[RECENZJA] Małe wielkiego początki – Dawid Tyszkowski zatrzymuje muzyką

Dwa miesiące temu ukazała się debiutancka EPka Dawida Tyszkowskiego, której singiel promujący zatytułowany “Koszulka” zauroczył słuchaczy wznosząc utwór na wysokie miejsca list przebojów, mimo że twórczość młodego artysty zupełnie nie nosi znamion radiowości ani tym bardziej przebojowości, a przeciwnie – mamy tutaj styczność z pięknym słowem, świetnie dobranymi metaforami okraszonymi minimalistyczną warstwą muzyczną i gardłowym wokalem Dawida, który w tej mieszance gra pierwsze skrzypce.

Czy jest nadzieja, żeby w rozgłośniach radiowych usłyszeć muzykę wyższych lotów, angażującą słuchacza do czegoś więcej niż wymruczeniu pod nosem dobrze znanego wszystkim refrenu? Jeśli tak to ten powiew świeżości niech nadejdzie właśnie ze strony Dawida Tyszkowskiego, bo jego debiutancka EPka to absolutne muzyczne złoto.

Jak wyróżnić się na scenie na której tylu artystów walczy o uwagę słuchacza? Czasami wystarczy naprawdę nie wiele – podobno prawda zawsze się obroni i tego doskonałym przykładem jest twórczość Dawida Tyszkowskiego do której porządnie przysiadłam dopiero dwa miesiące od premiery. I nie żałuje, że tyle czekałam, bo to jest zdecydowanie materiał do którego trzeba mieć otwarty i czysty umysł, pozwolić się otulić charyzmatycznym wokalem Dawida i wlać w siebie emocje które są skupione w pięć utworach albumu “Nadal nie śpię”. Zatrzymać się, po prostu dać sobie te trzydzieści minut z Dawidem sam na sam i zauroczyć się w minimalizmie jaki nam serwuje.

Niedosyt jaki pozostawia po sobie ta EPka to chyba największy komplement jaki przychodzi mi na myśl – mam wielką nadzieję, że takiego Dawida będzie więcej, że ta muzyczna kameralność będzie miała piękny ciąg dalszy.

Dawida na żywo będzie można posłuchać min. podczas pierwszej edycji Great September Festival w Łodzi.

Podziel się swoją opinią ;)