[RECENZJA] Najgłośniejszy debiut roku – SONBIRD i album „Głodny”

Wielu czekało na ten dzień – 22.02 – to wczoraj do sklepów muzycznych trafił tak długo zapowiadany pierwszy w karierze długogrający album studyjny czwórki przyjaciół z Żywca, czyli grupy Sonbird. Znajdziemy go również w serwisach stremingowych. Wielu już przed premierą zapowiadało sukces tej płyty, jaki więc jest ten „Głodny”

Płytę otwierają energetyczne dźwięki utworu „Tyle pytań”, który najbardziej taneczną część skupia dopiero w refrenie. Tutaj pojawia się mała sprzeczność wesołej, frywolnej muzyki, zachęcającej do tańca z tekstem, dużo poważniejszym od towarzyących jemu dźwięków. Teksty, które w głównej mierze są pracą wokalisty, Dawida Mędrzaka są dosłowne i dwuznaczne jednocześnie, ich uniwersalność idealnie wpasowuje się w dzisiejsze czasy. Jednym z przykładów może być właśnie refren z wcześniej wymienionej piosenki – „Bo Ty tutaj będziesz, gdy wszystko wokół pęknie”, niby prosty, ale niesie w sobie trochę wiary.

W tej samej stylistyce jest następny w kolejności tracklisty utwór, tytułowy „Głodny”. Chociaż słuchając tej piosenki zawsze przypomina mi się energia, którą wielokrotnie czułam na ich koncertach i od nich samych i od publiczności zgromadzonej pod sceną to czy w wersji live czy audio najbardziej lubię końcówkę – moment, gdy wokalista ostatni raz śpiewa refren i nagle dostajemy te same wersy w innej, bardziej drapieżnej wersji, wręcz wykrzyczana, dzięki czemu mamy tutaj więcej pazura, który Sonbirdowi pasuje równie dobrze jak wolniejsze ballady.

Jest też cudownie wakacyjny „Hel” – kolejny taneczny, bardziej wesoły niż poprzednie single, od razu przywołuje wspomnienie lata i plaży. Absolutny zastrzyk pozytywnej energii, nawet przez słuchawki. Ogrom endorfin wytworzy też „Niepoważny” – który zarówno dynamiczną, wesołą muzyką jak i tekstem zachęca do tańców. „Kuloodporny” to taki mały manifest, apel zgrabnie ukryty w refrenie, znów zacytuję kawałek, bo w tych piosenkach są ukryte takie wersy, które aż chce się wykrzyczeć razem z wokalistą:

„Ja wierzę wciąż, że każdy jest dobry, choć długo w nim to śpi, krew por i łzy, świat niespokojny, a świat to znaczy My, obrońmy to co znaczy kochać, nie wypalajmy się, każdy ma broń, a bronią są słowa, czy chcesz zastrzelić mnie”

„Wodospady”, „Ślad”, „Ląd” i „Wada” to utwory już zupełnie różne od poprzepdnich, nie taneczne, dają moment wytchnienia podczas słuchania płyty. Teksty tutaj są poważniejsze, opisują trudne relacje międzyludzkie, nad którymi mimowolnie się zatrzymujemy i zaczynamy myśleć.. Muzyka jest bardziej harmonijna i spokojniejsza. Cudownie ich się słucha z zamkniętymi oczami.

Bardzo zaskoczyła mnie „Wada”, piosenka która zamyka krążek – do wczoraj znałam jej zupełnie inne wykonanie, zdecydowanie bardziej energetyczne i dynamiczniejsze, a tu proszę, zaskoczenie, pierwszy odsłuch – trochę mnie wmurowało, ale po trzecim czwartym razie słuchania tej piosenki zdecydowanie pozytywne zaskoczenie. Nie od dziś wiadomo, że Sonbird lubi eksperymentować z coverowaniem (w szczególności swoich utworów), czego doskonałym przykładem jest „Ląd”, którego zespół zagrał już chyba na cztery różne sposoby (dwie z nich znajdziemy na ich ep – ce – „Sonbird EP”). Wracając do „Wady” – nowa, niby akustyczna wersja, ale nie do końca, szczególnie przy końcówce, bardziej podkreśla tekst, dodaje mu większej wartości, nie oznacza to, że piosenka straciła charakter, to tutaj najbardziej wkrada nam się przemycany w mniejszych ilościach w innych utworach nowy w przypadku Sonbird, element elektroniki.

Z całej dziesiątki chciałbym wyróżnić „Ślad” i „Wodospady” – chyba najbardziej wzruszające ballady na krążku. Nie napiszę o nich nic więcej – je trzeba posłuchać i przerobić na swój, indywidualny sposób.

Podsumowując ten różowy krążek to zbiór dziesięciu piosenek, napisanych „w języku w którym śnimy”, czyli w naszym ojczystym, polskim, który wielu artystów raczej unika, uważa za trudny w tworzeniu, są też tacy którzy piszą obcojęzyczne teksty bo łatwiej się schować i ująć niektóre rzeczy. Sonbird odważnie napisał całą płytę po polsku – dziesięć utworów o radości i smutku, miłości i rozstaniu, rozpaczy i śmiechu. Romantyczne, spokojne ballady wymieszane z dynamicznymi, pełnymi energi utworami. Tak różnorodną a zarazem spójną, znajdziemy tu utwory do biegania, jak i do romantycznego wieczoru przy świecach. To ciekawe połączenie młodzieńczości, ogromnego wachlarzu emocji i przede wszystkim świeżości z  lekkością oraz muzyczną świadomością, jak na debiut, bardzo wysoką. Nie wiem w której wersji wolę ich bardziej – wolniejszej czy szybszej – obie mi odpowiadają, może dlatego nie potafię wybrać lepszego czy gorszego numeru z tej płyty.

This slideshow requires JavaScript.

Zespół nie spieszył się z wydaniem tej płyty, trochę przyszło nam na nią zaczekać, ale dzięki temu mamy starannie dopieszczony krążek z różnymi ciekawymi smaczkmi – mój ulubiony to płynne (dosłownie) przejście dynamicznego „Helu” w nostalgiczne „Wodospady”, a to wszysko dzięki wykorzystaniu łączącej oba utwory wody..

Album „Głodny” jest muzycznym zapisem dotychczasowej drogi zespołu – tak w skrócie przeczytamy opis płyty. Dopracowanym nie tylko muzycznie, dzięki współpracy zespołu z producentem Łukaszem Olejarczykiem, ale i pod względem wizualnym – kolor okładki płyty – ciekawy i niespotykany – różowy, metaliczny, matowy – w zależności pod jakim kątem na nią spojrzymy, no i sama okładka autorstwa Macio, bardzo intrygująca na pierwszy rzut oka, potem jednak okazuje się zabawną zagadką, której kontynuację znajdujemy zaglądając do środka i przeglądając książeczkę, którą zdobią również zdjęcia Joanny Babiel.

Jeśli tak zaczynają, to co będzie dalej? Jedno jest pewne – dotychczas zagrali na prawie wszystkich najważniejszych festiwalach w kraju, właśnie wydali debiutancką płytę, z której dzisiaj, ale i za 10 lat mogą być dumni. Niedługo wyruszą w trasę. Niech ich to nie zmieni, bo mają w sobie miłą świeżość i młodzieńczość, ja będę trzymać kciuki za tę czwórkę i z niecierpliwością i ogromną ciekawością czekam na ich nowe muzyczne projekty.

Więc polecam, to niestety tylko 35 minut z muzyką, ale dobrą muzyką, nie wymuszoną, swobodną, czasami lekką czasami poważną.


Zajrzj po więcej:

FB: https://www.facebook.com/WeAreSONBIRD/

Instagram: https://www.instagram.com/healmysonbird/

YouTube: https://www.youtube.com/channel/UCdXVg5CTvvJ4QDl6Zm3-HnA

Napisz komentarz