Łukasz Krupa koncertowo: BRODKA i przyjaciele

Najnowsza trasa Brodki, promująca album „Sadza” powoli dobiega końca. Byłem na warszawskim koncercie BRODKA i przyjaciele w Torwarze.

Nie mogę się powstrzymać, by od razu napisać i trochę zaspoilerować moją recenzje – ten koncert był wyśmienity. Ale zacznijmy od początku…

fot. Łukasz Krupa

Kiedy weszliśmy na płytę Centralnego Ośrodka Sportowego Torwar, naszą uwagę zwróciła scena, która od razu wydała nam się dziwna, podzielona trzema płachtami półprzezroczystego materiału. Przymierzaliśmy się do zrobienia zdjęć i nagrania filmów i byliśmy źli, że w takich warunkach zdjęcia nie będą najlepsze. Na szczęście, gdy koncert się zaczął, doszły światła i wizualizacje wyświetlane od tyłu sceny, całość nabrała wyjątkowego charakteru. Wyglądało to mega dobrze!

Co do samego koncertu i Brodki – nie można mieć żadnych uwag. Jak każdemu bandowi grającemu na żywo zdarzyły się delikatne wpadki, z których jednak Monika wybrnęła zawodowo.

„Człowiek wyjedzie na chwilę na wakacje i już zapominają… Jeszcze raz chłopaki!”

Lubię takie małe wykolejenia w czasie koncertów. Świadczy to o tym, że mamy do czynienia z żywym organizmem. Wiem, że nie będzie drugiego takiego wykonania, że nie zobaczę więcej tej miny Moniki, która próbuje w głowie ogarnąć, jak ma wejść z wokalem. Ciekawe co sobie w takich sytuacjach myśli ;)!

fot. Łukasz Krupa

Mnie Brodka kupiła już od pierwszego numeru. Zapomniałem o wszystkim, jak usłyszałem „Wpław”. Później poszło już z górki! Nie będę tu opowiadać o albumie i tekstach, bo album każdy z Was pewnie słyszał. Ale nie mogę nie wspomnieć o tym, że uwielbiam bezpośredniość Moniki, którą tym razem proponuje odbiorcom. Dzięki temu czujemy, że możemy być jeszcze bliżej artystki. Jeszcze bardziej wejść w skórę Moniki, której imię, w piosence o tym samym tyle, wyśpiewała cała sala na Torwarze.

Oczywiście w koncercie BRODKA i przyjaciele nie mogło zabraknąć gości. Jako pierwsza na scenie, koło Moniki, pojawiła się Natalia Przybysz. Jestem nieobiektywny, bo „kocham jom”! Dla mnie był to najlepszy duet, tego wieczoru. Artystki zaśpiewały razem „ Sauté” z niezapomnianej Grandy! Swój występ zakończyły pocałunkiem, co jeszcze bardziej rozgrzało publiczność!

fot. Łukasz Krupa

Drugim gościem, a w zasadzie gościnią była Rosialie, z którą zaśpiewały „Jezioro szczęścia” z repertuaru zespołu Bajm. Pomimo tego, że dziewczyny współbrzmiały idealnie, czuły się i wyglądały ze sobą na scenie zjawiskowo, ich duet nie przebił występu z Natalią. Ostatnim gościem na scenie był Vito Bambino, przy występie, z którym miała miejsce opisana powyżej „wpadka”. Vito świetnie bawił się na scenie z Moniką, publiczność dostała świetną energię. Brodka bardzo trafnie dobrała swoich gości, stawiając na różnorodność, ale jednocześnie dobro wspólnego występu pod względem jakości.

Nie obyło się bez bisu, na którym zagrała dwa najbardziej nośne numery z Sadzy – „Wpław” i „Monika”. W czasie koncertu nie zabrakło też największych hitów Moniki z poprzednich albumów, takich jak „K.O.”, „Krzyżówka dnia” czy wspomniane wcześniej „Sauté”

Życzę sobie więcej tak dobrych koncertów w tym roku. To tyle! Dzięki 🙂

Łukasz Krupa

Podziel się swoją opinią ;)