Pracujemy ciągle, mamy piosenki, których jesteśmy bardziej pewni, są też takie których pewni jesteśmy mniej i potrzebują więcej czasu. Tak naprawdę jest trochę pracy przed nami. Jeśli będzie nowa płyta to bliżej końca roku, ale o tym za wcześnie by mówić coś więcej.

Kamil: Cały czas szukamy i ciągle inspirują nas nowe rzeczy. Wciąż się rozwijamy w tym kierunku, żeby wyszło z tego coś dobrego.

R: Macie taki materiał, który nie zmieścił się na “Głodnego”, ale przyda się teraz?

Maciej: Tak i gramy go na koncertach.

Dawid: To jest właśnie “Milion wspomnień”.

Kamil: Nie ma tej piosenki na płycie, bo wydawało się, że będzie odstawała od reszty, przez co album nie będzie już taki spójny. Te piosenki, które są na „Głodnym” idealnie się ze sobą łączą.

Maciej: Chociaż nie wiadomo czy wspomniana piosenka będzie pasowa
do nowego materiału.

Dawid: Właśnie, bo z „Milion wspomnień” jest tak, że w przeciwieństwie do pozostałych utworów, które powstawały na przełomie 2017/2018 roku, on powstała już bliżej 2019 roku, kiedy kończyliśmy prace nad płytą.

R: Czy Wasze doświadczenie jakie już macie przy tworzeniu muzyki, sprawia, ze proces ten jest szybszy?

Tomek: To zależy od różnych czynników.

Dawid: Czasami jest tak, że szukamy nowych dźwięków i wszystko brzmi tak samo. A czasami mamy próbę, na której jesteśmy w stanie zrobić trzy numery.

Kamil: Bardzo łatwo jest nagrać piosenkę, wymyślić riff, linię basową, nagrać bębny – to jest bardzo proste, tylko my dążymy do tego, żeby to było jakieś, żeby było nasze i przede wszystkim w zgodzie z nami samymi.

R: Skoro w waszych piosenkach jest tak wiele Waszych uczuć, nie jest Wam trudno potem stanąć na scenie i w pewnym stopniu się z tego obnażyć?

Kamil: Trudniej jest nam nie mówić o tym.

R: Wy często słuchacie Waszej muzyki?

Maciej: Nowej praktycznie cały czas.

Kamil: Jak dostaliśmy płytę do ręki, to chyba pięćdziesiąt raz ją przesłuchaliśmy.

Dawid: Jak płyta była w sprzedaży, to my już ten materiał graliśmy na koncertach, a nowe piosenki wzbudzają w nas zupełnie inne emocje. Jak ich słuchamy, to pojawia się myśl, że faktycznie my to zrobiliśmy, nie kto inny, tylko my sami i to jest dla nas bardzo wartościowe.

R: Trudniej jest nagrać drugą płytę?

Dawid: Tak.

R: Czujecie presję?

Tomek: Nawet bardzo. Jest taki bat nad głową.

Dawid: Jest coś takiego, co trudno określić, że w nowym materiale zabraknie na przykład piosenki “Hel”. Piosenki, której ilekroć nie zagramy na koncercie, ludzie zawsze będą na nią reagować tak żywo i będą ją z nami śpiewa. Wiadomo, że możemy zrobić masę numerów, które będą miały dla nas dużą wartość i ludzie stwierdzą, że są spoko, ale będzie im brakowało tego “czegoś”. Teraz dużo eksperymentujemy z instrumentami, z brzmieniami, momentami idziemy trochę w inną stronę.

R: Czyli Wasz nowy album będzie już dojrzalszy?

Tomek: Tak, taki jest plan.

Dawid: To też wiąże się z tym, że my jesteśmy starsi i inaczej teraz patrzymy na świat niż kiedyś. Muzyka to jest takie coś, że trzeba ciągle szukać i nauczyć się materializować swoje myśli, albo dźwięki, które się słyszy w głowie. Chodzi też o to, żeby nie stać w miejscu. Gdy zaczynaliśmy prace nad “Głodnym” i przyszedł czas na rozmowy o urozmaiceniu instrumentarium, to byliśmy tym przerażeni. Wtedy było to dla nas obce i jak my to zrobimy. W tym momencie już się o takie rzeczy nie martwimy. Nabyliśmy nowe umiejętności i chcemy je wykorzystać.

R: Czyli będziecie stawiać bardziej na minimum w muzyce czy maksimum?

Dawid: I to jest właśnie ciekawe pytanie, bo jeszcze sami nie wiemy.

Tomek: Chcielibyśmy chyba tak pół na pół.

Dawid: To jest tak jak mamy na debiucie – są “Wodospady”, które są bardzo oszczędne, głównie jest riff gitarowy i pojawia się kwartet smyczkowy, ale jak zestawimy to z “Głodnym” czy “Niepoważnym”, “Kuloodporynym”, gdzie naprawdę dużo dzieje się w tle. Na pewno przy nowym materiale będzie tak samo – pojawią się piosenki, które w danym momencie będą oszczędne w środkach, ale pojawi się też utwór, w którym będzie się działo znacznie więcej. Chcemy, żeby było różnorodnie.

R: To co, Sonbird zaskoczy nową płytą?

Dawid: Oczywiście!

Tomek: Mamy nadzieję, że zaskoczy pozytywnie.

Kamil: Myślimy bardziej na plus.

R: Dawid, powiedzieć, że jesteś dynamiczny na scenie to jak nie powiedzieć nic. Czy Wy, chłopacy nie boicie się czasami, że on podczas swoich aktywności scenicznych nie wpadnie na was albo wasz sprzęt? Albo, że zaplącze się w kable?

Kamil: No nie, bo już to robi (śmiech)

Tomek: Nie, to od początku było powiedziane, że każdy ma tak jakieś swoje miejsce na scenie.

Dawid: I każdy ma swoją strefę, wiadomo, że zdarzają się momenty, że ją naruszamy, ale nie aż tak. Z samym zaplątaniem się w kable, wielokrotnie się to zdarzyło, ale chłopakom też. Czasami zdarza się, że mam trzy kable pod nogą: gitara, mikrofon i odsłuch.

This slideshow requires JavaScript.

R: Najbardziej szalona rzecz jaką byście chcieli kiedyś zrobić podczas koncertu?

Dawid: Ja bym chciał kiedyś wskoczyć w tłum!

Tomek: Ja bym chciał tak gitarą obrócić dookoła głowy, ale się trochę boję bo mnie na nową nie stać (śmiech)

Maciej: Ja bym chciał mieć kiedyś tyle pieniędzy, żeby polać sprzęt benzyną i rzucić zapałkę.

Kamil: Ja bym chciał, żeby był tak zarąbisty koncert, żebym aż z wrażenia zemdlał. W sensie, że wszyscy będą śpiewać, tańczyć, bawić się i nagle będę miał taki katarsis i mnie odetnie na chwilę. A jako zespół to sobie myślę, że chcielibyśmy grać takie full profesjonalne koncerty. Takie pomiędzy Coldplay’em a Rammstein’em, albo Twenty One Pilots.

Tomek: Ja jeszcze salto chciałbym umieć zrobić.

R: Co jest dla Was najfajniejszego w robieniu muzyki?

Dawid: Dla mnie możliwość wyzbycia się emocji. Bywały piosenki, które powstały w stanie euforii. Bywały też piosenki, które powstały w takim smutniejszym okresie. To jest fajne w tym co robimy, że dzięki temu możemy zatrzymać ten moment. Czy on jest dla nas dobry czy zły, to już nieważne, faktycznie nie do każdej historii chce się wracać, a niektóre to nawet bawią z perspektywy czasu, ale są ważne i budujemy sobie z nich taki album. W sumie nie bez powodu płyta nazywa się też albumem. To są takie zdjęcia, które zrobiliśmy sobie w życiu przy pomocy muzyki.

Kamil: Ja spełniam marzenia, robię to co chce i jestem coraz bliżej swojego celu. To, że coś możemy dać naszym słuchaczom, poprzez nasze spełnianie marzeń i spędzanie naszego wolnego czasu, że to nie idzie na marne, tylko ma jakiś cel i misję w sobie. I przynosi owoce.

Maciej: Jest to coś takiego, że jak w dzieciństwie chciałaś zostać małym strażakiem i w końcu nim jesteś. I super jest poznawanie nowych ludzi, ciekawych, różnych.

Tomek: Fajna zabawa i sposób spędzania wolnego czasu, fajnie się robi muzykę i słuchając jej możesz złapać jakieś fragmenty, które w jakiś sposób wykorzystasz, to jest takie satysfakcjonujące.

R: Pamiętacie ten moment, gdy to garażowe granie stało się już takim bardziej poważnym?

Dawid: My od samego początku chcieliśmy myśleć o tym poważnie, tylko to jest też kwestia świadomości i pewnych spraw, na które nie zwracało się uwagi i nie wiedziało się o nich. Mam na myśli rzeczy techniczne, wizualne, ogólne. W momencie, gdy powstał zespół od razu padło stwierdzenie, że “słuchajcie Panowie, no spełniajmy to marzenie i walczmy o to” i na pewno była to Skoda Auto Muzyka, gdzie znaleźliśmy się TOP 5 Pani Kasi Nosowskiej, to był taki zapalnik, ale też wcześniej koncerty, które udało nam się zagrać. To szło tak stopniowo i my idąc tymi małymi kroczkami zyskiwaliśmy właśnie tę świadomość, potem był Festiwal Supportów, gdzie zaczęła się praca z Łukaszem i on nam zwrócił uwagę na rzeczy, o których wcześniej zupełnie nie myśleliśmy i finalnie zaczęło to dążyć w tę stronę, gdzie teraz jesteśmy.

Kamil: Od początku była w nas wiara. Wierzyliśmy, że się nam uda i że będzie super. Dawid wymienił takie charakterystyczne momenty, gdzie zaczęliśmy grać na poważnie, ale były też takie rzeczy pomiędzy – na przykład to, że ktoś zainwestował w sprzęt, Maciek kupił bębny, Tomek do nas doszedł, ja kupiłem sobie drugą kostkę, Dawid z czasem chwycił za gitarę – to były takie małe kroczki, o których nie mówiliśmy głośno, ale każdy z nas czuł, że to już nie na żarty.

R: A gdybyście teraz mieli dać radę młodym artystom, którzy chcieliby tak jak wy wydać płytę i wyprzedawać koncerty?

Dawid: Ćwiczyć. Robić to z serca. Wydaje mi się, że w tym momencie bardzo ważny jest rozwój, umiejętności które się posiada, na przykład ze śpiewaniem jest tak, że w momencie kiedy się nie ćwiczy, zaczyna się takimi prostszymi ścieżkami, gdzieś się dźwięk odpuści i nie mam tu na myśli tylko koncertu, ale ogółem pracę nad tym głosem i to się robi wtedy na pół gwizdka, bo nie umie się inaczej. W momencie, w którym człowiek zaczyna się rozwijać, zaczyna inaczej patrzeć – raz, że możliwości się zwiększają, dwa, że masz ten warsztat i trzy, że rośnie ci świadomość tego co potrafisz. Więc na pewno radziłbym, żeby ćwiczy i wierzyć

Kamil: Samo ćwiczenie jest też rozwojowe i kiedyś na początku wywiadów, jak się nas pytano, jak to się wszystko zaczęło, to odpowiadaliśmy, że trzeba powiedzieć sobie w głowie i w sercu, że chcesz. Znaleźć ludzi, którzy z tobą chcą w to brnąć i spełniać z tobą te marzenia.

Maciej: I słuchanie dużo muzy.

Dawid: Tak, nie ograniczanie się do jednego gatunku.

R: Sonbird to przemyślane teksty, dobra muzyka, niesamowita energia – z której z tych trzech rzeczy chcielibyście być znani za 10 lat?

Tomek: To trzecie. Bo nieważne jaki jest tekst i muzyka, tylko to jak to trafi do słuchacza.

Dawid: Jedna z tych trzech? Myślę, że tu by się zdania podzieliły. Każdy z nas wybrałby co innego. Ja bym wybrał to pierwsze – przemyślane teksty.

Kamil: Sądzę, że muzyka z tego względu, że gdyby Dawid nie śpiewał tekstów, tylko po prostu zwykłe „lalalala”, to i tak mogłoby to przynieść jakieś korzyści.

Maciej: Ja by postawił na to pierwsze. Teksty.

Dawid: Bo prawda jest taka, już można to wcześniej wywnioskować po różnych sytuacjach czy to naszych, czy innych zespołów, że wystarczy jeden dobry tekst i można grać w kółko dwa dźwięki, ale ludzi to i tak zmiażdży. To słowo. Można napisać średni tekst i wymiatać na sprzęcie, a ludzie powiedzą “no spoko sobie grają”.

Kamil: Zależy. W Polsce się na to patrzy, ale słuchasz zagranicznych zespołów i czasami nie wiesz o czym śpiewają, a śpiewają całkiem słabe teksty. Chcielibyśmy mieć te wszystkie trzy rzeczy i żeby dochodziło jeszcze wiele innych. Bo jak już mówimy o rozwoju, to chcemy się rozwijać, a nie stać w miejscu.

R: Łatwiej tworzy się smutne czy wesołe piosenki?

Tomek: Zależy od nastroju.

Dawid: To co powiedział Tomek to prawda, ale my mamy czasami problem ze stworzeniem wesołej piosenki. Lubimy wesołą muzykę, ale chyba większe “wow” mamy w momencie, gdy słyszymy coś smutniejszego, bardziej nas to porusza i w ten sposób się wyrażamy.

R: Ten rok – co on zmienił w Was, nie muzykach, ale prywatnie w ludziach? Woda sodowa już uderza do głowy czy to nie w Waszym stylu?

Dawid: Na pewno jesteśmy bardziej pewni siebie, niektórzy trochę bardziej nerwowi. Samo to, że jesteśmy dojrzalsi. Ciągle jesteśmy śmieszkami, ale wtedy byliśmy śmieszkami do przesady. Łatwiej się teraz z nami pracuje.

Tomek: Jeszcze nie.

R: Patrząc wstecz, co byście określili mianem Waszego największego sukcesu?

Dawid: To, że mamy siebie.

Maciej: Pięknie powiedziane.

Tomek: No, pięknie.

R: Gdyby muzyka się dzisiaj skończyła – co byście robili?

Dawid: Ja bym chyba poszedł na AWF, nie wiem, pewnie skończyłbym studia. Albo robiłbym coś z chemią. Zapewne byłbym teraz jedną z najsmutniejszych osób na świecie.

Tomek: Ja pewnie zacząłbym studia.

Maciej: Ja bym podróżował.

Kamil: Nie powiem, że skończyłbym studia, znaczy pewnie bym skończył, ale te które zacząłem, bo na nie poszedłem ze względu na muzykę poniekąd. Może jeździłbym też na BMXie.

R: W 2020 pierwszy koncert jaki zagraliście był za granicą, nie był to Wasz pierwszy występ poza krajem, ale pierwszy raz w Anglii i to z okazji Finału WOŚP.

Dawid: Dla mnie podróż do Anglii była marzeniem.

Kamil: Niektórzy z nas pierwszy raz lecieli samolotem.

This slideshow requires JavaScript.

R: Szykuje się też powrót do Poznania na Sping Break’a.

Kamil: To jest w ogóle niesamowite.

Dawid: Jak pierwszy raz tam jechaliśmy to byliśmy mega tym zestresowani, więc teraz bardzo się cieszymy, że możemy tam wróci, ale już z mniejszym stresem.

Kamil: Wykorzystaliśmy Spring Brak’a w pewien sposób – w sensie to co on daje, to jakie jest jego założenie i my to wykorzystaliśmy. I teraz wracamy już dużo pewniejsi siebie. Chcemy pokazać, że takie wydarzenie jak Spring Break jest ważne.

R: Co jeszcze oprócz tego w nowym roku? Nowy album, koncerty?

Dawid: Na tym chcemy się skupić.

Kamil: Zagramy trochę mniej, żeby skupić się na nowym materiale.

Maciej: Nie będzie takiej pełnej trasy na wiosnę, zagramy pojedyncze koncerty.


Prywatna szóstka:

Najbardziej wzruszający moment:
Dawid: Open’er Festival
Kamil: Gdy publiczność śpiewa nasze piosenki.
Maciej: Pierwszy koncert na trasie GŁODNY TOUR w Żywcu.
Tomek: Open’er Festival

Najbardziej stresujący moment:
Dawid: Open’er Festival
Kamil: Koncert w Krakowie
Maciej: Opole Festiwal
Tomek: Open’er Festival

Najgorszy aspekt życia w trasie:
Dawid: Jedzenie na stacjach benzynowych.
Kamil: Przemyślenia.
Maciej: Brak bliskich i słabe jedzenie.
Tomek: Czasami dom staje się przez to obcym miejscem

Marzenie/ palny na 2020:
Dawid: Napisanie takich tekstów, aby być z siebie dumnym.
Kamil: Być dla
Maciej: Przeżyć 🙂
Tomek: Nauczyć się grać na klawiszach.

Muzyczne odkrycie minionego roku:
Dawid: Bombay Bicycle Club
Kamil: MaJLo
Maciej: Mosa Wild
Tomek: Schafter

Najlepszy album 2019:
Dawid: FOALS – Everything Not Saved Will Be Lost Part 1
Kamil:
Maciej: PEZET – Muzyka Współczesna
Tomek: PR08L3M – Widmo


Zajrzyj po więcej:

FB: https://www.facebook.com/WeAreSONBIRD/

Instagram: https://www.instagram.com/healmysonbird/

YouTube: https://www.youtube.com/channel/UCdXVg5CTvvJ4QDl6Zm3-HnA