“(…) chyba po prostu nie boję się już siebie” – Ptakova w rozmowie z naczelną Muzykoholików

Debiutancki album zatytułowany „Suma wszystkich dźwięków” już dostępny! Płytę promuje teledysk do utworu „Labirynty”.

Zapraszamy do lektury naszej rozmowy z Ptakovą. Tematów do poruszenia było wiele, ale my skupiłyśmy się na najważniejszym – “Sumie wszystkich dźwięków”!


Karolina Filarczyk

Ptakova

Chyba każda mała dziewczynka śpiewała piosenki ze szczotką w ręku do lustra w łazience. Ty postanowiłaś pójść o krok dalej… Dlaczego śpiewanie?
Już w dzieciństwie czułam, że gra we mnie muzyka. Lubiłam śpiewać, pisać piosenki, eksperymentowałam z różnymi instrumentami. Wszystko to — ten muzyczny związek — pozostało do dziś. Odnajduję w tym siebie, to po prostu ze mnie wypływa, wypełnia mnie po brzegi.

Pamiętasz, kiedy stanęłaś po raz pierwszy na scenie?
Pierwsze występy były tymi domowymi, dla najbliższych. Na piętrowym łóżku, z keyboardem i zabawkowym mikrofonem. Choć to z pozoru dziecięce oraz beztroskie czasy, tak naprawdę już wtedy, mając zaledwie siedem lat, pisałam swoje pierwsze teksty, swoje własne piosenki. To właśnie te sceny są mi najbliższe we wspomnieniach.

„Suma wszystkich dźwięków”, to z jednej strony twój debiut, ale nie do końca, ponieważ na koncie masz już ep-ki. Album to krok dalej, próba udowodnienia sobie czegoś?
Z pewnością. Myślę, że najbardziej udowodnić chciałam coś samej sobie, ale nie w złym tego słowa znaczeniu. Ta płyta to dla mnie symbol wielu batalii, poszukiwań, kompromisów i wycieczek w głąb siebie. Bardzo chciałam, aby się pojawiła, bo dzięki temu mogłam zakończyć pewien etap w moim życiu, jak i rozpocząć kolejny. Nie bez powodu tytuł to Suma wszystkich dźwięków — traktuję ten album jak pamiętnik, w którym zawarłam całe stado życiowych doświadczeń. Jest to także możliwość pełniejszego zaprezentowania się odbiorcom. Już nie w postaci samych singli, epek czy featufingów, ale w dumnie brzmiącym — długogrającym krążku.

Ptakova na albumie to ta sama wokalistka, której piosenki słyszeliśmy w 2014? Czujesz, że twoja muzyka od tamtego czasu zmieniła się?
Ta sama, ale inna. Zatoczyłam wiele kół i w gruncie rzeczy sporo z tamtej Natalii wróciło do mnie teraz. Dalej szukam, dalej eksperymentuję, ale tym razem bardziej świadomie. Nie boję się mieszać dźwięków, bawić głosem, dzielić myślenia nad tekstami na dwie lub trzy osoby — chyba po prostu nie boję się już siebie. Czuję, że jestem nieco spokojniejsza, w tym również o rzeczy, które tworzę.

„Mój pamiętnik, moje emocje…”. Która z piosenek z albumu jest dla Ciebie najważniejsza?
Zdecydowanie Wiór. To utwór, który w pełni obrazuje moją walkę z samą sobą. Zarówno czas przed powstawaniem płyty, jak i ten w procesie twórczym mocno osiadł na mych barkach. Wykorzystywała to sprytnie moja nadwrażliwość i emocjonalność, która – czując ciężar – wielokroć wpychała mnie w stany depresyjne, lękowe. Dobrze wiem, że często to ja sama bywam dla siebie największym wrogiem i przeszkodą do pokonania. I nie pomagają wówczas dobre rady ludzi wkoło (które mimo wszystko bardzo doceniam), aby przeczekać i wyspać się, a rano będzie lepiej. Wszystko to jest procesem, a dopóki nie poznamy i nie pokochamy samych siebie, nie będziemy w stanie solidnie ukończyć żadnego życiowego etapu.
Pamiętam, że gdy pracowaliśmy z Jackiem Szymkiewiczem nad tekstem do tego utworu i opowiadałam mu o starciach z samą sobą, odesłał mnie on do bardzo ciekawej książki – Sun Tzu, Sztuka Wojny. Polecam serdecznie.

Co kierowało tobą podczas tworzenia tych utworów? Nie obawiasz się, że taki emocjonalny ekshibicjonizm może ci zaszkodzić? 
Nie obawiam się. Jestem szczera i otwieram mocno przed odbiorcami, ale tworzę przy tym bezpieczną granicę, która pozwala mi zachować sporą część mojego życia prywatnego tylko dla mnie i mych bliskich. Teksty bazują na tym, co mi się przytrafiło lub co zaobserwowałam, ale są też przy tym zgrabnie otoczone metaforami i fikuśnymi zwrotami. Każdy utwór powstawał w innych okolicznościach, w towarzystwie najróżniejszych emocji. Panna Cotta na przykład pozwoliła mi przenieść się do uroczych wspomnień z codzienności i romantycznych historii, między innymi tej o ziemniaczanej babce. Telebimy Kłamstw to moje obserwacje i refleksje dotyczące sytuacji politycznej w Polsce i na świecie. Gdy odbierana jest nam wolność, szacunek i równość. Siksa i Dama natomiast opowiada o różnych odsłonach kobiety, czyli mnie. Są chwile, kiedy trudno jest mi siebie określić – czasem bywam damą na salonach, a czasem niecierpliwą i tupiącą w podłogę gówniarą. I wiecie co? Dobrze mi z tym!

Album już „na wolności”! Co czujesz? Duma, ulga, a może stres, że tym razem nie przypadniesz do gustu?
Płyta i cały proces twórczy do niej prowadzący nauczył mnie spokoju, asertywności, walki o swoje wartości i przekonania. W tym krążku jest multum moich łez, śmiechów, stresów oraz poszukiwań. Jestem z niej cholernie dumna i odkąd powstały Kastaniety wiedziałam, że będę bronić materiału, który się na niej znajduje. Nie jest inaczej. Nauczyłam się bronić siebie, a tym samym Sumę wszystkich dźwięków.

Klip do „Labiryntów” jest bardzo… przewrotny. Z jednej strony panuje ogólny kult młodości, ty stawiasz na seniorów. W modzie modernistyczne wnętrza – ty zamykasz swoich bohaterów w pałacu albo na polu golfowym. Opowiedz, nam proszę, co autor miał na myśli.
Pomysły najlepiej czerpać z rzeczy, które nas otaczają. W tym przypadku nie było inaczej, bo inspiracją do stworzenia tego teledysku była prawdziwa historia mojej babci, która spotkała miłość swojego życia po siedemdziesiątce. To niezwykłe móc obserwować szczęśliwych i zakochanych babcię oraz jej narzeczonego, rozkwit ich uczucia, a także najróżniejsze emocje, które pojawiały się między nimi. Na miłość – wbrew wszelkim stereotypom – nigdy nie jest za późno. 

Niemałą niespodzianką jest również piosenka „Bez nas”. Jej producentem jest Kuba Karaś – ja spotkałaś się z ½ duetu The Dumplings?
Z Kubą przecinaliśmy swoje muzyczne szlaki kilka razy, między innymi na Gali Fryderyków roku lub dwa lata temu, gdzie w rozmowie – między wierszami – padł pomysł stworzenia czegoś razem. Kilka miesięcy później zaczęliśmy prace nad utworem, do którego później zaprosiliśmy również Kasię Lins, odpowiedzialną za tekst.

Czasy mamy, jakie mamy. O koncertach na razie możemy tylko pomarzyć. Jak zatem zamierzasz przekonać fanów do tego, by kupowali twój album?
Staram się żyć w zgodzie z obecną sytuacją i nie wywierać presji na sobie ani osobach w moim otoczeniu. To trudny moment i wszyscy zdajemy sobie z tego sprawę. Nie przepadam też za przekonywaniem na siłę (moja muzyka) i w dużej mierzę — ufam, że płyta obroni się sama. Oczywiście mam kilka pomysłów, które będę wdrażać w najbliższym czasie, ale staram się, by były to rzeczy na jak najwyższym poziomie i spójne z tym, co sobą reprezentuję.

Ptakova / fot. materiały promocyjne

Podziel się swoją opinią ;)