Na dźwięk imienia Krzysztofa Pendereckiego część publiczności drży z ciekawości, a część ze strachu – jego nazwisko nieodłącznie kojarzone jest bowiem z muzyką awangardową. Jednak choć kompozytor wytyczał w historii swej twórczości wiele nowych szlaków w muzyce poważnej, to jednak najważniejsze pozostały przekaz i emocje silnie obecne w jego muzyce sakralnej, wokalno-instrumentalnej, wreszcie – chóralnej.
Pierwszy album z serii „Warsaw Philharmonic: Penderecki conducts Penderecki”, wokalno-instrumentalny, został obsypany nagrodami. Poza Grammy, pojawiły się Fryderyki, O!Lśnienie od portalu Onet.pl i wiele innych wyróżnień. Wszyscy zgodnie podkreślali, że ten album to nie tylko wydarzenie historyczne – kompozytor bowiem po raz pierwszy zadyrygował swoimi utworami na płycie nagranej z Orkiestrą i Chórem Filharmonii Narodowej – ale przede wszystkim udowodnienie, że polska muzyka klasyczna może być naszą wizytówką na świecie. Na część drugą składają się dwa krążki prezentujące najpiękniejsze dzieła na chór napisane przez mistrza.
Utwory chóralne powstawały na przestrzeni całej drogi twórczej kompozytora, pisane były w różnych technikach (od dodekafonii po neotonalność), a jednak wiąże je uchwytne pokrewieństwo, na które zwraca uwagę sam kompozytor. „W mojej muzyce chóralnej jest dużo zastanowienia i powagi, ona nie jest pisana wprost, jest refleksyjna. Tak samo pisałem na chór 20 i 50 lat temu” – mówił Penderecki w jednym z wywiadów, podkreślając zatem wyrazowe i dramaturgiczne własności tych utworów
Czy płyta jest skierowana do wysublimowanego odbiorcy? Oczywiście, że tak! Ale zaskoczy go melodyjnością, wartką narracją, wciągającą i przejmującą muzyczną akcją. Chór, przygotowany przez prof. Henryka Wojnarowskiego, wykonuje tu zarówno samodzielne utwory Mistrza, jak i kompozycje znane finalnie z większych form, od fragmentów Pasji, Stabat Mater i Missy Brevis, po zgrabne miniatury, takie jak My też pastuszkowie czy Kaczka pstra. Kompozytor wciela się ponadto w rolę dyrygenta, dając nam niesłychany wgląd we własny zamysł interpretacji swych kompozycji.
Ta muzyka jest mi bliska. Myślę, że to moja najlepsza muzyka po prostu.
– PRZYZNAŁ KRZYSZTOF PENDERECKI W RADIOWEJ ROZMOWIE Z BEATĄ STYLIŃSKĄ