Miłośnicy rocka nadstawcie uszu! Nadciąga fala dźwięków, które wprawią Was w stan euforii!
Tyska grupa Double Blind powraca na scenę po prawie czteroletniej przerwie. Ich drugi album studyjny „Find a Way” całkiem niedawno zagościł na streamingach.
Zapraszam do lektury rozmowy z Markiem Obrębskim — liderem, wokalistą i pierwszym piórem grupy, a dowiecie się z niej dokładnie, co w trawie piszczy u chłopaków pod kątem płyty i nie tylko.
Karolina Filarczyk
Marek Obrębski – Double Blind
Od wydania debiutanckiego albumu minęły 4 lata. Dokładnie dwie chwile temu ukazał się Wasz drugi album – „Find a Way”. Tym razem będzie grzecznie i spokojnie, czy jak zwykle rockowo i z pazurem?
Faktycznie, trochę zleciało… Naszą EP-kę wydaliśmy w grudniu 2017, trochę ponad 3 lata temu. Materiał na album LP był gotowy już dużo wcześniej, ale chcieliśmy nagrać go w profesjonalnym studio i kilka miesięcy czekaliśmy na wolny termin w studio Recpublica w Lubrzy, później kolejne miesiące na wolny termin w studio zespołu Luxtorpeda. Bardzo nam zależało na nagraniu tam gitar i myślę, że czekanie się opłaciło. Pan Robert pozwolił nam wykorzystać jego prywatny sprzęt gitarowy, za co jesteśmy mu bardzo wdzięczni, więc brzmienie gitar jest naprawdę dobre. Później zaczęła się pandemia i praktycznie rok minął, nim postanowiliśmy, że nie będziemy dłużej czekać na wydanie albumu. Dlatego też wydaliśmy go online. Czy to album grzeczny i spokojny… Niech każdy oceni sam. Jest w nim „pazur”, ale są też ballady i dużo melodii.
Co stanowiło dla Was największą inspirację przy pracy nad płytą? Co chcielibyście powiedzieć swoim słuchaczom?
Kiedy nagraliśmy nasz pierwszy album, to była nasza chęć sprawdzenia, czy nasza muzyka spodoba się słuchaczom. Bądź co bądź, gatunek, który gramy miał swoje największe powodzenie 30 lat temu. Okazało się, że nadal jest dużo fanów brudnego grania. Takim porządnym kopniakiem do działania był dla nas wywiad w „Trójka Żąda debiutów” Programu Trzeciego, gdzie ep-ka została bardzo dobrze oceniona i usłyszeliśmy zapewnienia, że będą czekać na kolejną porcję naszej muzyki. Co do inspiracji, to jest tego dużo w otaczającym nas świecie, samo życie jest inspiracją. Gdy piszę teksty, to myślę o różnych wydarzeniach w moim życiu lub o historiach innych ludzi, inspirację znajduję w literaturze, filmie, pogodzie za oknem, uczuciach, jakie rodzą się w sercu człowieka. Nasza muzyka to zlepek inspiracji muzycznych każdego z nas. Jest nas czterech i każdy ma swój własny, uformowany przez lata styl grania i to ta mieszanka tworzy muzykę Double Blind.

Okładka Waszego albumu jest co najmniej wieloznaczna… [śmiech] Co autor miał na myśli?
Mieliśmy kilka pomysłów na okładkę. Bazą do jej stworzenia był tytuł albumu: „Find a way”. Mamy jeden bardzo ciekawy pomysł na okładkę, którego na razie nie zdradzę. Myślę, że wykorzystamy ten pomysł przy kolejnych albumach. Wybraliśmy jednak inny projekt dla wydania online. Dlaczego właśnie taki? Muzyka jest, zupełnie jak życie, pewnego rodzaju podróżą, poszukiwaniem drogi. Każda podróż ma jakiś początek i gdyby zastanowić się, gdzie on jest, to nasza okładka pokazuje punkt startowy. Ten album zawiera utwory, które pokazują, w którą stronę podążamy muzycznie. Sam motyw z naszej okładki pojawiał się na albumach i w teledyskach kapel, które nas inspirowały, dlatego też idealnie pasuje do naszego grania.
Album pojawił się wyłącznie w wersji cyfrowej. Macie w zanadrzu reedycję już na konwencjonalnym nośniku?
Ciężko powiedzieć, czy będziemy wydawać album w formie krążka. Mamy sporo pomysłów na kolejne nagrania, więc niewykluczone, że pozwolimy mu żyć własnym życiem na portalach streamingowych. Jeśli będzie nim duże zainteresowanie, to zastanowimy się nad tłoczeniem płyty. Na razie skupiamy się nad kolejnym materiałem, a jest tego dużo. Czas pandemii, choć uciążliwy, okazał się dla nas bardzo owocny w pomysłach na nowe numery.
Podczas pandemii widziałam Wasz występ w jednym z koncertów organizowanych przez Arenę Gliwice. Koncerty bez publiki da się w ogóle grać? Macie jeszcze w planach coś podobnego?
Tak, da się, ale koncerty z publicznością są zdecydowanie lepsze. Kiedy energia dawana ze sceny wraca do zespołu, to jest to potężny zastrzyk emocji, dla których w ogóle wychodzi się na scenę. Koncert organizowany przez Arenę Gliwice był dla nas pierwszym takim występem bez publiczności i chociaż licznik wskazywał na kilka tysięcy wyświetleń koncertu, to bardzo brakowało nam kontaktu z ludźmi pod sceną. Później zagraliśmy jeszcze jeden koncert online dla Miejskiego Centrum Kultury w Tychach i na razie nie mamy w planach kolejnych takich występów.