[WYWIAD]Leash Eye: „Najłatwiej byłoby powiedzieć, że inspiracją jest szeroko pojęty rock metal oraz country i ciężarówki”

Macie już dość ckliwych nutek i słodkości wylewającej się z piosenek? Leash Eye jest dla Was świetnym lekiem na to ZŁO!


Zapraszam do lektury najnowszego wywiadu. Opath i Quej z Leash Eye opowiedzą Nam nieco o zespole, o tym, czym jest Hard Truckin’ Rock, o przygotowaniach do nowej płyty i trasie koncertowej, która ciąg dalszy będzie miała na jesieni.

Zapraszam!


Karolina Filarczyk

Leash Eye

Od Waszego debiutu stuknęło już 10 lat. Pamiętacie jeszcze, jak to się wszystko zaczęło?

Opath: Gdy przyjechałem na studia do Warszawy, to cały czas było mi żal pozostawionego zespołu w rodzinnym Ostrowcu Świętokrzyskim. Chłopaki grali dalej, a ja nie. Cały czas myślałem o kapeli, ale jakoś nie mogłem się za nią zabrać. Z pomocą przyszedł Śmiechu, który skrzyknął nas i zaczęliśmy sobie pogrywać. Znaleźliśmy salę prób „Chorus” na Asfaltowej, gdzie najczęściej grywaliśmy próby od północy do 2:00 ;). Rano trzeba było wstać na zajęcia, ale nikt nie narzekał. No ale to było na długo przed debiutem. Jakoś nam się zeszło z nagraniem pierwszej płyty. 😉

W mądrych publikacjach i jeszcze mądrzejszych portalach piszą o Was jako o zespole, który gra tzw. Hard Truckin’ Rock. Wyjaśnijcie proszę przeciętnej Kowalskiej, czyli mnie, co to nazwa tak naprawdę oznacza. 🙂

Opath: Zawsze zastanawialiśmy się co my gramy… Czasem jest to potrzebne, żeby jakoś sklasyfikować jakoś muzykę. No i wyszło nam, że jest to po prostu hard rock, ale żeby nie było tak łatwo, to z uwagi na nasz image ciężarówkowy wstawiliśmy słowo „truckin’ ” i jest. Czyli hard rock o brzmieniu wielkiej ciężarówki 😉



Całkiem niedawno ukazała się Wasza najnowsza płyta “Blues, Brawls & Beverages”. Fani mogą spodziewać się starego – dobrego Leash Eye, czy postanowiliście tym razem postawić na disco? (śmiech)

Quej: Starego pewnie nie do końca, z nowymi twarzami, ale jednak nie wyprzemy się poprzedniej twórczości. Disco się pojawia, ale w nysie na trasie 😉

Opath: Wydaje mi się, że jest to najbardziej różna płyta od pozostałych. To wciąż jest wyraźnie odczuwalny Leash Eye, ale jednak dużo zmieniło się, zwłaszcza w kontekście wokalu, bębnów oraz brzmienia instrumentów. Reasumując słuchacz otrzymuje ten sam zespół, ale w nieco innej, odświeżonej wersji.

Od wydania poprzedniego krążka do teraz minęło ok. sześciu lat. Dlaczego kazaliście swoim fanom czekać aż tak długo?

Opath: Głównym powodem były zmiany w składzie. Najpierw odszedł Sebb, a potem Konar. O ile następcę Konara znaleźliśmy w 4 godziny, to poszukiwania wokalisty zabrały nam bardzo dużo czasu. Najpierw trzeba było urobić Queja, żeby się zgodził z nami grać, a potem nauczyć chłopaków starych numerów, zagrać kilka koncertów i dopiero zacząć robić nowy materiał. Szkice większości utworów mieliśmy gotowe od dawna, pozostało je wdrożyć. Zajęło nam to ok. roku.

Muzyka, którą gracie niestety nie znajduje pochapu w tzw. polskich stacjach radiowych. Jak sobie radzicie z popularyzacją swojej twórczości – “jutiuby, fejsbuki, internety”

Opath: Właśnie tak… promujemy płytę głównie w Interncie, ale staramy się także docierać do rozgłośni radiowych, a także do prasy branżowej. Współpracujemy także z agencją Pronet Music, która pomaga nam dotrzeć do większej liczby mediów promujących muzykę. Do tego dochodzą oczywiście koncerty. Właśnie skończyliśmy pierwszą serię koncertową. Na jesieni kolejna.



Pytanie do Queja: Słuchałam sporo, niemało też widziałam materiałów z Waszym udziałem. Powiedz mi proszę, w jaki sposób pielęgnujesz głos, by brzmiał tak aksamitnie… paczka papierosów dziennie, “seta” wody ognistej przed koncertem? (śmiech)

Quej: Paczka papierosów niestety jakiś czas temu wróciła znowu do mojej kieszeni. Raczej nie pomaga (śmiech). Seta przed koncertem działa uspokajająco i rozluźnia więc z przyjemnością ją spożywam (oczywiście w rozsądnych ilościach). Najchętniej burbon, bo wóda lubi siać zniszczenie w gardle. A na poważnie, to… dużo śpiewam. Najczęściej w samochodzie. Różne rzeczy. Od klasycznych po srogie growlingi. Staram się jakoś tam dbać o to, co się dzieje z moim gardłem i głosem przy okazji. Oczywiście około 30 minutowa rozgrzewka przed koncertem obowiązkowo.

Kiedy podsunięto mi Waszą muzykę po raz pierwszy, nie uwierzyłam, że jesteście z Polski! Zero “słowiańskiego akcentu” w wokalu, muzyka rodem z USA. Na których artystów zapatrujecie się najmocniej?

Quej: Zawsze wolałem amerykański akcent od brytyjskiego i pewnie dlatego mówię i śpiewam bardziej po amerykańsku. Co do inspiracji to nie ukrywam, że Miles Kennedy mnie wokalnie jara. Nie wiem, czy to słychać na Blues, Brawls & Beverages ale nie obrażę się jeśli ktoś tak stwierdzi. Muzycznie muszę się ciągle dokształcać w klimatach około Leash Eye’owych, bo to nigdy nie była moja pierwsza muzyka, której słuchałem. Sporo się od pewnego czasu zmieniło.

Opath: Każdy z nas ma innych ulubionych wykonawców, dlatego bardzo trudno jest odpowiedzieć na to pytanie w kontekście ogólnym. Najłatwiej byłoby powiedzieć, że inspiracją jest szeroko pojęty rock metal oraz country i ciężarówki (śmiech).

Pochwalcie się, kiedy będzie można posłuchać Waszej twórczości na żywo?

Opath: Jak wspominałem kolejne koncerty na jesieni. Pierwszy z nich odbędzie się 21 września w Warszawie w Ośrodku Kultury Ochoty. Do tego kolejne w kraju. Zapraszamy do śledzenia naszego profilu na Facebooku. Tam zamieszczamy wszelakie informacje dotyczące zespołu. Zachęcamy też do zapoznania się z najnowszą oraz z poprzednimi płytami, najlepiej w wersji fizycznej czyli CD. Najszybciej za pośrednictwem naszej strony  gdzie funkcjonuje sklep Leash Eye. Jeśli miałbym polecić Leash Eye to powiedziałbym, że to mocne granie w klimacie vintage – modern czyli dla wszystkich 😉


Zobacz więcej:

Strona główna

Facebook

YouTube