[WYWIAD] “Talent to zaledwie kropla – konieczna, ale niewystarczająca” – Julia Rosińska u Muzykoholików

Jesień w pełni. Póki co, los oszczędza nam deszczu, zimna i depresji, ale czy długo tak jeszcze będzie? Niewiadomo. Na wszelki wypadek, by depresja nas nie dopadła, należy zaopatrzyć się w niezbędnik jesienny, w którego skład obowiązkowo wchodzi dobra muzyka.


“Ciałem, słowem, gestem” Julii Rosińskiej, to płyta, która tej jesieni będzie Wam kołem ratunkowych w stanach permanentnego przygnębienia. Świetny wokal, niebanalne teksty i  muzyka, która działa niezwykle kojąco na bolączki codziennego dnia.

Zapraszam Was do lektury wywiadu z Julią. Dowiecie się z niego m.in. jakie były jej początki w świecie muzycznym, które wokalistki stanowią dla niej źródło inspiracji i jak to jest w końcu z tym jazzem w Polsce.

Polecam!!


Karolina Filarczyk

Rosińska Julia

Zawsze mnie to zastanawiało… Kiedy człowiek nabiera pewności, że muzyka, malarstwo, czy inna dziedzina sztuki będzie czyimś sposobem na życie. Jak było z Tobą?

Myślę, że talent jest motywatorem, siłą napędzającą, która każe rozwijać się, poszukiwać, urzeczywistniać pragnienia. Tak było i ze mną, całe moje serce, umysł, emocje wyrywały mnie do muzyki, śpiewania. Byłam bezbronna wobec tego uczucia. Nie było mi łatwo przekonać najbliższych, że ten zawód da mi chleb, zapewni dach nad głową. Życie pokazało, że niemożliwe może stać się możliwe. Wiele razy podejmowałam bardzo ryzykowne decyzje, może nawet szaleńcze, ale wiedziałam, że nie jestem sama.

Pamiętasz, kiedy przeżyłaś swój “pierwszy raz” na scenie?

Doskonale pamiętam swój pierwszy występ, miałam cztery / pięć lat i zaśpiewałam piosenkę o cyganeczce w mojej rodzinnej miejscowości na wielkim boisku sportowym dla kilku tysięcy widzów… Duże przeżycie! Potem już zawsze ciągnęło mnie do sceny, śpiewania.



Śpiewaniem zajmujesz się zawodowo i to w każdym tego słowa znaczeniu. Jesteś wokalistką studyjną, estradową, wykładasz wokalistykę jazzową, swoim głosem upiększyłaś niejedną płytę innych wykonawców. Z którym z artystów współpracowało Ci się najmilej a z którym chciałabyś jeszcze popracować?

Mam wiele cudownych wspomnień dotyczących osób z którymi pracowałam. Tych nazwisk po tylu latach uzbierało się sporo i nie sądzę by te wyliczenia były konieczne. Wiem jedno, każdy człowiek ma się czym dzielić i ja chłonęłam „jak gąbka” to co było najlepsze w tych artystach. Uwielbiam muzyków, którzy mnie inspirują, „podnoszą poprzeczkę”. Stagnacja, rutyna w każdym związku jest niebezpieczna, w relacjach zawodowych również. Stąd potrzeba zmiany, gdy czułam, że nic więcej już nie da się zrobić, zmienić, rozwinąć. Są nazwiska instrumentalistów, którzy pewnie zawsze będą otwierać moje serce i umysł.

Które wokalistki, te polskie i zagraniczne, stanowią dla Ciebie największą inspirację?

Inspiracje są konieczne, nie sposób zamknąć się zupełnie na innych artystów, to byłby artystyczny „samobój”. Ja potrzebuje słuchać innych, lubię chodzić na koncerty, słuchać płyt innych wokalistów, instrumentalistów, to także forma edukacji. Gdy chciałam rozwijać rejestr piersiowy ćwiczyłam repertuar Whitney Houston, jej sposób frazowania, atakowania dźwięku. Soul, jazz- sięgałam po klasyków gatunku… Tak trzeba, uczyć się od najlepszych…

Na własny projekt zdecydowałaś się dopiero teraz. Co się wydarzyło w Twoim życiu, że w końcu podjęłaś to wyzwanie?

Przede wszystkim pozwolił mi na to czas, obowiązki, które nieco skurczyłam, by móc wreszcie zrobić coś da siebie. Dojrzałam jako wokalistka, kobieta, wiele elementów składa się na tak ważną decyzję. Nie ukrywam, że również czekałam na muzyków, teksty, aranżacje… Każdy znakomity muzyk ma zajęty kalendarz, stąd również i moje marzenie zmuszone było poczekać na innych…



“Ciałem, słowem, gestem” to zbiór znakomitych tekstów. O czym postanowiłaś opowiedzieć na swoim krążku?

Przede wszystkim to płyta o kobiecych losach, troskach, miłościach kochanych , czasem niekochanych… Zwyczajne dnie i noce kobiecego życia. Jest również nadzieja w kilku tekstach, że to co nas spotyka może mieć twarz szczęścia, czułości, spełnienia. Wiele zależy od nas samych, jakie decyzje podejmiemy, czym będziemy się kierować, jakimi wartościami. Znakomici tekściarze pomogli mi ubrać te treści we wspaniałe słowa, które cudownie się śpiewa.

Słowa otulasz ciepłymi dźwiękami z krainy jazzu. Niestety ta konkretna dziedzina muzyki w Polsce nie cieszy się dużym powodzeniem, a może się mylę?

Moja znakomicie sprzedająca się płyta świadczy o tym, że ten gatunek ma swoich słuchaczy. Zawsze powtarzam moim studentom, że jazz jest cudowną muzyką. Gdy po kilku zajęciach słuchania tej literatury muzycznej przyznają mi rację, po raz kolejny wysnuwam tezę, że nie jazz jest winny, że jest niszowy, ale kompletny brak edukacji. Mam jednak nadzieje, że dobra zmiana ogarnie i te braki…

Album, to głównie zbiór polskich tekstów, wyjątkiem są dwie ostatnie pozycje na liście utworów. Po angielsku pisze się łatwiej o miłości?

Jesteśmy zalewani anglojęzyczną muzyką i zwyczajnie przyzwyczajeni do jej słuchania. Stąd coraz więcej w tekstach współczesnych piosenkarzy- tekściarzy jednosylabowców, transakcentacji w słowach polskojęzycznych, które mnie bolą i dyskwalifikują autora – wykonawcę. Zawsze zwracam uwagę jak brzmi tekst, czy akcenty muzyczne pokrywają się z akcentami słów. Nie jestem odkrywcą pisząc, że „I love You”, lepiej brzmi, niż „kocham cię”, chyba, że tekst napisał Grzegorz Tomczak i śpiewa Julia Rosińska – „ Twoje oczy, twoje ręce”. W tym tekście „kocham cię” nie brzmi banalnie, przeciwnie…

Możemy spodziewać się w przyszłości kolejnych Twoich albumów?

Nigdy niczego nie obiecuję, gdy nie jestem pewna, że dotrzymam słowa. Życie w naszych czasach jest bardzo szybkie, pod każdym względem. Chcę pozostać wiarygodna i zapewniam, że jeśli nagram następną płytę, to będzie zapewne inna od tej, o której rozmawiamy. Postaram się by była ciekawa, ale nade wszystko ma nieść pozytywne treści, bo ja taka jestem, pozytywna…

Oprócz śpiewania, także nauczasz. I teraz zwracam się do Twojego pedagogicznego zmysłu… Poproszę Cię o złote myśli na temat rozpoczęcia przygody muzycznej dla wszystkich tych, którzy nas czytają i marzą o swoich pięciu minutach kariery. Co trzeba zrobić, żeby się udało?

Zawód artystyczny jest szalenie wymagający. Efekt końcowy widzimy wszyscy, ale to „wisienka na torcie”, cała ciężka praca odbywa się poza ludzkimi oczami. Jedni pracują mniej, inni bardzo dużo, nie ma reguły. Niestety to właśnie systematyka daje efekty, nie okazjonalna praca. Nasz zawód podobny jest do pracy sportowców, treningi każdego dnia, by instrument w naszym ciele dobrze funkcjonował. Tak właśnie wygląda i moje życie zawodowe. Talent to zaledwie kropla – konieczna, ale niewystarczająca. Myślę, że jeszcze oprócz tego wszystkiego potrzebna jest odrobina szczęścia i jeszcze więcej determinacji.



Zobacz więcej:

Facebook

strona oficjalna Julii Rosińskiej