Zagi, to niesamowicie barwna i kreatywna artystka. Pisze, komponuje, naucza, montuje… Całkiem niedawno światło dzienne wyszedł Jej najnowszy projekt.
Płyta „Prześwit”, którą nasz portal objął patronatem, to twór niezwykły, bo powstały za sprawą fanów artystki. Jak wyglądała praca nad wydawnictwem? Który utwór z albumu jest Jej ulubionym? Czy jest szansa, alby Zagi nauczyła Was gry na ukulele? Tego wszystkiego dowiecie się z zapisu naszej rozmowy.
Karolina Filarczyk
Miała być trasa promująca „Prześwit”, a mamy żółto-czerwone plamy na mapie Polski i odwołane koncerty. Imprezy zostały odwołane bezpowrotnie, czy tylko przeniesione na bliżej nieokreślony czas?
Mam ogromną nadzieję, że jest to sytuacja przejściowa. Ze względu na to, że na tę chwilę nie wiemy, ile ten stan rzeczy potrwa, nie ogłaszamy jeszcze nowych terminów — ale planujemy wrócić z tematem trasy „Prześwit” na wiosnę. Trzymajcie kciuki, żeby to się udało!
„Prześwit” jest namaszczony COVID-em, pamiętam, kiedy podczas pandemii, wraz z oglądającymi pisaliście piosenki. Skąd pomysł, by w proces twórczy zaangażować właśnie fanów?
Bardzo brakowało mi koncertów i spotkań ze słuchaczami. Poza tym już od jesieni ogłaszałam, że pracuję z moim zespołem nad nowym albumem, w lutym weszliśmy do studia, w marcu miał wyjść pierwszy singiel zapowiadający to wydawnictwo, a w okolicach września/października miała pojawić się płyta — zupełnie inna niż „Prześwit”. Było mi smutno, że tyle ekscytujących rzeczy się po prostu nie wydarzyło. Szukałam sposobu, żebyśmy mogli podnieść się wspólnie na duchu w tych kosmicznie dziwnych czasach. Wszystko zaczęło się od żartobliwej trasy #podomutour gdzie jednym z jej przystanków była sypialnia, w której odbył się songwriting camp, podczas którego powstał utwór „Niepokoje”. Później wszystko działo się lawinowo. Stwierdziłam, że to jest właśnie to, co jest potrzebne mi i zauważyłam, że moim słuchaczom również. Wszyscy bardzo się zaangażowali w ten projekt.
O czym jest zatem „Prześwit”? To całkowicie twoja płyta, czy to poszarpana na kawałki historia wspólna wielu osób?
Z piosenkami, tekstami, wierszami jest tak, że każdy może je rozumieć na swój indywidualny sposób. Podczas każdej transmisji otwarcie rozmawiałam z uczestnikami, w którą stronę historii zmierzamy i kto, w jaki sposób czuje i rozumie wersy, które budowaliśmy razem. I to, że dla każdego mogą znaczyć coś trochę lub znacznie innego jest totalnie okej.
Podczas transmisji padało mnóstwo pomysłów, wersów, rymów, słów, ale ostatecznie to ja sprawowałam nad nimi pieczę, więc chcąc nie chcąc, mogłam nadawać utworom takie kształty, które chciałam. Także spokojnie — zadbałam o to, by przemycić mój osobisty przekaz 🙂 Zresztą często było tak, że transmisje zaczynałam od opowiadania co mi siedzi w głowie i właśnie ten temat stawał się inspiracją do napisania tekstu. Czasem jednak było też tak, że zaczynałam coś improwizować na gitarze, ukulele czy mandolinie i słuchacze mówili mi, z czym kojarzy im się melodia, z jakimi emocjami czy obrazami — co również było ogromną inspiracją i naprowadzało na odpowiedni tor.
Podczas transmisji miałam trochę takie warsztatowe podejście i starałam się wyjaśnić, w jaki sposób ja piszę piosenki i dlaczego dokonuję takich wyborów słownych czy rymów, a nie innych. Tłumaczyłam, kiedy coś mi pasowało lub nie pasowało i starałam się wszystko wyjaśniać — raczej nie zostawiałam niedopowiedzeń.
Z każdym utworem z „Prześwitu” bardzo się utożsamiam i wydaje mi się, że wszyscy uczestnicy transmisji również. Z piosenkami, na których powstanie miało się wpływ, człowiek lubi się bardziej, bo ma poczucie, że naprawdę zostawił w nich cząstkę siebie. Myślę, że jest to całkowicie wspólna płyta, która opowiada historie i moje i Twoje i każdego, kto dostrzeże w nich to, co akurat czuje. Myślę, że ten cały lockdown sprawił, że przewartościowaliśmy swój sposób patrzenia na świat. Ta płyta jest trochę o tym.
Która piosenka na nowej płycie jest twoją ulubioną i dlaczego?
Każdego dnia i po każdej próbie z moim zespołem się to zmienia, ale uwielbiam Zew, Meander, Do zimy. Mogłabym w sumie każdy utwór tu wymienić :), ale chyba te 3 lubię dziś najbardziej.
Komu zadedykowałabyś ten album? Jest jakaś specjalna grupa odbiorców, która twoim zdaniem odbierze muzykę w nim zawartą w sposób szczególny?
W środku opakowania napisałam, że „Ten album dedykuję moim fanom” i chyba tak bym to zostawiła właśnie. Bez nich serio by nie powstał i jestem im za to ogromnie wdzięczna. Mogłabym jeszcze dodać „dla moich fanów i dla mojego zespołu” – bo gram w najlepszym zespole na świecie, z którym mogę realizować moje szalone pomysły i to jest to relacja, której szukałam przez lata i którą udało się zbudować, co sprawia, że mam jeszcze więcej siły i energii do działania.
Myślę, że najbardziej trafnym odbiorcą tej płyty jest każdy do kogo ta muzyka i te piosenki trafią i staną się dla tej osoby tak samo ważne, jak dla mnie.
Gram muzykę płynącą prosto z serducha. Wydaje mi się, że można ją zamknąć w szufladce z polską alternatywą — bo chyba taka już powstała. Lubię sobie myśleć, że gdyby w EMPIKU postawić półkę z polską muzyką, która ze sobą koresponduje, to moje płyty stałyby obok płyt Zalewskiego, Rojka, Nosowskiej, Darii Zawiałow, Kasi Lins, czy Ralpha Kamińskiego.
Na koncie masz dwie wydane płyty. Czym one różnią się od siebie. Jedna jest wypadkową drugiej, czy są to kompletnie różne projekty?
Dwie, a nawet pięć — nie wiem, dlaczego tak rzadko liczy się Epiki w rozumieniu dorobku muzycznego. Są dla mnie tak samo ważne, jak płyty długogrające 😉 Każdy album i każda EPka, którą kiedykolwiek wypuściłam — są zamknięciem pewnego rozdziału, etapu w moim życiu. Moje piosenki to zapiski z pamiętnika — kiedy już czuję, że powiedziałam dokładnie to, co mam do powiedzenia w tym momencie, w którym jestem — zbieram te zapiski, zamykam je w album i wypuszczam w świat by żyły swoim życiem i nabierały więcej perspektyw i barw.
Zagi sprzed kilku lat i ta, którą mamy okazję teraz oglądać i słuchać, to zupełnie inna osoba? Nie da się ukryć, że wyglądasz zupełnie inaczej. Skąd ta zmiana wizerunku?
Lubie się zmieniać i eksperymentować z moim wizerunkiem. Co można idealnie zaobserwować na okładkach moich płyt czy w teledyskach :). Zmiana jest częścią mnie. Ciągle jestem w procesie szukania siebie i wydaje mi się, że te poszukiwania będą trwały całe moje życie. Ani muzycznie, ani wizerunkowo nie lubię się ograniczać i zwykle mój wygląd, czy to, co daję od siebie muzycznie, idzie ze sobą w parze.
Na przykład, kiedy wypuszczałam EP „Drapacz Chmur”, musiałam obudzić w sobie ostrą babkę, która po 4 latach współpracy z ludźmi, którzy gasili mnie i sprawiali, że stałam w miejscu — w końcu wyrwała się z tej do niczego nieprowadzącej rutyny i postanowiła zawalczyć o siebie. Mój wizerunek był wtedy ostrzejszy i bardziej „chłopczycowy” – bo był odwzorowaniem dokładnie tego, co siedziało w mojej głowie.
Teraz czuję się taką mentalną hipiską i mam w sobie ogromną chęć i misję podnoszenia ludzi na duchu. Czuję, że mam w sobie tyle energii i siły, by obdzielić nią świat — i robię dokładnie to, co czuję. Z tej potrzeby urodził się „Prześwit” i pokazuję to całą sobą.
Co dalej z nauką gry na ukulele online? Wrócisz do tematu?
Wydaje mi się, że jest na to szansa. Na pewno pojawi się ode mnie kilka tutoriali w sieci — już w procesie powstawania albumu myślałam o tym, by nagrać takie filmy instruktażowe i tym samym zachęcić wszystkich do coverowania „Prześwitowych” piosenek. Jestem ogromnie ciekawa, jak zabrzmiałyby w innym wykonaniu niż moim.
Koncerty odwołane, obostrzenia, zwłaszcza w strefach czerwonych uniemożliwiają znowu występy. Zastanawiałaś się już nad tym?
Wydaje mi się, że na ten moment jedyną opcją jest przeniesienie się do świata online. Mam kilka pomysłów, które chcę zrealizować, by dostarczyć od siebie trochę kulturalnych wrażeń moim słuchaczom jako substytut spotkań w klubach, dlatego zachęcam do śledzenia moich social mediów i przede wszystkim do słuchania „Prześwitu” w serwisach streamingowych i zamawiania albumu na CD na stronie naszej wytwórni www.popcornrecords.pl/sklep